REKLAMA

Jak dużo Google jest w Pokemon Go? Całkiem sporo, tak jak i... Polaków

Największy szał na Pokemon GO już minął, ale miliony ludzi na świecie nadal każdego dnia łapie Pokemony. Za możliwość spędzania czasu w ten sposób można podziękować grupie inżynierów z Polski, którzy zajmują się rozwojem Google Cloud Platform i są odpowiedzialni za "serwery Pokemon GO".

30.09.2016 19.25
serwery pokemon go
REKLAMA
REKLAMA

Google to firma globalna, która ma pracowników rozsianych po całym świecie. Nad rozwojem trybików w machinie tego giganta pracują również Polacy. Nad Google Cloud Platform, które napędza grę Pokemon GO, pracuje ponad setka inżynierów z Warszawy.

Twórcy Google Cloud Platform zdradzili teraz, jakim wyzwaniem było dla Niantic uruchomienie Pokemon GO.

Nic dziwnego, że gra z początku częściej informowała o braku możliwości połączenia się z serwerem, niż faktycznie działała. Dla ekipy Google Cloud Platform skala premiery Pokemon GO, gdy na grę rzuciły się miliony graczy jednocześnie, była bezprecedensowa.

We wpisie na blogu Google’a opisane zostało to, w jak bardzo pomylono się w szacunkach zainteresowania uruchomioną na początku lipca grą. Wykres robi spore wrażenie - porównuje on faktyczne zapotrzebowanie na moce przerobowe serwerów w porównaniu do przewidywań.

Serwery Pokemon GO class="wp-image-519372"

Wystarczył kwadrans, by zrozumieć, z czym Niantic ma do czynienia.

Przewidywania dotyczące popularności gry okazały się oderwane od rzeczywistości zaledwie 15 minut od udostępnienia Pokemon GO na pierwszym rynku, czyli w Australii i w Nowej Zelandii. To był jednak dopiero początek.

Niantic od razu “poprosiło Google’a o posiłki” bo start w Stanach Zjednoczonych był zaplanowany na kolejny dzień. Jak teraz wiemy, faktycznie zainteresowanie przebiło wszelkie predykcje.

Premiera Pokemon GO pokazała też, że Niantic uniezależniło się od Google’a, ale tylko na papierze.

Twórcy Pokemon GO, którzy przygotowali Ingress, byli kiedyś częścią Google’a. Firma potem stała się niezależna, ale nadal korzysta z rozwiązań giganta. Google i Nintendo zainwestowali w Niantic, a Pokemon GO napędza Google Cloud Platform.

Google chwali się przy tym, że Niantic jest ich pierwszym klientem, któremu pracownicy Google pomagali w ramach Google Customer Reliability Engineering. W tym modelu inżynierowie giganta dołączają do zespołu klienta, by razem dbać o jakość usługi.

Jak dużo Google’a jest w Pokemon GO?

Niantic wykorzystuje mapy Google’a jako przestrzeń, po której poruszają się gracze, a nazwę giganta z Mountain View widać na głównym ekranie Pokemon GO w prawym dolnym rogu wyświetlacza. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

Najważniejszą usługą wykorzystywaną przez Niantic jest Google Cloud Datastore. Pokemon GO zaprojektowano z wykorzystaniem Google Container Engine, które napędza projekt Kubernetes. Pozwoliło to na skalowanie przedsięwzięcia i wprowadzanie zmian do gry w czasie rzeczywistym.

Aktualizacja w czasie pracy? Dla programistów to też wyzwanie.

Windows krzyczący na komputerze użytkownika, że musi akurat w tym momencie, gdy deadline goni a trzy projekty w dziesięciu programach są otwarte jednocześnie, to codzienność użytkowników komputerów osobistych. Konieczność wykonania aktualizacji w takim momencie to jednak nic przy tym, na co porwało się Niantic.

Twórcy Pokemon GO razem z inżynierami Google’a, przy zainteresowaniu grą przebijającym dziesięciokrotnie najczarniejszy scenariusz, zdecydowali się na aktualizację Google Container Engine. Było to niezbędne, by oddelegować do gry dodatkowe zasoby przed uruchomieniem Pokemon GO na rodzimym rynku, czyli w Japonii.

Udało się to zrobić bez wyłączania całej usługi.

Owszem, gracze mieli okazjonalne problemy z połączeniami przez tygodnie od premiery, ale nie zdecydowano się na planowe wyłączenie gry. Pokemon GO, nie licząc awarii - które odpukać należą już do przeszłości - serwery Pokemon GO działają de facto nieprzerwanie od dnia premiery.

To zresztą tylko jedna z tego typu zmian. Niantic i Google wprowadziło też do gry nową wersję Network Load Balancer dokonując zmiany HTTP/S Load Balancer. Dzięki podjętym krokom start w Japonii odbył się bez większych problemów, chociaż baza graczy była trzykrotnie większa niż po starcie w Stanach.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że cała ta tytaniczna praca nad Pokemon GO nie pójdzie na marne, a Niantic znajdzie sposób na to, by Pokemon GO przetrwało zimowe miesiące na północnej półkuli. Spadające temperatury to zabójstwo dla gry terenowej, a tak łapanie stworków przecież można nazwać.

REKLAMA

Sprawnie działające serwery Pokemon GO to jedno, ale co po ich nawet najlepszej konfiguracji, jeśli znikną gracze?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA