REKLAMA

3 największe grzechy Facebooka według jego byłego dyrektora

Chamath Palihapitiya, były dyrektor wykonawczy Facebooka, ma sporo do zarzucenia firmie, w której do niedawna pracował. W wywiadzie dla Stanford's Graduate School of Business wypunktował trzy grzechy główne giganta mediów społecznościowych.

12.12.2017 16.36
Facebook
REKLAMA
REKLAMA

10 listopada na kampusie Standford's Graduate School of Business Chamath Palihapitiya ostro wypowiedział się o tym, jaki wpływ na naszą rzeczywistość ma Facebook i inne media społecznościowe. Przedstawiając założenia swojej nowej firmy, skrytykował działania gigantów z Doliny Krzemowej.

Grzech 1 - Myślenie krótkoterminowe.

Palihapitiya zarzuca Facebookowi i innym potentatom z doliny krzemowej, że marnują pieniądze na gówniane, bezużyteczne, idiotyczne firmy zamiast zmierzyć się z prawdziwymi problemami, jakimi są zmiana klimatu albo walka z cukrzycą.

Czy rolą Facebooka jest stawianie czoła wszystkim plagom?

Tak. W swojej wizji Palihapitiya zakłada, że pieniądze dają możliwość realizowania swojego światopoglądu. Od lat agresywnie promowana przez media społecznościowe wizja świata opiera się na doraźności, szybkim zysku, łatwiej sławie. Głębokie poważanie dla wszystkiego innego to tylko efekt uboczny. Nie ma czasu na problemy nierozwiązywalne w ramach rocznego biznesplanu.

Co robi Facebook, kiedy coraz więcej Ziemi znika pod wodą? Wymyśla nowy rodzaj lajków albo tworzy kolejny klon Snapchata.

Grzech 2 - Rozrywanie więzi społecznych.

Opanowani przez manię szybkiego oceniania i szybkiego bycia ocenianymi utrwalamy w sobie niecierpliwość i oczekiwanie natychmiastowej informacji zwrotnej. Nie tylko nie mamy tyle cierpliwości, żeby zająć się rozwiązaniem problemów, które wymagają lat planowania i namysłu, ale chcemy tu teraz i natychmiast odpowiedzi. Uzależniliśmy się od skoków dopaminy dostarczanych przez każde serduszko pod opublikowanym zdjęciem.

Brak funkcji pauzy między otrzymaniem informacji i reakcją prowadzi do tragedii. Palihapitiya przypomina o tym, jak niesprawdzona informacja o porwaniu, przekazywany na WhatsAppie, doprowadziła do linczu na czterech niewinnych ludziach.

Grzech 3 - Bezradność wobec mowy nienawiści.

O fake newsach naprawdę głośno zrobiło się przy okazji zeszłorocznych wyborów w Stanach Zjednoczonych. Jednak jest to zjawisko znacznie wykraczające poza ramy jednego kraju, jednego kontynentu czy jednej opcji politycznej. I zależą od niego nie tylko wybory.

Tragiczna historia prześladowań etnicznych w Mjanmie (dawniej Birma) nakręcanych przez publikowane na Facebooku posty pokazuje, jak bardzo media społecznościowe nie radzą sobie z eliminowaniem potencjalnie groźnych informacji. Na profilach ekstremistów publikowane są treści nawołujące do przemocy i zdjęcia oraz filmy z okaleczonymi ciałami rzekomych ofiar jednej z mniejszości etnicznych zamieszkujących Mjanmę.

REKLAMA

Nie udawajmy, że firma operująca gigantycznymi pieniędzmi, nie ma wpływu na naszą rzeczywistość. Facebook nie jest jedynie naiwnym narzędziem, którego nie można winić za to, jak ludzie z niego korzystają. On kształtuje nasz sposób myślenia. Środek przekazu jest przekazem.

Wypowiedzi byłego pracownika skomentował rzecznik Facebooka, tłumacząc, że od odejścia Chamatha 6 lat temu wiele się w firmie zmieniło. Gigant w tym czasie uświadomił sobie swoją rolę i idącą z nią w parze odpowiedzialność. Teraz korzysta z pomocy specjalistów i naukowców, którzy badają media społecznościowe, aby inwestować w produkty zapewniające pozytywną zmianę w świecie. Rzecznik zapewnił, że firma jest w stanie zrezygnować z większych zysków, jeśli inwestycja nie będzie spełniać ich standardów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA