REKLAMA

Były już świnie, czas na owce. Naukowcy wyhodowali pierwszą owczo-ludzką chimerę

Zespół naukowców z Uniwersytetu Stanforda zaprezentował wyniki swoich badań dotyczących hodowli chimer. Tym razem ludzkie komórki macierzyste umieszczono w embrionie owcy. To kolejny krok w stronę hodowli ludzkich organów w ciałach zwierząt.

21.02.2018 16.40
Pierwsza ludzko-owcza chimera
REKLAMA
REKLAMA

Rok temu ci sami ludzie stworzyli pierwszą świńsko-ludzką chimerę. Świnie, jeśli chodzi o ich parametry fizjologiczne, są bardzo podobnym gatunkiem do człowieka. Mają bardzo zbliżony rzut minutowy serca, ciśnienie tętnicze, czy osmolarność moczu. Zresztą już teraz niektóre świńskie hormony i tkanki wykorzystuje się w badaniach klinicznych leków.

Ok, ale dlaczego rok po sukcesie z ludzko-świńską chimerą ludzie ze Stanforda zainteresowali się owcami? Okazuje się, że proces zapłodnienia in vitro owczych embrionów jest o wiele prostszy, niż w przypadku świń. Do tego owce nie sprawiają żadnych dodatkowych problemów - ich organy są mniej więcej tych samych rozmiarów, co ludzkie.

Chimera owcy i człowieka

Praca naukowa opisująca dokładnie cały ten proces, nie została jeszcze opublikowana. Zespół Belmonte zaprezentował jednak swoje wyniki podczas spotkania American Association for the Advancement of Science w Texasie, które odbyło się kilka dni temu.

Proces tworzenia takiej hybrydy zaczyna się od pobrania, bądź wyhodowania ludzkich komórek macierzystych, które mogą rozwinąć się w dowolny organ. Następnie od zwierzęcia - owcy w tym przypadku - pobierany jest embrion (czyli zapłodniona komórka jajowa), którego DNA zostaje zmodyfikowane.

Te modyfikacje są tutaj kluczowe. Jeśli chcemy wyhodować na przykład ludzką wątrobę w ciele owcy, musimy najpierw wyciąć kawałek oryginalnego kodu DNA, w którym zapisany jest "wzór" na wątrobę owczą. Po zmodyfikowaniu odpowiednich elementów DNA, owczy embrion zostaje wzbogacony o ludzkie komórki macierzyste, z których rozwiną się "wycięte", owcze organy.

Tyle teorii. Efekt praktyczny jest jak na razie mało imponujący. Owczo-ludzka chimera wyhodowana na Uniwersytecie Stanforda zawierała w sobie zaledwie 0,01 proc. ludzkich komórek. Do wyhodowania pojedynczego organu, który w teorii nadawałby się do transplantacji, owczy embrion musiałby zawierać 100 razy więcej ludzkich komórek macierzystych.

Na razie takie eksperymenty są niemożliwe ze względu na dość surowe przepisy regulujące kwestie łączenia ludzkich komórek ze zwierzęcymi. Do tego dochodzą też kwestie etyki. Owcze embriony z domieszką ludzkich komórek zostały uśmiercone po 28 dniach. Jak na razie nikomu nie spieszy się do wyhodowania dorosłej chimery.

Ksenotransplantologia to przyszłość

Pomimo wielu niewiadomych i kontrowersji, badania Belmonte’a są nam bardzo potrzebne. Ogromne zapotrzebowanie na organy do przeszczepu skutkuje obecnie ogromnymi rozmiarami czarnego rynku. I nie tylko czarnego.

W 2014 roku kanadyjski reżyser Leon Lee nakręcił Human Harvest – film dokumentalny ukazujący makabryczne praktyki prowadzone w chińskich szpitalach, w których masowo mordowani są więźniowie sumienia, a ich organy wykorzystywane do przeszczepów. Szacuje się, że w wyniku tego procederu zginęło już 60 tysięcy ludzi. Chińskie władze oczywiście wszystkiemu zaprzeczają.

REKLAMA

Chimery nie brzmią już tak przerażająco, prawda? Musimy jednak pamiętać, że takie międzygatunkowe "remiksy" mogą otworzyć drogę retrowirusom, których do tej pory nie musieliśmy się obawiać. W przypadku świń są to na przykład endogenne retrowirusy (PERV) silnie zintegrowane z genomem tego gatunku.

Nie jest to jednak problem, którego nie uda się nam rozwiązać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA