REKLAMA

System przeciwko antysystemowej walucie - Unia Europejska robi bitcoinowi pod górkę

Unia Europejska po raz kolejny nieudolnie podchodzi do kwestii regulacji bitcoina, a Stany Zjednoczone uważają go za zbyt niebezpieczną walutę dla przeciętnego Smitha.

17.03.2017 10.30
Unia Europejska robi bitcoinowi pod górkę. Nie dziwi mnie to
REKLAMA
REKLAMA

Unia Europejska przeciwna anonimowości bitcoina

Unia Europejska cały czas zastanawia się, jak podejść do bitcoinów. Raz robi to lepiej, a raz gorzej. Czego jesteśmy pewni to orzeczenia Europejskiego Banku Centralnego, który doradził bankom prywatnym, aby nie inwestowały w bitcoina do czasu uregulowania tego rynku. EBC chce bowiem chronić banki przed ryzykiem kursowym i oszustwami.

Z drugiej strony Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że transakcje w bitcoinach nie powinny podlegać podatkowi VAT – podobnie jak tego podatku nie płacimy w transakcjach tradycyjnymi walutami.

Teraz z Parlamentu Europejskiego dochodzą bardzo smutne wieści. Politycy chcą pozbawić bitcoina anonimowości przez uregulowanie giełd. Mają one rejestrować każdego swojego klienta, czyli osobę handlującą bitcoinami i udostępniać dane o transakcjach organom ścigania, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

Obawiam się jednak, że większość giełd już dawno wyszła z inicjatywą rejestrowania kupujących bitcoiny. W wielu miejscach, aby je nabyć trzeba wcześniej przesłać skan dowodu osobistego. Podobnie nie słyszałem, aby istniejące giełdy opierały się lub nie chciały współpracować na wypadek interwencji policji w sprawie jednego z klientów.

O wiele ciekawiej zapowiada się druga z inicjatyw. Jak pisze serwis bitcoin.pl:

Zastanawiam się jak od strony technicznej UE chciałaby zachęcać ludzi do rejestrowania adresów, skoro każdego adresu używa się generalnie tylko jeden raz. Czy przy każdej transakcji mielibyśmy pędzić do urzędu? A może powinniśmy mieć zainstalowane rządowe oprogramowanie śledzące do monitoringu wszystkiego, co robimy w sieci?

Takie propozycje są wynikiem niezrozumienia natury bitcoina i wystawiają regulatorów na śmieszność.

6S3A3066

Stany Zjednoczone przeciwko bitcoinowemu funduszowi

Bracia Cameron i Tyler Winklevoss (na zdjęciu powyżej) chcieli stworzyć Bitcoin ETF. Miałby to być fundusz odwzorowujący inwestowanie w bitcoina, ale zamiast bezpośrednio kupować bitcoina na giełdzie inwestorzy kupowaliby udziały w funduszu. Wzrost wartości bitcoina równałby się zyskom funduszu.

Niestety amerykańska komisja ds. papierów wartościowych (SEC – Securities and Exchange Commission) nie zatwierdziła Bitcoin ETF-u, mając na uwadze małą płynność rynku i fakt, że przeważająca jego część znajduje się poza Stanami.

Antysystemowa waluta nie została zatwierdzona przez system

Na wieść o tej decyzji kurs bitcoina szybko spadł o 18 proc., ale też niedługo później odrobił straty.

Moim zdaniem było to decyzja w pełni uzasadniona i przewidywalna. Głównym zadaniem SEC jest bowiem ochrona inwestorów, a wyobraźmy sobie co stałoby się gdyby jakaś giełda nagle zwinęła się z pieniędzmi użytkowników. Tak stało się niedawno choćby z polskim Bitcurexem, który nawiasem mówiąc wymagał potwierdzenia tożsamości skanami dowodu.

Fundusz straciłby bitcoin = ludzie straciliby pieniądze

REKLAMA

Dodatkowo dla prywatnego inwestora taki fundusz przedstawiałby daleko idącą nieefektywność. Po co płacić za zarządzanie funduszem, skoro samemu można kupić bitcoiny o wiele szybciej i łatwiej?

Jedynym plusem istnienia ETF-u byłaby łatwość inwestowania w bitcoina przez inne fundusze, co na razie jest prawnie utrudnione. Zwiększyłoby to zapewne zaufanie społeczne do bitcoina i ustabilizowało rynek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA