REKLAMA

Jeśli spóźniać się na imprezy, to w wielkim stylu. 48 godzin z LG V30

Dziś startuje przedsprzedaż LG V30 w Polsce. Spędziłem z tym telefonem już 48 godzin i widzę kilka solidnych powodów, by zwrócić na niego uwagę, pomimo późnego debiutu na rynku.

Jak się spóźniać na imprezę, to z klasą. Podczas gdy Samsungi Galaxy S8, Note 8, nowe iPhone’y i wszystkie inne sztandarowe smartfony już sobie balują na parkiecie, LG V30 wchodzi cały w ekstrawaganckim, błyszczącym garniaku – i sala zamiera. Po czym ten grzecznie przeprasza za spóźnienie i wymiata połowę konkurencji ze sceny. Tak to widzę po 48 godzinach z tym telefonem. Chociaż pojawia się na rynku w najgorszym możliwym momencie i grubo po międzynarodowym debiucie, chociaż kosztuje u nas stanowczo za drogie 3799 zł, w moim personalnym rankingu zmiótł większość flagowców z 2017 roku.

 

17.11.2017 14.34
Jaki smartfon do 1500 zł - LG V30
REKLAMA

Ustęp o ekstrawaganckim, błyszczącym garniaku nie wziął się znikąd: szklano-aluminiowa obudowa LG V30 mieni się zależnie od kąta padania światła i robi fenomenalne wrażenie. Trudno ją utrzymać w czystości, ale nie sposób odmówić jej elegancji. Gdyby ktoś pytał o czytnik linii papilarnych – jest umieszczony dokładnie tam, gdzie powinien i działa błyskawicznie.

 

REKLAMA

Obudowa jest nie tylko elegancka, ale i wytrzymała. Przód i tył oblewa szkło Gorilla Glass 5, a całość jest wodo- i kurzoodporna. Wykazała także odporność na wstrząsy i upadki, która zagwarantowała jej certyfikację MIL-STD-810G. Aż trudno uwierzyć, bo całość ma zaledwie 158 g masy.

 

Nie mniejsze wrażenie od obudowy robi wyświetlacz. 6-calowy panel OLED o przekątnej 2880 x 1440 i proporcjach 18:9 tylko nieznacznie ustępuje ekranom nowych Galaxy czy iPhone’a X. Gdy zestawiam LG V30 z prywatnym Galaxy S8 nie widzę istotnej różnicy. Obydwa panele są wyśmienite.

 

Jakie są plusy takiego wyświetlacza? Najważniejszy dla mnie widzicie na zdjęciu – w trybie prawdziwej czerni, gdy gasną piksele OLED-u, tekst w aplikacjach do czytania jest czytelny i rozciąga się od krawędzi do krawędzi ekranu.

 

Większy, dłuższy ekran to więcej treści – także przy przeglądaniu stron internetowych. Zaprawdę powiadam wam: kto raz zobaczył, jak wygląda ekran 18:9 w smartfonie, już tego nie odzobaczy.

 

W moim odczuciu LG najlepiej ze wszystkich producentów robi ekran typu always-on. Ten w LG V30 może nam pokazywać nie tylko godzinę i powiadomienia…

 

…ale też skróty do różnych funkcji telefonu. Możliwości ekranu możemy konfigurować w bardzo szerokim zakresie w ustawieniach.

 

Dobry ekran to nie wszystko. LG V30 to też po prostu… dobry smartfon. Snapdragon 835, 4 GB RAM-u, 64 GB pamięci na dane i 3300 mAh akumulator: to parametry z najwyższej półki. W moich rękach jeszcze nie zdarzyło się temu smartfonowi zwolnić.

 

Jak na razie jedynym mankamentem, który uwiera mnie w codziennym użytkowaniu LG V30 jest oprogramowanie. Nie spowalnia telefonu ani trochę, ale jest przeładowane opcjami i niezbyt urodziwe. Szczególnie w zestawieniu z piękną obudową. Nawet ikony są jakieś takie… bleh.

 

LG V30 nie bez powodu reklamowany jest jako urządzenie dla twórców i maniaków multimediów. O ile głośnik gra zwyczajnie, o tyle Quad DAC napędzający słuchawki jest już mocno nadzwyczajny.

 

Dodatkowo w zestawie znajdziemy całkiem niezłe pchełki od B&O. Grają lepiej od większości słuchawek dołączanych do smartfonów. Aż żal, że producent nie dołącza do nich miękkiego etui do transportu, bo tych słuchawek chce się używać. Więcej o właściwościach audio LG V30 przeczytacie niebawem w osobnym tekście.

 

Najmocniejszym punktem LG V30 jest jednak co innego. Aparat. Czy raczej dwa aparaty, o potężnych możliwościach.

 

Jeden z nich to sensor 16 Mpix ze standardowym obiektywem o jasności f/1.6.

 

Drugi zaś ma rozdzielczość 13 Mpix, jasność f/1.9 i ultra szeroki kąt widzenia. Efekty? Zobaczcie sami.

 

Tak wygląda zdjęcie zrobione standardowym obiektywem:

 

A tak zdjęcie obiektywem szerokokątnym, z tego samego miejsca:

 

Jeszcze raz. Standardowy obiektyw:

 

Obiektyw szerokokątny:

 

Taki układ pozwala nie tylko zmieścić więcej w kadrze, ale też po prostu inaczej bawić się fotografią. Pokażcie mi drugi smartfon (nie licząc LG G6), którym mógłbym uchwycić taki kadr:

 

Pod względem samej jakości optycznej LG V30 idzie łeb w łeb z Samsungiem Galaxy S8/Note 8 i nowymi iPhone’ami. Tym, co go na ich tle wyróżnia, jest niebywale rozbudowany tryb manualny, zarówno w zdjęciach, jak i wideo.

 

REKLAMA

Więcej o możliwościach fotograficznych LG V30 przeczytacie niebawem w osobnym tekście. Coś czuję, że będzie o czym się rozpisać!

 

Z ostatecznym werdyktem wstrzymam się do pełnej recenzji, ale po 48 godzinach bardzo polubiłem LG V30. Po prostu.

Nie wiem, na czym dokładnie to polega, ale biorąc do ręki LG V30 i korzystając z niego czuję się lepiej, niż używając prywatnego Galaxy S8. Telefon lepiej leży mi w dłoni (choć jest większy), dźwięk płynący ze słuchawek jest przepiękny, a aparat sprawił, że znów polubiłem mobilną fotografię. Tak, mój S8 robi równie dobre zdjęcia, ale V30 ma w sobie coś takiego, że chce mi się go wyciągać z kieszeni i fotografować.

Dzisiaj rusza przedsprzedaż LG V30. Osoby, które zdecydują się nabyć go przedpremierowo, mogą kupić go w zestawie z fantastycznym gratisem – słuchawkami BeoPlay H4 od Bang&Olufsen o wartości 1299 zł!

Obiektywnie przyznaję, że cena, choć nie odstaje przesadnie od rywali, jest stanowczo za wysoka. Biorąc pod uwagę mocno spóźnioną premierę V30 w Polsce, LG powinno było starać się walczyć z rywalami ceną, a niestety tego nie robi. Ci, którzy noszą się w tej chwili z zamiarem kupienia jak najświeższego flagowca, tym bardziej spojrzą na nieco tańsze, a wcale nie gorsze produkty konkurencji.

Subiektywnie jednak muszę powiedzieć, że LG V30 ma w zanadrzu sporo argumentów, by pomimo spóźnienia nakłonić klientów do zakupu. Ale czy są one wystarczające? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w pełnej recenzji za kilka tygodni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA