REKLAMA

Czterech graczy, horda zombie i gogle HTC Vive na głowie. Efekt był niesamowity

Po locie balonem wylądowałem na pustyni, gdzie zaraz zaatakowali mnie nieumarli. Odpierałem atak zombie razem z trzema innymi śmiałkami. Multiplayer w wirtualnej rzeczywistości to niesamowite doświadczenie.

28.02.2018 11.51
htc vive arizona sunshine
REKLAMA
REKLAMA

Po zakończeniu lotu balonem z HTC Vive na głowie, który robił lepsze wrażenie niż seanse 4DX w kinie, udałem się na kolejne stanowisko przygotowane przez HTC. Prezentowano na nim jedną z tych gier, które pozwalają zatopić się w wirtualnym świecie kilku osobom jednocześnie.

Co prawda daleko nam do technologii, jaką widzimy w zwiastunach filmu Ready Player One, ale i tak demo podczas targów MWC 2018 w Barcelonie robiło świetne wrażenie i dawało masę frajdy. Arizona Sunshine od Vertigo Games pozwala bawić się w końcu aż czterem graczom jednocześnie.

A każdy gracz trzymał w dłoniach dwa plastikowe pistolety.

htc vive pro class="wp-image-689407"

Specjalne kontrolery, do których doczepiono trackery, są dość ciężkie - i takie właśnie powinny być, żeby sprawiać wrażenie prawdziwej broni. Cyngiel pod palcem wskazującym pozwala strzelać, a przycisk w miejscu kurka z rewolweru służy do przeładowania broni.

Arizona Sunshine polega na odpieraniu fal zombie.

htc vive pro class="wp-image-689410"

Gracze stłoczeni są dookoła stołu, a ze wszystkich stron wybiegają grupy żywych trupów. Celowanie nie jest wcale takie proste, jak mogłoby się wydawać. Gra wymaga bardzo precyzyjnego kierowania lufy w stronę kolejnych zombiaków i nieustannie podkręca tempo.

Zabawa w trybie multiplayer w VR była po prostu przednia.

htc vive pro class="wp-image-689413"

W wirtualnym świecie oprócz zombie i klasycznych wybuchających skrzynek widać było awatary innych graczy. Ich ruchy nie były co prawda naturalne - sensory śledzą w końcu tylko pistolety, a nie całe ciała - ale w ferworze walki nie zwracało się na to uwagi.

Wcale nie było łatwo strzelać!

Amunicja kończyła się bardzo szybko, a ładowanie trwało wieki. Wybuchające beczki się nie odnawiały, a zombie stawały się coraz szybsze. Późniejsze etapy wymagają sporej koordynacji działań wszystkich czterech zawodników.

Po skończonej zabawie mogłem też zobaczyć, jak wyglądałem w grze.

htc vive pro class="wp-image-689416"

Arizona Sunshine potrafi nałożyć obraz z kamery, a tym samym podobizny graczy na wirtualną przestrzeń, w której o życie walczyły ich awatary - ja to ten drugi od prawej na zdjęciu. Udało mi się zająć 2. miejsce z 15 zabitymi zombie na liczniku!

Nie byłoby to możliwe, gdyby nie greenscreen.

htc vive pro class="wp-image-689419"

W prawdziwym świecie gracze poruszali się na zielonym tle, które pozwoliło oprogramowaniu nanieść ich podobizny na cyfrowo wygenerowany świat. Co prawda w domu nikt sobie czegoś takiego (chyba…) nie zamontuje, ale w salonie do gier? To byłby szał.

Szkoda tylko, że przetestowałem Arizone Sunshine przed sprawdzeniem zupełnie nowego produktu w portfolio HTC.

 class="wp-image-689431"

Do oferty producenta dołączyły zupełnie nowe, samodzielne gogle wirtualnej rzeczywistości. Urządzenia z linii HTC Focus pozwalają na oglądanie filmów w VR, uruchamianie aplikacji edukacyjnych i granie w gry. To wszystko bez podpinania sprzętu do komputera.

Gogle mają własny procesor i akumulator, więc są sprzętem samowystarczalnym. Nie trzeba montować już w rogach pokoju czujników rejestrujących ruch. Nowy sprzęt HTC wykrywa pozycję głowy gracza oraz kontrolera w przestrzeni. Viveport, czyli nowa platforma do mobilnego VR-u, działa podobnie jak np. Google Daydream.

Na goglach HTC Focus przetestowałem strzelankę, która wymagała ode mnie pozostawania w nieustannym ruchu.

htc vive pro class="wp-image-689434"
REKLAMA

Gogle dbały o to, żebym nie oddalił się za bardzo od miejsca, gdzie zacząłem zabawę. Sterowanie niestety jednak nie ma prawa być tak naturalnie i precyzyjne, jak na komputerowych goglach, ale i tak rozgrywka jest bardzo przyjemna.

Po krótkich testach jestem przekonany, że HTC Vive Focus może sprawdzić się lepiej, niż Daydream od Google’a czy Gear VR od Samsunga opierające się o ekrany i moc obliczeniową smartfonów. Producent w dodatku zapewnia, że przygotowanie portu gry z pełnej wersji na Vive do edycji na Viveport jest kwestią kilku godzin.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA