REKLAMA

Reklama natywna dotarła wreszcie do filmów i seriali? Wątki fabularne na sprzedaż zastąpią product placement

Szósty sezon House of Cards zaczyna się sceną, w której Claire Underwood rozpaczliwie biega po gabinecie. „Impeachment, impeachment, co to do cholery jest impeachment, nic nie rozumiem z tej diabelskiej konstytucji!” 

25.01.2018 20.09
reklama natywna
REKLAMA
REKLAMA

Claire Underwood kładzie na kolanach laptopa, a następnie w jej okularach zaczyna się odbijać charakterystyczna, błękitna szata graficzna serwisu.

Claire zaczyna przeglądać i głośno peroruje z zadowoleniem, że serwis jest pisany bardzo przystępnym językiem, Google Translate wszystko bez problemu tłumaczy na angielski, że jeszcze nie dotarła do artykułu o impeachmencie, ale ten cały JPK 2018 to całkiem dobry pomysł, w odległej Polsce mandaty można płacić kartą, rozwód nie ma już tajemnic, zaś zarobki w Biedronce 2018 roku są tak imponujące, że jutro chce mieć na swoim dywaniku kierownictwo Walmart. W tym momencie Claire i Usher zamierają, a na pierwszym planie pojawia się Tom Hammerschidt i zaczyna śpiewać „Bezprawnik.pl najlepszy blog blog blog, blog blog blog, blog blog blog, najlepszy blog”.

Czy to finalna wersja scenariusza?

Rozmawiałem już nieco z Netflix na temat wplecenia tego wątku do szóstego sezonu House of Cards. Ponieważ zażyczyli sobie za niego sto milionów dolarów, odparłem, że się zastanowię.

Nie wykluczam jednak, że tak właśnie będzie wyglądała przyszłość reklamy telewizyjnej. A może nawet jeszcze „bardziej”, bo chyba sami przyznacie, że brakuje mi nieco gracji hollywoodzkiego scenarzysty i mimo wszystko bardziej nakreśliłem coś w stylu product placement z serialu Rodzinka.pl.

Ale wątki na życzenie to przyszłość reklamy

Czy trudno jest wepchnąć wątek na siłę do filmu albo serialu? Otóż to się już od dawna dzieje. Moim zdaniem wiele produkcji kinowych czy telewizyjnych od lat jest „ubogacane” starając się sprostać coraz bardziej wyśrubowanym oczekiwaniom odnośnie poprawności politycznej. Scenarzyści na życzenie masowo dopisują wątki na przykład homoseksualne, choć ich wszechobecność zaczyna po prostu nudzić widza. Sytuacja medialna osiągnęła ten poziom, że brak tego typu wątków - jak to ostatnio zarzucano Friends - już klasyfikuje produkcję jako homofobiczną i seksistowską. Brak wątków „pro” - tam już nawet niezbyt chodziło o występowanie wątków na „nie”.

I tak oto w serialu „Black Ish” amerykańskiej stacji ABC, koncern chemiczny Procter&Gamble nie wykupił faktu używania przez bohaterów Pampersów albo podpasek Always. Nie widzimy ich też „mimochodem” stojących w tle. Nie, wykupiona reklama polegała na tym, że do serialu wprowadzono wątek polegający na dyskutowaniu o ostatniej, nagradzanej kampanii reklamowej Procter&Gamble. Troszkę tak, jakby nagle jedna ze scen Korony Królów polegała na tym, że bohaterowie komplementują występy Zygmunta Chajzera w reklamach proszku Vizir.

Reklama jest wszędzie

W „Black Ish” miało to oczywiście nieco więcej sensu, ponieważ bohaterowie dyskutowali o kampanii reklamowej wymierzonej w rasizm, na dodatek w ramach serialu - którego bohaterami są osoby czarnoskóre - wyemitowano fragment tej reklamy. Zdaniem ekspertów taki format reklamy jest przyszłością telewizji. Ktoś pewnie klasnąłby rękami z zachwytem i powiedział, że telewizja wreszcie zaczyna gonić internet pod kątem reklamy natywnej.

Marudy pewnie znowu zaczną narzekać, że znowu te reklamy. Oczywiście, jak mentalnie ma się 5 lat, to można marudzić, że istnieją reklamy, a w sklepach trzeba płacić. Dorośli mogą podyskutować co najwyżej o tym, że reklamy dzielą się na dobre i złe. Legalne i nielegalne. Akurat z tym drugim telewizje na ogół nie mają problemu, choć taki na przykład Instagram czy YouTube pękają w szwach od nieoznaczonych „współprac” i „podarunków” od producentów.

REKLAMA

Z jednej strony cieszę się, że Bezprawnik (który w styczniu 2018 dotarł do 1 mln uu) ma świadomych, inteligentnych czytelników, choć ma to swoją cenę, gdy pod reklamą renomowanego ubezpieczyciela czytamy w komentarzach wzburzoną historię o tym jak śmiemy reklamować firmę, która w 1993 roku odmówiła mu wypłaty pieniędzy, choć był tylko po jednym piwie. Z drugiej strony bywam autentycznie wkurzony, gdy na znanym i wielkim portalu notorycznie oglądam reklamy "cudownej wody na odchudzanie", sklepów słynących z oszukiwania klientów i zapadania się pod ziemię, by po dwóch miesiącach wrócić pod inną nazwą czy chwilówek, które dla zasady odrzucamy. Wprawdzie każdy powinien myśleć za siebie, ale są jakieś granice.

Reklama natywna w popularnym serialu nie będzie się mierzyła z zaangażowaną, zainteresowaną tematycznie widownią na miarę bloga. To raczej będzie typowa, portalowa masówka. Z jednej strony połączy się więc wiarygodność, emocjonalność blogów, a z drugiej wynikający z masowego charakteru brak odpowiedzialności i nawet brak dobrego miejsca na krytykę. Może z tego powstać bardzo ciekawy format reklamowy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA