REKLAMA

Zakupy będziemy robić tylko w co drugą niedzielę. A co z e-handlem?

We wrześniu ubiegłego roku NSZZ "Solidarność" złożył obywatelski projekt ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Teraz partia rządząca zapowiada ograniczenie handlu, ale obowiązujące w co drugą niedzielę.

28.09.2017 11.13
Zakaz handlu w niedzielę
REKLAMA
REKLAMA

Obywatelska inicjatywa ustawodawcza wymaga co prawda 100 tys. podpisów, ale "Solidarność" dostarczyła rok temu marszałkowi Sejmu pół miliona podpisów, by podkreślić wagę postulowanych zmian. Dziś Janusz Śniadek, były szef NSZZ "S" i przewodniczący podkomisji stałej do spraw rynku pracy, zapowiedział, że przez parlament przejdzie ustawa mająca być "złotym środkiem". Zakłada ona zakaz handlu w co drugą niedzielę w miesiącu. Nowe prawo miałoby obowiązywać od 1 stycznia 2018 r. Podkomisja, której przewodniczy poseł PiS, ma zająć się projektem w czwartek wieczorem.

Takie postawienie sprawy nie podoba się "Solidarności". Związkowcy chcą praktycznie całkowitego zakazu handlu obowiązującego w każdą niedzielę i zarzucają rządowi niekonsekwencję. Przeciwnikiem całkowitego zakazu był wicepremier Mateusz Morawiecki. Już pod koniec lutego zapowiadał, że ograniczenie będzie dotyczyć dwóch niedzieli w miesiącu. Takie rozwiązanie będzie zdaniem ministra rozwoju i finansów kompromisem między oczekiwaniami przedsiębiorców i związkowców.

Co zawiera projekt ustawy o zakazie handlu w niedzielę, który forsuje "Solidarność"?

Wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę to jeden ze sztandarowych projektów NSZZ "Solidarność". Dotyczy on zresztą nie tylko niedzieli, ale również Wielkiej Soboty i Wigilii Bożego Narodzenia. Najważniejsze punkty projektu znajdują się w jego rozdziale II:

Projekt zakłada szereg uściśleń, które zamykają furtki m.in. pracodawcom zatrudniającym pracowników tymczasowych. Interesujące jest, że definicja zatrudniania w niedzielę nie pokrywa się z dobą kalendarzową. Projektodawcy rozumieją przez zatrudnienie w niedzielę wykonywanie czynności sprzedażowych "w 24 kolejnych godzinach, poczynając od godziny 6.00 w niedzielę do godziny 6.00 dnia następnego".

W projekcie przewidziano też odstępstwa od zakazu. Handlować można byłoby więc w dwie niedziele poprzedzające Boże Narodzenie, w jedną niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnie niedziele stycznia, czerwca, lipca i sierpnia. Zakaz nie dotyczyłby placówek "gdzie handel prowadzony jest wyłącznie przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną". Inne wyłączenia obejmują stacje paliw, piekarnie i ciastkarnie, kioski, sklepy z pamiątkami i dewocjonaliami, apteki, sklepy w hotelach, szpitalach i lotniskach, kwiaciarnie. Za naruszenie zakazu według projektu grozi grzywna, kara graniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

Czy zakaz handlu w niedzielę obejmie również sklepy internetowe?

Kontrowersje wzbudza kwestia sklepów internetowych. Z jednej strony, z ustawowej definicji placówki handlowej wynika, że jest nią również sklep internetowy. Precyzuje to artykuł 2 ustęp 1. projektu.

Z drugiej sklepy internetowe podlegają wyłączeniu w artykule 4. W punkcie 18 czytamy bowiem, że wyłączenie z zakazu dotyczy platform i portali internetowych "świadczących usługi w zakresie sprzedaży towarów, które nie powstały w efekcie działalności produkcyjnej".

Jeden z pomysłodawców projektu poproszony przez Onet o doprecyzowanie tej kwestii, twierdził jednak, że zakaz będzie dotyczył również e-handlu, a także infolinii. Nie wiadomo ostatecznie, jaki kształt przybiorą zapisy dotyczące e-handlu.

Burzliwe losy obywatelskiego projektu o zakazie handlu w niedzielę.

Projekt zakazu handlu w niedzielę jest kością niezgody między rządzącymi i związkowcami. Z różnych stron płyną sprzeczne sygnały. Z jednej strony Komitet Stały Rady Ministrów zaopiniował skierowanie go do dalszych prac. Z drugiej "Solidarność" opublikowała apel, w którym zarzuca marszałkowi Sejmu przetrzymywanie projektu. Dziś wreszcie Janusz Śniadek zapowiedział w imieniu partii rządzącej, że Sejm zajmie się wprowadzeniem innego rozwiązania, niż postulowane przez związek.

REKLAMA

Co ciekawe, nie wszystkie związki podzielają wizję "S". Zdaniem innej centrali związkowej, OPZZ, projekt jest źle przygotowany. Ma on dowartościowywać małe placówki handlowe kosztem większych. OPZZ punktuje, że wysokie ceny i niskie płace to domena małych sklepów, do których mają nie docierać kontrole Państwowej Inspekcji Pracy. Przeciwne zakazowi są organizacje pracodawców, które podnoszą argument, że spowoduje on wzrost bezrobocia.

Z niedawnego sondażu zleconego przez serwis SE.pl wynika, że 54 proc. respondentów jest całkowicie przeciwnych zakazowi handlu w niedzielę. 21 proc. pytanych chciałby zakazu w każdą niedzielę, 10 proc. w co drugą niedzielę, a 8 proc. w jedną niedzielę w miesiącu. Przeprowadzony rok temu sondaż Millward Brown dla "Faktów" TVN wskazywał z kolei, że 53 proc. respondentów nie popiera zakazu handlu w niedzielę, a 39 proc. jest za. Zupełnie inne wyniki pokazuje przeprowadzony w podobnym okresie sondaż CBOS. 61 proc. badanych ma popierać projekt "S". Z drugiej strony 48 proc. robi zakupy w niedzielę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA