REKLAMA

Nikon przyznaje, że przegrywa ze smartfonami. Ofiarą tej wojny padła fabryka w Chinach

Nikon przyznaje, że przegrywa ze smartfonami, czego efektem jest zamknięcie fabryki w Chinach. Co to oznacza dla Nikona i rynku foto?

30.10.2017 17.45
Nikon zamyka fabrykę w Chinach. To wina... smartfonów
REKLAMA
REKLAMA

W dobie smartfonów rynek fotograficzny przypomina ruchome piaski. Trudno się temu dziwić, skoro najpopularniejszym aparatem już od lat jest aparat każdej kolejnej generacji iPhone’a.

Na świecie rocznie sprzedaje się ok. 40 mln aparatów co może się wydawać sporym wynikiem, ale tylko do czasu, jeśli zestawimy sprzedaż ze smartfonami. Tych sprzedaje się rocznie 1,5 miliarda sztuk. I każdy z nich robi zdjęcia. Ponadto liczba sprzedawanych co roku aparatów regularnie spada, a w 2017 roku łączna sprzedaż może tylko nieznacznie przebić... 20 mln sztuk.

Wbrew obiegowej opinii, smartfony są ogromnym problemem dla producentów aparatów.

 class="wp-image-600173"

Myślę, że wszyscy czytelnicy Spider’s Web doskonale wiedzą, że smartfon nie jest w stanie zapewnić jakości obrazu choćby zbliżonej do lustrzanki z dobrym obiektywem. Nie bez przyczyny profesjonalni fotografowie nadal wybierają duże, ciężkie, nieporęczne i drogie aparaty, a nie smartfony.

Problemem nie są jednak profesjonaliści, tylko amatorzy, którzy już zupełnie przestali kupować najprostsze aparaty kompaktowe. W dobie smartfonów nie ma to większego sensu. Producenci foto ograniczają, lub w ogóle porzucają produkcję zwykłych kompaktów.

I właśnie aparaty kompaktowe są przyczyną problemu. Te proste „małpki” jeszcze kilka lat temu odpowiadały nawet za ponad 80 proc. przychodów w firmach fotograficznych. Teraz ten potężny strumień w strukturze finansowej po prostu wysechł.

Rozwiązanie? Podwyższanie cen profesjonalnego sprzętu i redukcja wydatków. To właśnie zrobił Nikon.

 class="wp-image-556146"

Nikon w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że zamyka fabrykę w Chinach. Tak naprawdę zmiany są bardziej drastyczne, ponieważ znika cały oddział Nikon Imaging China (NIC), którego najważniejszym elementem była właśnie wspomniana fabryka.

Co ważne, Nikon bez żadnych ogródek przyznaje, że sytuacja jest spowodowana przez smartfony. W oświadczeniu czytamy:

To smartfony spowodowały, że Nikon musiał jeszcze raz przemyśleć całą globalną strategię produkcji swoich produktów. Po zamknięciu chińskiej fabryki pracę straci 2,3 tys. osób, a koszt zamknięcia fabryki to szacunkowo 7 mld jenów (62 mln dol.).

Dlaczego zamknięto chiński oddział, skoro ten region świata kojarzy się z niskimi kosztami produkcji?

Prawdopodobnie chodzi o fakt, że zamknięta fabryka w chińskim Wuxi produkowała na przestrzeni lat kompakty Coolpix oraz bezlusterkowce serii Nikon 1, które też nie były sukcesem rynkowym. Zarówno aparaty Coolpix jak i Nikon 1 są powoli wygaszane.

Ta sama fabryka produkowała też niektóre obiektywy, w tym np. bardzo popularny 50mm f/1.8G.

Co zamknięcie fabryki oznacza dla nas, klientów?

 class="wp-image-556135"

Obiektywy produkowane w chińskiej fabryce na pewno nie znikną z rynku. Ich produkcja najpewniej zostanie przeniesiona do innych fabryk, które Nikon ma w Japonii i Tajlandii.

Sytuacja ma jasną i ciemną stronę. Jasna jest taka, że jakość produktów może się poprawić. Niektóre obiektywy były produkowane równolegle w Chinach i Japonii, przy czym nawet w obrębie jednego produktu szkła z Japonii cechowały się lepszą jakością wykonania, w tym np. większą ostrością niż te z Chin.

Tym samym jakość może się podnieść, ale trzeba być bardzo naiwnym by uwierzyć w to, że jednocześnie nie podniesie się cena. Cóż, chyba powinniśmy się do tego przyzwyczaić. Wszystkie nowe obiektywy są z roku na rok coraz droższe.

Po zamknięciu fabryki kondycja finansowa Nikona ma się poprawić.

Nikon opublikował także drugie oświadczenie, w którym dokonuje korekty prognoz finansowych na rok fiskalny 2018, który kończy się 31 marca 2018 r.

Przychód ma się zwiększyć o 0,9 proc. względem poprzednich prognoz, ale ma się to przełożyć aż na 35,3 proc. wzrost zysków operacyjnych. W przypadku działu przetwarzania obrazu (obejmującego aparaty i obiektywy), lepsze prognozy wynikają ze „skutecznej kontroli nad promocją, sprzedażą i badaniami nad rozwojem”, czyli z polskiego na nasze: z cięcia kosztów. Nikonowi sprzyja też korzystny kurs jena do euro.

A jak wygląda sytuacja w obozie Canona?

Canon EOS M5 recenzja class="wp-image-546212"

Tak się składa, że Canon opublikował właśnie wyniki finansowe za 3. kwartał 2017 r. Okazuje się, że firma radzi sobie bardzo dobrze. Całkowity przychód ze sprzedaży netto Canon Europe wyniósł 243,7 mld jenów i był wyższy o 25.3 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2016 r.

Z kolei zysk netto Canon był wyższy o ponad 158 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2016 r. W okresie od stycznia do września 2017 r. łączny zysk netto wyniósł 187,3 mld jenów i był wyższy o 77 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2016 r.

Pamiętajmy jednak, że Canon jest potężną firmą produkującą nie tylko aparaty, ale też urządzenia biurowe, medyczne i przemysłowe. Jeśli spojrzymy na sam dział obrazowania, widać, że rozwija się wolniej od pozostałych części firmy. Pełen raport dostępny jest tutaj.

REKLAMA

Sytuację na rynku foto najlepiej obrazują ceny używanych sprzętów.

Widzę to doskonale na przykładzie lustrzanki Nikon D750, której jestem posiadaczem. Przez dwa lata od zakupu ceny tak poszybowały w górę, że używany model kosztuje niemal tyle, ile kosztował mnie nowy dwa lata temu. Taniej już było!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA