REKLAMA

Mamy ogromny problem - zielona energia nie jest w stanie sprostać naszym rosnącym potrzebom

W 2017 r. padł kolejny rekord, jeśli chodzi o odnawialne źródła energii. W globalnym ujęciu inwestujemy w nie coraz więcej pieniędzy i… nic to nie daje.

06.06.2018 12.32
odnawialne-zrodla-energii
REKLAMA
REKLAMA

Taki wniosek płynie z najnowszego raportu Global Status Report przygotowanego przez grupę REN21. Pozwólcie, że wypunktuję najważniejsze informacje w nim zawarte:

  • W 2017 r. OZE wyprodukowały rekordową ilość energii elektrycznej.
  • Wysokość inwestycji w 2017 r. w OZE była dwukrotnie większa, niż kwoty zainwestowane w energię jądrową i paliwa kopalnianie.
  • W ciągu 10 ostatnich lat wydajność OZE wzrosła dwukrotnie.

Inwestycje w odnawialne źródła energii nie zatrzymały zmian klimatycznych.

I nic to nie dało. Przynajmniej nie w szerszej perspektywie. Czemu? W tym samym roku, w którym świat zainwestował fortunę w odnawialne źródła energii, wzrosło globalne zapotrzebowanie na energię elektryczną. O 2,1 proc. Tak dużego wzrostu oczywiście nie udało się pokryć wyłącznie z zielonej puli, co oznacza, że nasza globalna emisja gazów cieplarnianych wzrosła w zeszłym roku o 1,7 proc.

Na marginesie dodam tylko, że 80 proc. produkowanej przez nas energii (nadal mówimy o ujęciu globalnym) pochodzi z nieodnawialnych, mniej przyjaznych środowisku źródeł. Korzystanie z nich ma wpływ na zmiany klimatyczne, które bardzo powoli, acz konsekwentnie sprawiać nam będą coraz więcej problemów.

Podgrzewanie ziemskiej atmosfery w końcu się na nas zemści.

REKLAMA

I nie chodzi mi tutaj o wymieranie jakiegoś gatunku chrząszcza, ale np. o to, że rosnące temperatury będą w stanie (już są) np. zablokować wybrane lotniska. W takiej miodem i mlekiem płynącej, słonecznej Kalifornii, do której każdy chciałby się przeprowadzić, co roku mają coraz większe problemy z wodą. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. W przyszłości czekają na nas takie tykające bomby zegarowe, jak migracja klimatyczna, czy postępująca anoksja oceaniczna.

Najgorszym aspektem w walce z postępującymi zmianami klimatycznymi jest to, że skutki naszych - zarówno pozytywnych, jak i negatywnych działań - nie są zauważalne natychmiastowo. Dlatego też bardzo mało ludzi (w ujęciu globalnym) w ogóle zainteresowało się tym problemem i jakkolwiek stara się mu przeciwdziałać. Mamy też coraz mniej czasu, co powoduje, że zaczynamy rozglądać się za coraz bardziej ryzykownymi rozwiązaniami tego problemu. Niezmienną pozostaje tylko jedna rzecz: jeśli nie zrobimy niczego, przyszłe pokolenia będą nas przeklinać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA