REKLAMA

Korea Północna odpowiedzialna za WannaCry? Stany Zjednoczone tak uważają, choć same są też winne

Administracja Donalda Trumpa oficjalnie obarczyła Koreę Północną całą odpowiedzialnością za przeprowadzony w maju cyberatak z wykorzystaniem ransomware WannaCry. Czy ktoś tu zapomniał o roli NSA? 

19.12.2017 17.29
wannacry ransomware
REKLAMA

Wskazanie na Koreę Północną jako inspiratora ataków z wiosny nie poprawi napiętych relacji między Waszyngtonem i Pjongjangiem, ale pomoże jasno określić, kto jest głównym czarnym charakterem w tej historii i zepchnąć w niepamięć rolę, jaką amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa odegrała w całym tym zamieszaniu.

REKLAMA

Czym był WannaCry?

WannaCry zaatakował ponad 300 tys. komputerów w 150 krajach, paraliżując działanie szpitali, komunikacji miejskiej, urzędów, firm prywatnych i państwowych. Robak dostawał się do komputera wykorzystując lukę w zabezpieczeniach niezaktualizowanego Windowsa i szyfrował znajdujące się na nich dane. Za ich odszyfrowanie użytkownicy musieli zapłacić wysoki okup.

Rola Narodowej Agencji Bezpieczeństwa.

Dziura w systemie, wykorzystana do zainfekowania komputerów, została odkryta wcześniej przez NSA. Agencja zamiast poinformować o niej Microsoft, by ten mógł zwiększyć bezpieczeństwo użytkowników i uniknąć narażenia ich na ataki, postanowiła wykorzystać ją w swojej działalności.

Typowi podejrzani.

REKLAMA

Administracja Donalda Trumpa właśnie oficjalnie ogłosiła, że ten atak można przypisać grupie hakerów pracujących na zlecenie reżimu Korei Północnej. To nie pierwszy duży cyberatak, o który Stany Zjednoczone obwiniają rząd w Pjongjangu. W 2014 r. administracja Baracka Obamy wskazała Koreę Północną jako inspiratora włamania do systemu Sony Pictures Entertainment, podczas którego zniszczono pliki i ujawniono korespondencję firmową.

Rząd Wielkiej Brytanii już w październiku ogłosił, że Korea Północna stoi za WannaCry. Do tej pory Pjongjang odrzucał wszystkie tego typu oskarżenia, określając je jako kampanię pomówień przeciwko reżimowi. Z całym prawdopodobieństwem w tym wypadku będzie tak samo. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że głośne wskazywanie Korei Północnej jako jedynego odpowiedzialnego jest na rękę administracji Trumpa. To wygodny czarny charakter, na którego działania nie ma de facto wpływu. Republikanie mogą dzięki temu milczeć o roli agencji wywiadowczych, które wolą skorzystać z dziury w systemie bezpieczeństwa, zamiast ją załatać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA