REKLAMA

Prywatne serwery WoW-a oferują namiastkę gry. Blizzard słusznie ściga ich twórców

Zarzutem, jaki najczęściej słyszę pod adresem World of Warcraft, jak również innych najpopularniejszych gier MMORPG, jest  konieczność płacenia miesięcznego abonamentu. W porównaniu z innymi usługami abonamentowymi jest on raczej droższy niż tańszy. Miesięcznie wychodzi, co najmniej 50 złotych.

08.02.2018 09.07
Prywatne serwery WoW-a to namiastka gry. Blizzard słusznie ściga ich twórców
REKLAMA
REKLAMA

Nic więc dziwnego, że znajdują się ludzie, którzy starają się na tym zaoszczędzić. Chcieliby pograć w fajną grę, ale płacenie już ich nie urządza. Na pierwszy rzut oka jest to operacja nie do przeprowadzenia - przecież w grach online większość ważnych rzeczy dzieje się po stronie serwera. Klient jedynie przesyła dane o sterowaniu naszą postacią i wyświetla dane przekazane z serwera. Nawet jeśli zdobędziemy program kliencki, to serwer nie pozwoli nam wejść do gry, jeśli nie zapłaciliśmy abonamentu.

Na nielegalu: prywatne serwery WoW

Z pomocą przyszły tutaj tzw. prywatne serwery WoW. Zapewniają one, do pewnego stopnia, funkcjonalność serwerów Blizzarda, umożliwiając ograniczoną rozgrywkę. Warto zwrócić uwagę, że program emulujący ich działanie powstał wyłącznie na podstawie analizy komunikacji sieciowej pomiędzy klientem a serwerem.

Nie wiadomo, jak bardzo przypomina on prawdziwy program działający w serwerowniach firmy. Wiele takich programów rozwija społeczność. Publikowane są na zasadach open source. Przykładami są systemy MangOS oraz CMangOS. Przeglądając kod źródłowy serwerów (w obu przypadkach opublikowany na popularnym GitHubie), można się wiele nauczyć. Nie sposób jednak obronić się przed refleksją, że autorzy lepiej by wyszli, gdyby postanowili wykorzystać swoje umiejętności do zarobienia tych dwunastu dolarów miesięcznie, które trzeba wydać na abonament.

 class="wp-image-675283"

Pomijam tutaj kwestię, że tak naprawdę World of Warcraft jest w tej chwili dla aktywnych graczy grą free-to-play, dzięki tokenom na miesięczną subskrypcję, które można kupić za wirtualne złoto zdobyte w trakcie rozgrywki.

Samo stworzenie emulatora na podstawie analizy komunikacji sieciowej, mieści się jakoś tam w szarej strefie i Blizzard nie może się tu przyczepić. Problem zaczyna się, gdy ktoś stawia taki serwer, oferując grę na nim za darmo. Lub, co jeszcze bardziej kuriozalne - za pieniądze, bo i takie przypadki się zdarzają.

Gra na tzw. prywatnych serwerach jest często mocno zmodyfikowana w porównaniu do oryginału. Nie działają na niej różne, dodawane na bieżąco przez Blizzarda wydarzenia specjalne. Administratorzy takich serwerów często włączają też na nich różne kuriozalne ułatwienia w zdobywaniu sprzętu i doświadczenia w grze. Stawiają na przykład sprzedawców z legendarnymi zbrojami lub podkręcają zdobywane doświadczenie dziesięciokrotnie. Jest to jedynie namiastka grania na prawdziwym serwerze.

Zapach wanilii

Serwery prywatne działają też na wcześniejszych wersjach World of Warcraft i właśnie to często jest argumentem ich zwolenników - według nich gra kiedyś była lepsza i należy im się dostęp wcześniejszych wersji. Wiele osób właśnie z tego względu gra na prywatnych serwerach, bo mają szansę przypomnieć sobie tam tzw. vanilla World of Warcraft, jaki nostalgicznie pamiętają sprzed lat.

Co jakiś czas społeczność gry obiegają wieści o zamknięciu przez Blizzard kolejnego prywatnego serwera - oczywiście za pomocą prawniczych gróźb. Całkiem niedawno los ten spotkał serwer Light's Hope, który odtwarzał stan gry z okresu tuż po jej premierze. Kod serwera był oparty na zmodyfikowanym silniku MangOS i, jak napisała firma we wniosku do DMCA, zawierał treści należące do firmy, takie jak nazwy postaci, scenerii czy miast. To jedna z metod zwalczenia takich serwerów. Trudno się oczywiście Blizzardowi dziwić. To właśnie oni te treści od początku do końca stworzyli.

REKLAMA

Sam serwer, jak donosi serwis TorrentFreak, podobno działa nadal.

Blizzard wyciągnął wnioski z popularności serwerów prywatnych, oferujących dostęp do wcześniejszych wersji gry i zapowiedział w trakcie Blizzcon 2017 World Of Warcraft Classic, oficjalną możliwość zagrania w najwcześniejszą wersję. Szczegóły nie są póki co znane, ale na 100 proc. usługa ta zmniejszy zapotrzebowanie na stawianie własnych, często ułomnych, serwerów ulubionej gry.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA