REKLAMA

Od wczoraj pracuję na nowym 27-calowym iMaku. Takich problemów się nie spodziewałem

Od wczorajszego popołudnia pracuję na nowym, od dawna wyczekiwanym iMaku. I… jestem w niemałym szoku, jak bardzo różni się ta praca od tej, którą wykonywałem dotychczas na moim MacBooku Pro 15”.

20.06.2017 18.07
Od wczoraj moim narzędziem pracy jest iMac 27. I nie jest różowo
REKLAMA
REKLAMA

Oczywiście wiedziałem, że będzie inaczej. Oczywiście, że spodziewałem się okresu przejściowego, który będzie trudny, nierzadko wkurzający, by przyzwyczaić się do nowego. Jednak największe zaskoczenie i najmocniej doskwierające problemy przyszły z zupełnie innej strony, niż się spodziewałem.

Mój nowy, lśniący iMac to pierwszy od wielu lat komputer stacjonarny, którego używam.

 class="wp-image-572639"

Próbuję sięgnąć pamięcią…. Tak, z desktopów przestałem korzystać gdzieś w okolicach 2005 r. 12 lat to szmat czasu.

Można się odzwyczaić od monitora, samodzielnej klawiatury. Tym bardziej, że dziś szybciej i nierzadko znacznie bardziej efektywnie pracuje mi się na urządzeniach z ekranem dotykowym, głównie na smartfonach. Niemniej jednak jest dla mnie wielkim zaskoczeniem, że...

...rozkład pola widzenia elementów na 27-calowym ekranie iMaka jest tak różny od 15-calowego ekranu MacBooka Pro.

Wiem, że 27” to potężny ekran. I znacznie większy od 15-calowego. Wiem, że jego proporcje oznaczają inny rozkład treści, okien aplikacji i dokumentów, niż to, do czego byłem przyzwyczajony. Po to zresztą między innymi inwestowałem w tak duży ekran, by móc ogarniać więcej elementów w jednym widoku, bez wyciągania na zewnątrz poszczególnych okien.

Co jest dla mnie sporym zaskoczeniem to fakt, iż mój mózg nie ogarnia tego ekranu w całości. To znaczy, widzę cały ekran, potrafię dostrzec zmiany w każdym jego rogu - na przykład powiadomienie systemowe w prawym górnym rogu, zmianę na ikonce w docku umieszczonym z lewej strony - ale nie potrafię tego do końca wszystkiego na raz przeprocesować.

Łapię się na tym, że skupiając wzrok na danym oknie ustawionym po prawej stronie dostępnej przestrzeni ekranowej nie jestem w stanie zrozumiale ogarniać tego, co się dzieje po lewej. Wciąż jednak mój mózg próbuje to procesować, co… skutkuje znacznie szybszym zmęczeniem organizmu.

Aby przenieść wzrok na interesujące mnie miejsce ekranu muszę przechylić głowę, co jest zupełną nowością w mojej pracy biurowej. Dotychczas wszystko miałem w zasięgu wzroku, bez fatygowania szyi. Dziwne to uczucie. Nie spodziewałem się go.

Z tym związane jest drugie zaskoczenie:

Praca z iMakiem wymaga ode mnie zupełnie innej postawy całego ciała

 class="wp-image-572635"

Swego czasu sporo zainwestowałem w odpowiednie stanowisko pracy. Mam (super wypasione) biurko do pracy siedząco-stojącej. Mam specjalny ergonomiczny fotel, który naciskając odpowiednie partie kręgosłupa i mięśni wokół niego wymusza odpowiednią sylwetkę przy pracy.

I niby wtedy wymuszone zmiany sporo pomogły w mojej higienie pracy, to jednak teraz dopiero widzę, że był to dotychczas jedynie półśrodek. Dopiero praca z ekranem iMaka odpowiednio skutecznie wymusza na mnie poprawną postawę przez cały czas trwania sesji pracy. Głowa i wzrok pracują bowiem na innym pułapie, wyżej, co z kolei blokuje kręgosłup w odpowiednim prostym ułożeniu.

Wytrzymanie kilkudziesięciu minut w tak poprawnej pozycji jest… mocno męczące. W rezultacie robię dziś więcej zmian w sesjach pracy siedzącej i stojącej.

Wielkie problemy sprawia mi praca na zewnętrznej klawiaturze.

Zainwestowałem w tę nową klawiaturę Apple’a z dodatkowym blokiem numerycznym i nie wiem, czy nie popełniłem błędu. Trudno mi bowiem przyzwyczaić się do tego, że moja prawa dłoń nie może spoczywać na powierzchni z prawej strony - tam są teraz klawisze.

Nie narzekam przesadnie na to, że rozkład funkcyjnych klawiszy jest nieco inny, niż ten na moim MacBooku Pro - prawy command, prawy option sprawiają mi na razie sporo problemów - bo wiadomo, że muszę zmienić nawyk mięśniowy. Zewnętrzny gładzik, który nie znajduje się teraz pod klawiaturą, a po jej prawej stronie, to już jednak problem ergonomii pracy.

Od zawsze pracuję zarówno na myszce, jak i gładziku. Przyzwyczaiłem się, że część rzeczy wykonuję za pośrednictwem myszki (w moim przypadku zdecydowanie ulubiona Magic Mouse 2), a inne z pomocą gładzika. Dziś łapię się na tym, że szukam gładzika pod klawiaturą, a tam go nie ma. Przesunięcie prawej ręki, by sięgnąć gładzika jest na razie dla mnie problematyczne, tym bardziej, że jestem leworęczny i moja prawa dłoń jest znacznie mniej precyzyjna od lewej.

Na dziś mój setup wygląda następująco: po lewej Magic Mouse, na środku klawiatura, po prawej Trackpad. Cóż, miną tygodnie zanim się do tego przyzwyczaję.

 class="wp-image-572781"

Duży ekran pozwala na zupełnie inny rozkład okien aplikacji. Tyle że nie potrafię na razie znaleźć złotego środka.

Mac, mimo iż nie nazywa się Windows, jest wręcz stworzony do pracy na oknach aplikacji i dokumentów. I przez lata pracy na MacBooku wypracowałem sobie idealny setup okien w różnych scenariuszach - na różnych biurkach, w różnych konfiguracjach, by dobrze obsłużyć zwyczajową kolejkę czynności.

Wielki ekran iMaka burzy mi całość tego, co przez lata wypracowałem. Na razie, mimo iż mój iMac miał właśnie pozwolić na bardziej ergonomiczną pracę na oknach, powoduje u mnie poznawczą frustrację.

Od wielu godzin próbuję odpowiednio pogrupować okna, by odpowiednio mieściły się na poszczególnych biurkach i… nie mogę za cholerę znaleźć złotego środka. Na razie zamiast cieszyć się uproszczeniem pracy, mocno ją sobie skomplikowałem - wciąż czegoś szukam, przeklikuję, przerzucam, zmieniam wielkość okien, itd.

REKLAMA

Wiem, że większość z opisanych przeze mnie problemów to typowe nerdowskie żale. Chciałem się jednak z wami podzielić moimi spostrzeżeniami właśnie teraz, na szybko i na bieżąco, tym bardziej, że wydaje mi się, że w zachwytach nad nowym sprzętem zazwyczaj brakuje trzeźwego spojrzenia na problemy natury ergonomicznej.

Planuję także wrócić do tego tekstu za kilka tygodni po tym, jak już się do pracy na wielkim iMaku przyzwyczaję. I wtedy z perspektywy czasu ocenić, co udało się wyprostować, a co nie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA