Chciałbym, żeby każdy laptop z Windowsem miał w sobie coś z Huawei MateBook X

Lokowanie produktu

Na rynku laptopów z Windowsem znajdziemy mnóstwo udanych konstrukcji, a jednak... wielu z nich czegoś brakuje. Nie są kompletne.

01.12.2017 15.40
Huawei Matebook X pod wieloma względami zawstydza konkurencję

Czego oczekujemy od mobilnego komputera wysokiej klasy?

  • Świetnego ekranu
  • Świetnych głośników
  • Świetnej jakości wykonania
  • Świetnej klawiatury i gładzika
  • Świetnego czasu pracy na jednym ładowaniu
  • Adekwatnej wydajności

Jeśli przyjrzeć się mobilnym maszynom z Windowsem z wysokiej półki, bardzo rzadko nawet te najdroższe z nich spełniają wszystkie kryteria. Z reguły jest jakieś "ale". Nic więc dziwnego, że wielu klientów nadal wskazuje MacBooka jako najlepszy laptop na rynku, bo niezależnie od tego, czy mówimy o 12-calowym modelu czy 13-calowej wersji Pro, laptop Apple ma wszystko. Kupując taki sprzęt dostajemy produkt kompletny, który może ma jakieś niedostatki w innych obszarach, ale w kluczowych obszarach spisuje się wzorowo.

Topowe ultrabooki to dziś kapitalne maszyny, a jednak… zawsze czegoś brak. I kto by pomyślał, że owej kompletności producenci komputerów z Windowsem będą mogli się uczyć nie od Apple, a od... Huawei. Tak, Huawei. Najmłodszej firmy na rynku laptopów, która pomimo krótkiego stażu w tej konkretnej branży mogłaby sporo nauczyć swoich rywali.

Nie zliczę, ile razy sprawdzałem komputer z Windowsem kosztujący grube tysiące tylko po to, by się rozczarować.

Bo co z tego, że maszyna jest ładna, wydajna, długo pracuje na jednym ładowaniu, skoro klawiatura to rozczarowanie a głośniki po prostu… są? Co z tego, że sprzęt nie rozczarowuje na żadnym froncie, skoro oferuje ekran Full HD, a do tego wiatraczki pracują jak opętane przy najmniejszym obciążeniu? Dla mnie takie niedostatki skreślają komputer, choćby nie wiem jak dobrze radził sobie w innych obszarach. Bo wydając tak znaczną kwotę na sprzęt mamy prawo oczekiwać niemal doskonałości.

Naprawdę niewiele jest sprzętów z Windowsem, które spełniają te wygórowane (a może realistyczne?) wymogi. Nie znaczy to jednak, że nie można ich znaleźć.

Od dwóch tygodni jest ze mną Huawei Matebook X i wiecie co? Chciałbym, żeby więcej laptopów z Windowsem było takich, jak ten laptop. Huawei zawstydził wszystkich.

Pełną recenzję tego wyjątkowego sprzętu pisał już na Spider’s Web Dawid Kosiński, nie będę się więc powtarzał. Ja za to chciałbym wam opowiedzieć, dlaczego uważam, że każdy mobilny komputer z Windowsem powinien mieć w sobie coś z Huawei Matebook X.

Chciałbym, żeby każdy laptop był tak dobrze wykonany jak Huawei Matebook X.

Biorąc do ręki Huawei Matebook X od razu widać, że to produkt tej samej marki, która oferuje jedne z najlepiej wykonanych smartfonów z Androidem na rynku. Aluminiowa obudowa jest sztywna, choć całość ma ledwie 12,5 mm grubości i 1,05 kg masy! To tego szyku dodają szlifowane krawędzie. Nie da się ukryć, że Matebook X wygląda drogo.

Bardzo miła niespodzianka, której ze świecą szukać w wielu laptopach z Windowsem – pokrywę bez problemu otworzymy jednym palcem, choć ekran stawia należyty opór:

A po jej otwarciu naszym oczom ukazują się kolejne elementy, których często nie znajdziemy w laptopach z wysokiej półki.

Chciałbym, żeby każdy laptop miał co najmniej tak dobry ekran, jak Huawei Matebook X.

Ileż to razy widziałem komputer za grube tysiące złotych z ekranem Full HD, albo takim, który zupełnie nie nadawał się do profesjonalnej pracy nad zdjęciami czy grafiką...

Tymczasem w Matebooku X mamy do czynienia z ekranem o przekątnej 13”, co samo w sobie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę niewielkie gabaryty sprzętu. Panel ma rozdzielczość 2160 x 1440 i proporcje 3:2. Osobiście najbardziej cieszy mnie ten drugi parametr, bo pracując na co dzień z Surface Pro 4 trudno mi już wrócić do standardowego 16:9. Jednak więcej przestrzeni roboczej w pionie bardzo się przydaje.

Na minus muszę zaznaczyć, że ekran nieco za bardzo odbija światło i nie jest aż tak jasny, jakbym chciał. To także wielka szkoda, że ekran Matebooka X nie jest dotykowy, czego - prawdę mówiąc - nie rozumiem. Na ogromny plus za to zaliczyć muszę doskonałe kąty patrzenia i wierne odwzorowanie palety barw sRGB.

No i nie zapominajmy o tym, że aby odblokować ekran i dostać się do komputera nie musimy wpisywać żadnego hasła. Matebook X wyposażony jest w super-szybki czytnik linii papilarnych umieszczony na przycisku zasilania, obsługujący Windows Hello:

Czytnik jest tak szybki, że wciskając przycisk power jednocześnie odblokowujemy laptopa.

Chciałbym, żeby każdy laptop miał tak dobrą klawiaturę i gładzik, jak Huawei Matebook X.

Niby podstawy, klawiatura i gładzik, a jednak niewiele jest sprzętów na rynku, które oferują w tej materii coś naprawdę wyjątkowego. Zazwyczaj jest po prostu… poprawnie. Co innego Huawei Matebook X. Powiem wprost – jeśli chodzi o maszyny z Windowsem, tylko najdroższe Thinkpady, Surface Laptop i Surface Book 2 mają lepsze klawiatury. I to nieznacznie lepsze.

Klawisze Matebooka X to czysta przyjemność. Wystukałem na nich dziesiątki tysięcy słów przez ostatnie dwa tygodnie i z chęcią robiłbym to codziennie. W kategorii „mobilna maszyna do pisania” laptop Huawei właśnie przesunął się na czoło mojego prywatnego rankingu:

Niemniejszym zaskoczeniem okazał się szklany gładzik. Ten nie jest może przesadnie wielki, ale pracuje pod kontrolą sterowników Windows Precision, więc obsługuje wszystkie gesty Windowsa 10. Sama płytka jest bardzo czuła, bardzo przyjemna w dotyku i zaskakująco… cicha i dobrze wytłumiona. To jeden z najlepszych gładzików, z jakich miałem okazję korzystać w maszynach z Windowsem.

Chciałbym, żeby każdy laptop miał tak dobre głośniki, jak Huawei Matebook X. Każdy!

Głośniki to chyba najmocniejszy punkt Matebooka X. Lekką ręką dorównują tym z MacBooków, a po stronie Windowsa chyba tylko Surface Laptop ma lepsze. O ile faktycznie są lepsze, musiałbym postawić dwie maszyny obok siebie, by to porównać.

Przetworniki schowane w szerokim grillu nad klawiaturą są nadspodziewanie głośne i grają po prostu potężnie (jak na laptop). Dodatkowo wsparcie technologii Dolby Atmos zapewnia wrażenie przestrzenności brzmienia i wierzcie mi – takiej separacji stereo w laptopie nie słyszałem jeszcze nigdy.

Muszę niestety troszkę ponarzekać w tym miejscu – gniazdo słuchawkowe jest już po prostu przeciętne. Mam nadzieję, że kolejne wcielenie Matebooka X będzie imponowało jego mocą w równym stopniu, co mocą głośników.

Chciałbym, żeby każdy laptop miał co najmniej taki czas pracy z dala od gniazdka, jak Huawei Matebook X.

Dawidowi Kosińskiemu udawało się w czasie testów wyciągać około 5-6 godzin czasu pracy. Nie wiem, czy od tamtej chwili producent pokusił się o jakieś aktualizacje, czy to kwestia energooszczędności Windows 10 Fall Creators Update, ale przy moim użytkowaniu bez problemu wyciskałem z Matebooka 8-9 godzin.

Mówię oczywiście o wykorzystaniu laptopa do pracy typowo blogerskiej – przeglądania Sieci, pisania w edytorze tekstu i włączonym Spotify w tle. Podobne wyniki osiągałem oglądając filmy na Netfliksie. Dużo gorzej wyglądało to, gdy próbowałem uruchomić Lightrooma. Wtedy czas pracy spadał do góra 3 godzin, ale nie różni się to zanadto od wyniku innych komputerów.

Na minus – szkoda, że laptopa nie możemy ładować dowolnym wejściem USB-C. Niestety, prąd dostarczymy Matebookowi tylko gniazdem po lewej stronie.

I wreszcie chciałbym, żeby w Apple dobrze przyjrzeli się zawartości pudełka Huawei Matebook X.

MacBooki nie rozpieszczają, jeśli chodzi o liczbę i różnorodność dostępnych portów. Matebook X zresztą też nie; mamy tu tylko dwa gniazda USB-C (nie Thunderbolt 3, niestety…) i gniazdo słuchawkowe.

Tylko że aby zaradzić tej sytuacji w Macach, musimy kupić drogi adapter. W przypadku laptopa Huawei taki adapter, ze złączem HDMI, VGA, USB-A i USB-C dostajemy w zestawie.

Żałuję tylko ogromnie, że nie znalazło się w nim miejsce na czytnik kart pamięci. Wtedy byłoby idealnie.

Nie oznacza to jednak, że Matebook X jest pozbawiony wad.

Testując Matebooka X odrobinę rozczarowała mnie jego wydajność. Egzemplarz, którego używam, wyposażono w procesor Core i7-7500U, 8 GB RAM-u i 512 GB pamięci, więc spodziewałem się, że podoła obróbce zdjęć nie łapiąc zadyszki, jednak zapomniałem o bardzo istotnej kwestii – Matebook X jest chłodzony pasywnie.

To rozwiązanie ma wiele plusów. Przede wszystkim, dzięki niemu laptop jest bezgłośny przez cały czas, a pod niewielkim obciążeniem robi się co najwyżej ciepławy na spodzie obudowy. Żadnego szumu wiatraków, irytujących pisków, nic z tych rzeczy.

Jednak to sprawia również, że pod większym obciążeniem dość szybko dochodzi do thermal throttlingu, czyli ograniczenia wydajności podzespołów z powodu zbytniego nagrzania. Długotrwała obróbka zdjęć w Lightroomie na tym laptopie w zasadzie nie wchodzi w grę - po godzinie komputer jest już na tyle nagrzany i spowolniony, że lepiej go po prostu zamknąć.

Jeśli więc szukasz ultra-mobilnego sprzętu do fotografii czy podstawowej obróbki wideo, Matebook X nie jest dla ciebie. Tym niemniej w podstawowych zastosowaniach ten laptop spisuje się wzorowo. Codzienne blogerskie zadania, obejmujące non-stop otwartą przeglądarkę z wieloma kartami, ciągłą pracę nad tekstem i kilka innych, mniejszych programów w tle, nie były dla laptopa Huawei żadnym wyzwaniem.

Pewne niedostatki można jednak Matebookowi X wybaczyć. Z powodu ceny.

Testowany przeze mnie egzemplarz, z Core i7, kosztuje… 5699 zł. Jak na sprzęt, który tak wiele robi dobrze, to bardzo rozsądna cena. A jeśli zdecydujemy się na ciut wolniejszy procesor i nieco mniej pamięci, to szarego Matebooka X możemy kupić już za 4799 zł!

Porównajmy to z MacBookami, czy nawet innymi sprzętami z Windowsem i nagle okazuje się, że Huawei wchodząc na rynek laptopów nie tylko lepiej od innych wyposażył swój komputer, ale też lepiej go wycenił.

Choć prywatnie jestem wielkim fanem sprzętów linii Surface, mając dziś wybrać mobilną maszynę do pisania i maszynkę multimedialną w jednym miałbym poważny dylemat. Matebook X tak wiele robi dobrze, że trudno mi znaleźć jakikolwiek powód, dla którego mógłbym chcieć zapłacić za komputer o tej wydajności choćby złotówkę więcej.

Drodzy producenci laptopów z Windowsem – tak to się robi.

Lokowanie produktu
Najnowsze
Zobacz komentarze