REKLAMA

Cel uświęca środki - w tych trzech słowach zawiera się cała polityka Facebooka

Notatka wysoko postawionego menadżera Facebooka ujawniona przez media, dowodzi jednego: serwis nie przebierał w środkach, które miały prowadzić do jego wzrostu.

30.03.2018 09.13
facebook
REKLAMA
REKLAMA

Niccolo Machiavelli jest dziś pamiętany głównie z maksymy mówiącej o tym, że cel uświęca środki. Spór o prawdziwe intencje florenckiego filozofa ożywił niejedną dyskusję, zwłaszcza z dziedziny etyki. Stała się synonimem braku moralnych hamulców w dążeniu do celu. Gdy wczytamy się w słowa Andrew Boswortha, które wyciekły do sieci, możemy śmiało napisać, że słynna wypowiedź Machiavellego była bliska jego sercu.

BuzzFeed ujawnił notatkę napisaną przez Boswortha w 2016 r. VP Facebooka wyraża w niej wiarę w taktykę wzrostu. Stwierdza wręcz, że uzasadnione są wszelkie działania, które do wzrostu się przyczyniają.

"Rozmawiamy często o dobru i złu w naszej pracy. Chcę porozmawiać o rzeczach brzydkich" - pisał. Dalej zwracał uwagę, że łączenie ludzi może mieć pozytywne i negatywne strony. W pierwszym przypadku, użytkownicy mogą z pomocą Facebooka znajdować miłość, a nawet ratować ludzi przed samobójstwem. W drugim, serwis może przyczyniać się do śmierci osób wystawionych w nim na dręczenie, a nawet być narzędziem dla terrorystów.

Gdy wczytamy się w te słowa, nie znajdziemy w nich w zasadzie niczego, co nie byłoby prawdą. Działa w tym przypadku metafora z nożem, który może służyć do krojenia chleba i zabijania. Problem w tym, co Bosworth pisze dalej.

Dlatego też za uzasadnione uważał chociażby wątpliwe praktyki importowania kontaktów czy używania języka, który sprawia, że użytkownicy będą pozwalali wyszukiwać się przez znajomych.

Wczoraj menadżer Facebooka przyznał, że notatka jest jego autorstwa. Napisał, że nie tylko dziś nie zgadza się z jej treścią, ale było tak również wtedy, gdy ją tworzył. Twierdzi też, że jego intencją było wywołanie dyskusji.

Co sądzi Mark Zuckerberg o słowach swojego menadżera?

REKLAMA

Szef Facebooka napisał, że "Boz jest utalentowanym liderem, który mówi wiele prowokacyjnych rzeczy". Jednocześnie Zuckerberg twierdzi, że nigdy nie wierzył w to, że cel uświęca środki i nie zgadzał się z Bosworthem. Dodaje też, że firma całkowicie zmieniła kierunek działania.

Andrew Bosworth nie jest szeregowym pracownikiem, to VP Facebooka, osoba wysoko postawiona i jeden z zaufanych Marka Zuckerberga. Skoro tak, jego słowa można śmiało interpretować jako politykę samego serwisu. Problem w tym, że kolejny raz okazuje się, iż ciepłe słowa i przeprosiny Zuckerberga nic nie znaczą, bo firma nie tylko zdawała sobie sprawę z zagrożeń, ale też promowała również wątpliwe praktyki, jeżeli przyczyniały się do wzrostu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA