REKLAMA

Premiera OnePlus 5 zbliża się wielkimi krokami. Oto wszystko, co wiemy o nowym "zabójcy flagowców"

To już oficjalne – OnePlus 5 zadebiutuje 20 czerwca. Czy nowa generacja „zabójcy flagowców” wstrząśnie rynkiem tak, jak zrobiły to poprzednie? By znaleźć odpowiedź, trzeba zadać kilka pytań przed premierą.

07.06.2017 07.02
OnePlus 5 zadebiutuje 20 czerwca. Co już o nim wiemy?
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy OnePlus 5 trafi do sklepów i ile będzie kosztował?

Jak wiemy z oficjalnego komunikatu firmy, OnePlus 5 zadebiutuje już 20 czerwca. Nie wiadomo jeszcze, kiedy rozpocznie się sprzedaż online, ale pierwsze egzemplarze nowego smartfona firmy będzie można kupić w jednym z pięciu pop-up store’ów przygotowanych na premierę – w Nowym Jorku, Londynie, Berlinie, Paryżu, Kopenhadze, Amsterdamie oraz Helsinkach.

Nie wiemy nic odnośnie ceny. Jak dotąd smartfony OnePlus były jednak wzorem doskonałego stosunku ceny do jakości, oferując wydajność z najwyższej półki za pieniądze z półki średniej.

Gdzieniegdzie pojawiają się głosy, jakoby nowy OnePlus 5 miał kosztować znacznie więcej, niż poprzednicy; osobiście jednak nie bardzo w to wierzę.

Obstawiam, że bazowy wariant nadal utrzyma rozsądną cenę (bo to największa karta przetargowa firmy), ale może pojawić się model „premium” za adekwatnie większe pieniądze.

Co nowy OnePlus 5 będzie miał pod maską?

Z potwierdzonych informacji: procesor Qualcomm Snapdragon 835. Tę informację podał sam producent najpotężniejszego, mobilnego SoC. O wydajność OnePlus 5 możemy więc być spokojni.

Potężny procesor ma być rzekomo wspierany przez 6 GB pamięci operacyjnej jak w poprzednim smartfonie OnePlus, oraz 128 GB pamięci flash. Nie jest jednak wykluczone, że w późniejszym czasie pojawi się wersja „T” z 8 GB RAM-u i 256 GB pamięci na dane.

Wieść niesie, że całość zasili jeszcze większy akumulator, niż dotychczas, wspierany przez nową generację super-szybkiego ładowania Dash Charging. Nowa generacja ma ładować smartfona szybciej o 25%.

Jak będzie wyglądał nowy smartfon chińczyków?

Wiemy niemal na pewno, że OnePlus 5 będzie dostępny w czterech kolorach. Można to wywnioskować z tego tweetu:

Powiem tylko, że choć rozróżniam więcej, niż 3 kolory, za nic w świecie nie potrafię nazwać kombinacji oznaczonej na zdjęciu numerem 2. Być może OnePlus szykuje coś naprawdę fikuśnego, bądź wariant ze szklaną obudową, zmieniającą kolor zależnie od kąta padania światła, jak w HTC U11.

Nie pojawiły się też żadne przesłanki świadczące o rozmiarze urządzenia. Spodziewałbym się więc, że OnePlus pozostanie przy swoich 5,5” i nadal będziemy mieli do czynienia z ekranem AMOLED o rozdzielczości Full HD i proporcjach 16:9.

Pojawiają się też informacje o wyższej rozdzielczości ekranu – z jednej strony byłoby to wskazane, biorąc pod uwagę rosnącą popularność VR dla telefonów, a z drugiej znacząco wpłynęłoby na czas pracy urządzenia. Do tej pory OnePlus konsekwentnie przedkładał to drugie nad to pierwsze.

Oczywiście, jak przy każdej dużej premierze, nie brakuje też niepotwierdzonych informacji i renderów. Jeden z najciekawszych i najbardziej wiarygodnych trafił do Sieci tuż po ogłoszeniu daty premiery OnePlus 5.

Według informacji Android Police, nowy OnePlus 5… do złudzenia przypomina iPhone’a 7, za sprawą identycznie umiejscowionego, podwójnego aparatu. Niestety, jak dotąd żaden z „teaserów” firmy nie wskazywał na obecność podwójnego aparatu, więc powyższy render traktowałbym ze sporą domieszką sceptycyzmu.

A co jeśli naprawdę będzie miał podwójny aparat?

Jeżeli taka optyka rzeczywiście miałaby trafić do nowego OnePlus 5, to stawiam, że będziemy mieli do czynienia z dwoma sensorami o tej samej ogniskowej, ale jeden z nich będzie monochromatyczny, jak w smartfonach Huawei. Może na to wskazywać przykładowe zdjęcie nocne, na którym widzimy mnóstwo detali:

Nie jest też wykluczone, że bazowa wersja OnePlus 5 będzie miała jeden obiektyw, zaś podwójny wariant zarezerwowano dla wersji „premium”.

A co z wodoodpornością?

Żadna z informacji, czy to oficjalnych, czy nieoficjalnych, nie wskazuje na to, by nowy OnePlus 5 miał być wodo- czy kurzo-szczelny. Nie byłbym jednak zdziwiony, gdyby to był jeden z elementów, którym twórcy chcą wziąć nas "z zaskoczenia". Wystarczy spojrzeć na grafikę zaproszenia na premierę, na której jest... całkiem sporo wody. Wodoodporność nie jest już cechą zarezerwowaną dla najdroższych smartfonów. Skoro Samsung jest w stanie wcisnąć certyfikację IP68 do Galaxy A5 2017, to nie powinno to stanowić wyzwania także dla OnePlus.

Czy OnePlus 5 będzie miał gniazdo słuchawkowe?

Wszystko wskazuje na to, że tak. Jeszcze w zeszłym roku Carl Pei, CEO OnePlus, w ankiecie na Twitterze pytał o to, czy lubimy gniazda słuchawkowe. Odpowiedź ankietowanych była jednoznaczna:

Zdaje się, że OnePlus eksperymentował z koncepcją usunięcia gniazda słuchawkowego, ale sądząc po reakcji tłumu, złącze 3,5 mm pozostanie na swoim miejscu.

A co z oprogramowaniem?

Obstawiam, że… nic nowego. Oxygen OS nałożony na Androida Nougat spisuje się świetnie w OnePlus 3 i 3T. Nie ma więc podstaw twierdzić, że będziemy tu mieli jakąś rewolucję, choć firma może nas zaskoczyć nowymi funkcjami, np. implementacją możliwości Androida O do swojej nakładki ekranowej.

Po zapowiedzi premiery pod hasłem "Focus on what matters" (skup się na tym, co ważne) zakładam jednak, że firma nie będzie chciała nas zbombardować bajerami, a raczej skupić się na dobrej optymalizacji i płynnej pracy oprogramowania. Tak, by smartfon zszedł nam z drogi i pozwolił skupić się na tym, co ważne.

Czy warto odkładać pieniądze?

W ciemno możemy założyć, że tak. OnePlus już nie raz pokazał, że jest siłą, z którą należy się liczyć. Już sam fakt, że poprzednik, OnePlus 3T nadal wymieniany jest jednym tchem obok najlepszych, jak Samsung Galaxy S8 czy iPhone 7, o czymś świadczy.

REKLAMA

Jeżeli więc rozglądasz się za nowym smartfonem, a nie chcesz przepłacić, polecam poczekać te dwa tygodnie do premiery OnePlus 5.

Wydarzenie będzie transmitowane na żywo na kanale YouTube firmy OnePlus i wtedy przekonamy się, które przewidywania okazały się prawdziwe, które minęły się z prawdą, i czym jeszcze zaskoczy nas nowy „zabójca flagowców”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA