REKLAMA

Razer, Asus, Xiaomi, ZTE - przegląd gamingowych smartfonów. Sprawdzamy, co je wyróżnia i szukamy sensu ich istnienia

„Gamingowy smartfon“ to zgodnie z naszymi przewidywaniami jedno z technologicznych haseł 2018 r. Kolejne firmy ustawiają się w kolejce do produkcji mobilnych urządzeń dedykowanych graczom. Sprawdzamy, co wyróżnia każde z nich i zastanawiamy się, czy taki typ urządzenia ma w ogóle sens.

24.04.2018 07.35
Razer, Asus, Xiaomi, ZTE - przegląd gamingowych smartfonów
REKLAMA
REKLAMA

Trzeba oddać Razerowi, że to właśnie ta firma jako pierwsza zaprezentowała światu gamingowy smartfon nowej generacji, a także jako pierwsza wypuściła go na rynek. Chwilę później usłyszeliśmy pierwsze plotki o Xiaomi Blackshark. Potem zapowiedź gamingowego smartfonu padła z ust CEO Asusa. Teraz dowiadujemy się, że swoje urządzenie tego typu tworzy również Nubia, czyli firma-córka ZTE. Najwyższy czas zebrać wszystkie informacje o tych urządzeniach w jednym miejscu i sprawdzić, które z nich prezentuje się najciekawiej.

Pierwszy gamingowy smartfon nowej generacji. Mieliśmy z nim do czynienia podczas zamkniętych testów w Muzeum Śląskim, zorganizowanych z okazji finałów IEM 2018. Jego cechą ozpoznawczą jest dynamiczne odświeżanie ekranu do 120 Hz, a także głośniki stereo Dolby Atmos, które nie są zasłaniane palcami podczas korzystania z urządzenia w ułożeniu poziomym.

Razer Phone zaskakuje również prostą, elegancką i pozbawioną fajerwerków estetyką. Chociaż urządzenie skrywa potężne podzespoły, to nie posiada krzykliwego wzornictwa wzorem laptopów dla graczy. Dzięki temu może się spodobać również starszym, bardziej wymagającym klientom. Smartfon miał już swoją oficjalną polską premierę. Póki co jest dostępny wyłącznie u operatora Play - zarówno jako dodatek do umowy, jak również oddzielny zakup detaliczny.

  • Procesor: Qualcomm Snapdragon 835
  • Układ graficzny: Adreno 540
  • RAM: 8 GB
  • Pojemność: 64 GB
  • Ekran: 1440 na 2560 pikseli, 5,70 cala
  • Akumulator: Li-Ion 4000 mAh
  • Cechy wyróżniające: dynamiczne odświeżanie ekranu do 120 Hz, głośniki Dolby Atmos

Gdy po raz pierwszy zobaczyliśmy Black Sharka na materiałach graficznych, smartfon zyskał w redakcji miano technologicznego Quasimodo. Urządzenie aż krzyczy, że jest stworzone dla graczy, którzy utożsamiają się z ostrym wzornictwem oraz agresywnymi, sportowymi kształtami. Nie sposób jednak odmówić tej bestii mocy. Xiaomi posiada mocniejsze podzespoły od Razera, a także pozostałych gamingowych komórek.

Najciekawszym elementem smartfonu jest jednak modułowa przystawka z fizycznymi przyciskami (kupowana osobno). Dzięki niej rozgrywka nieco bardziej przypomina to, co znamy i lubimy z konsol przenośnych takich jak PS Vita czy Nintendo Switch. Fizyczne przyciski zapewniają większą kontrolę, większą precyzję oraz szybszy czas reakcji. Czyli coś, na czym wymagającym graczom naprawdę powinno zależeć.

  • Procesor: Qualcomm Snapdragon 845
  • Układ graficzny: Adreno 630
  • RAM: 6 GB, 8 GB
  • Pojemność: 64 GB, 128 GB
  • Ekran: 1080 na 2160 pikseli, 6 cali
  • Akumulator: Li-Ion 4000 mAh
  • Cechy wyróżniające: modułowa przystawka z fizycznymi przyciskami

Nubia to firma-córka należąca do ZTE, która jest popularna na rynku chińskim. Red Magic będzie pierwszym gamingowym smartfonem w jej portfolio, ze specyfikacją pomiędzy słabszym Razer Phone’em oraz mocniejszym Xiaomi BlackSharkiem. Piętą Achillesa Nubii wydaje się mniej pojemny akumulator, a także brak ciekawych, praktycznych elementów wyróżniających to urządzenie.

No bo trudno wciąż za taki element wąski, podłużny panel LED przeciągnięty przez tylną część obudowy. Oczywiście to tylko kosmetyczny ozdobnik. Skoro jednak swoje podświetlenie mają gamingowe laptopy, dlaczego nie powinny ich mieć gamingowe smartfony? Red Magic wpisuje się w przaśną stylistykę urządzeń dedykowanych graczom, ale na ten moment nie posiada niczego, co radykalnie odróżniałoby ten sprzęt od propozycji konkurencji. Albo jeszcze o tym nie wiemy.

  • Procesor: Qualcomm Snapdragon 835
  • Układ graficzny: Adreno 540
  • RAM: 6 GB, 8 GB
  • Pojemność: 64 GB, 128 GB
  • Ekran: 1080 na 2160 pikseli, 6 cali
  • Akumulator: Li-Ion 3800 mAh
  • Cechy wyróżniające: panel LED na tylnej części obudowy

Asus (ROG?)

Asus posiada długą tradycję tworzenia sprzętów dedykowanych grom wideo. Firma jest znana wśród młodszych klientów za sprawą solidnych laptopów Republic of Gamers (ROG), które są jednymi z najpopularniejszych na rynku. Asus od dłuższego czasu jest obecny w segmentach rynku wyznaczonych dla e-sportu oraz hardkorowych graczy. Przedsiębiorstwo ma tutaj swoich fanów, swoją renomę oraz swoją rozpoznawalność.

Nie zdziwiłbym się, gdyby pierwszy smartfon dla graczy Asusa również posiadał oznaczenie „Republic of Gamers“. Mobilny ROG już na starcie miałby pewien kredyt zaufania, za sprawą przynależności do pożądanego i uznanego brandu. Na tym polu firma mogłaby zyskać przewagę nad Xiaomi i ZTE, kojarzonymi z tanimi, opłacalnymi zamiennikami dla topowych smartfonów.

  • Procesor: ?
  • Układ graficzny: ?
  • RAM: ?
  • Pojemność: ?
  • Ekran: ?
  • Akumulator: ?
  • Cechy wyróżniające: ?

Pewnym zaskoczeniem może być fakt, że ze wszystkich powyższych smartfonów to właśnie Razer Phone posiada najsłabszą specyfikację. Wynika to z daty premiery urządzenia. Razer nadrabia za to jakością podzespołów, zagęszczeniem pikseli na ekranie oraz uniwersalnym wzornictwem. Jeżeli jednak miałbym wybrać smartfon typowo pod do Fortnite oraz PUBG Mobile, chyba jednak zdecydowałbym się na Xiaomi Black Sharka. Sam nie wierzę, że to piszę.

Powód? Oczywiście gamepad z fizycznymi przyciskami. Jeżeli najważniejsze i najpopularniejsze gry mobilne będą wspierać to rozwiązanie, Xiaomi może namieszać na rynku mobilnej dotykowej rozgrywki. Zaraz, zaraz… na jakim rynku? Ano takim, o którym w Europie oraz Stanach Zjednoczonych nikt nie ma pojęcia, ale który niezwykle dynamicznie rozwija się w państwie o największym zagęszczeniu graczy ma metr kwadratowy. Mowa oczywiście o Chinach.

Czas na kluczowe pytanie - czy gamingowy smartfon ma sens i komu właściwie jest dedykowane to urządzenie.

Qualcomm Snapdragon 845 nie jest procesorem, którego potrzebujemy do takich gier jak Candy Crush Saga, Alto’s Adventure czy Angry Birds. Z punktu widzenia europejskiego oraz amerykańskiego użytkownika, grać można nawet na modelach ze średniej oraz niskiej półki. Dodatkowa moc potężnego Snapdragona jest marnowana, nie przydając się do strzelania drobiem i łączenia cukierków. Zupełnie inaczej wygląda to na rynkach azjatyckich, gdzie mobilne produkcje zaskakują rozmachem, skomplikowaniem oraz stopniem rozbudowania.

To właśnie z Chin przywędrowało do nas PUBG Mobile, stworzone rękoma azjatyckiego Tencenta. Pod względem grafiki i możliwości, tytuł zapiera dech w piersiach. Zwłaszcza na maksymalnych ustawieniach, które rozgrzewają mojego iPhone’a. Dotykowe Playerunknown’s Battlegrounds to tylko wierzchołek góry lodowej. W Chińskiej Republice Ludowej niezwykłą popularnością cieszą się mobilne MOBA, FPS-y oraz MMORPG. Część z nich nawet nie jest dostępna na zachodnich rynkach, gdzie rozbudowane i poważne produkcje wciąż utożsamiamy ze stacjonarnymi platformami.

Robimy tutaj błąd.

REKLAMA

Patrząc na warstwę wizualną, poziom rozbudowania oraz stopień skomplikowania takich gier jak PUBG Mobile, Fortnite: Battle Royale czy Vainglory, nie da się niezauważyć, jak wspaniale rozwinięto możliwości smartfonów i tabletów. Urządzenia mieszczące się w kieszeni są w stanie generować piękne, otwarte światy, na których mieszczą się setki graczy jednocześnie. Chociaż dotykowe granie wciąż utożsamiamy w Europie i Stanach z Angry Birds, na azjatyckich rynkach przenośna rozgrywka weszła już na zupełnie nowy poziom.

Wracając więc do pytania zadanego w nagłówku - tak, mobilny smartfon ma sens. O ile jesteś obywatelem Japonii, Chin czy Korei Południowej. Tam inna jest kultura grania, inne są najpopularniejsze dotykowe produkcje i inaczej patrzy się na smartfony. Być może podobne zjawisko dotrze do Polski i krajów szeroko rozumianego Zachodu, ale to kwestia przynajmniej kilku lat. Dlatego Razer, ZTE czy Xiaomi odpowiadają na zapotrzebowanie klientów. Tyle tylko, że nie tych nad Wisłą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA