REKLAMA

Z pamiętnika cyfrowego gangstera, czyli jak "kradłem", naruszając wszystkie blokady

Moje próby korzystania z niedostępnych w Polsce usług za pomocą różnych mniej lub bardziej wymyślnych metod, spotykały się dotąd z wielkim oburzeniem czytelników. Wiem to z komentarzy, jakie zostawiali pod moimi tekstami.

10.11.2016 07.50
Piractwo geograficzne, czyli z pamiętnika cyfrowego gangstera
REKLAMA
REKLAMA

Mało kto o tym wie, ale nasi czytelnicy są jak sędzia Dredd, który powtarzał, że jego jedyna pasja to przestrzeganie prawa. Nic dziwnego więc, że moje wyznania geograficznego pirata tak ich oburzyły. Od czasu, gdy ostatnio opisywałem swoje przygody z blokadami regionalnymi, moje potrzeby na takie oszukiwanie serwerów zresztą się zmniejszyły. A to dlatego, że w naszym kraju wystartowało wiele usług, które dotąd były dla nas niedostępne, likwidując tym samym potrzebę bezczelnego i zasługującego na ciężkie więzienie okradania Netfliksa (które odbywało się poprzez płacenie temuż Netfliksowi co miesiąc okrągłej sumki).

Proszę jednak o uwagę wszystkich naszych praworządnych czytelników: oto mam zamiar przyznać się do niektórych wcześniejszych moich wybryków. Halo? Policja? Proszę przyjechać na Spider’s Web!

Taler kradnie DVD

Pierwszym chyba przykładem mojego niezrozumienia dla odwiecznych i świętych praw własności intelektualnej było kupowanie płyt, które nie wyszły w Polsce (albo nawet w Europie). Początkowo były to płyty z muzyką (z Japonii i USA sprowadziłem nieznane u nas wydania Deep Purple i Franka Zappy). Jak wiadomo, z drogi przestępstwa nie ma odwrotu, i od płyt CD szybko przeszedłem do płyt DVD.

Tutaj sprawa się już komplikowała. O ile płyty CD wszędzie były takie same, to płyty DVD już słusznie posiadały blokadę regionalną. Jej omijanie jest tak samo ohydnym procederem jak omijanie blokad geograficznych po IP, ale ja - zepsuty do szpiku kości pirat - dopuściłem się i tego.

dredd class="wp-image-527858"

Z jakiegoś powodu - już nie pamiętam pokrętnego technicznego tłumaczenia - większość odtwarzaczy DVD regionu 2 (czyli „naszego”) odtwarzało płyty PAL regionu 4 - czyli m.in. Australii. Doprowadziło to do procederu sprzedaży płyt przez australijskie i nowozelandzkie sklepy wysyłkowe, specjalnie pod Europejczyków (nawet czasem z polskimi napisami), ale pochodzących z regionu 4. Udało mi  się tak nabyć niezłe rarytasy, jak specjalne dwupłytowe wydania X-Men 2 czy X-Men 1 (ta wersja nazywa się X-Men 1.5), czy też specjalne wydanie filmu Donnie Darko lub nieznaną u nas komedię z Williamem Shatnerem Free Enterprise.

Są to wersje specjalne, bogate w dodatki i komentarze, i podobne wydania nie ukazały się na naszym rynku. Udało mi się również kupić kilka produkcji telewizyjnych, które wtedy nie były dostępne u nas na DVD: na przykład seriale Quantum Leap czy V, jak również kilka koncertów, których licencja nie pozwalała na wydanie u nas (np. koncert Black and White Night Roya Orbisona z przyjaciółmi, nagrany dla HBO).

Proceder ten trwał od około 2000 do 2005 roku.

Jak to zwykle bywa, gdy człowiek zasmakuje w życiu ulicznego rozrabiaki, czyli tzw. thug life, nie mogło się na tym skończyć. W związku z tym wkrótce mój odtwarzacz DVD zastąpił nowy, do niego zaś otrzymałem od sprzedawcy w sklepie specjalny kod, który po wklepaniu na pilocie… zdejmował z niego zupełnie blokadę regionalną. Miałem więc w tym wspólnika - pozbawionego skrupułów sprzedawcę. Nawet nie będę deprawował delikatnych uszu naszych czytelników obrzydliwstwami do jakich się dopuściłem - na przykład kupowania płyt z regionu 1 z amerykańskiego Amazonu.

Taler włamuje się do sklepów z cyfrową muzyką

Nie było już dla mnie odwrotu, musiałem dalej nurzać się w bagnie moralnej zgnilizny.

Tym razem wybór mój padł na sklep z muzyką w formie cyfrowej o nazwie Emusic. Było to około roku 2001, jeszcze przed powstaniem iTunes. Sklep miał bardzo dziwny jak na dzisiejsze czasy model sprzedaży - po zapłaceniu stałej kwoty (chyba 10 dolarów), można było ściągać tyle muzyki w formacie MP3, ile się chciało.

Emusic wspominam bardzo miło, bo tak naprawdę, dzięki swojemu wspaniałemu katalogowi muzyki indie i alternatywnej, bardzo rozwinął moje gusty muzyczne. A dzięki modelowi subskrypcji, który był czymś w stylu późniejszego Spotify - mogłem poznawać całe katalogi tak wspaniałych wytwórni jak 4AB czy Beggars Banquet.

płyta DVD X-Men 2 class="wp-image-527861"
Ciekawostka - region 4 a napisy środkowo europejskie

Emusic potem ograniczył możliwości swojej subskrypcji, a ja odkrywałem inne pirackie przyjemności muzyczne takie jak kupowanie kart iTunes w Internecie, słuchanie strumieniowej usługi Rhapsody, używanie Spotify zanim było oficjalne dostępne w Polsce, oraz udana próba wykupienia dostępu do świetnego radia cyfrowego Sirius XM.

Taler kradnie gry

Ten rozdział jest krótki. Microsoft sprzedał mi w 2007 roku swoją konsolę - Xbox 360. Niestety, w założeniach tej firmy nie powinienem korzystać z funkcji online - ani sklep z cyfrowymi grami, ani usługa Xbox Live nie była w Polsce dostępna - pojawiła się dopiero, o ile dobrze pamiętam, w roku 2010.

Jednak karty z kodami były dostępne w różnych podejrzanych internetowych sklepikach, udało mi się również założyć konto na amerykański adres i… kupowałem gry, odpalałem funkcje sieciowe wymagające Gold, a nawet uruchamiałem na Xboksie Netfliksa… Spiraciłem w ten sposób np. grę Uno lub Puzzle Quest z Xbox Live Arcade.

Taler wykrada filmy i programy TV

Podobnie jak w przypadku Xbox Live, karty do iTunes były dostępne w sieciowych sklepach i na portalach aukcyjnych typu Ebay. Kod wystarczył aby można było kupować w amerykańskim sklepie iTunes filmy i programy telewizyjne. Dziś mamy polski iTunes - a programów TV nadal kupować się nie daje.

Naraziłem wtedy twórców na ogromne straty, kupując między innymi odcinki seriali Battlestar Galactica, Miami Vice, kreskówki Disneya, teledyski, a nawet nerdowski musical Dr. Horrible.  Były to lata 2005-2010, przenieść konta się nie dawało, a wiele ówczesnych programów kupowało się na zasadzie „download to own” i nie można ich ściągnąć w łatwy sposób ponownie, więc niektóre z zakupionych wtedy treści straciłem bezpowrotnie. I dobrze mi tak!

Piractwo - tak wygląda prawdziwy bandzior. class="wp-image-527860"

To oczywiście nie koniec mojej międzynarodowej działalności przestępczej, ale tyle w tej chwili mogę zdradzić.

Proszę o łagodny wymiar kary! Naruszając te wszystkiego blokady i regiony, ani nie działałem nieuczciwie ani na niczyją szkodę. To co robią wydawcy blokujący swoje treści to, jak mówił Cory Doctorow w prelekcji do pracowników Microsoftu, próba zrobienia z uczciwego użytkownika jeszcze uczciwszego…

REKLAMA

A to kończy się skutkiem odwrotnym do zamierzonego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA