REKLAMA

Oferta no limit na kartę wcale nie musi być skomplikowana

Wiele osób cały czas zastanawia się, czy warto porzucić wygodny abonament na rzecz coraz bardziej kuszących ofert na kartę. Szczególnie ciekawie prezentuję się oferty prepaid, w których nie mamy limitów. Niestety wybór takiej oferty to droga przez mękę, czyli przez gwiazdki, różne bonusy, dodatkowe warunki, kody SMS-owe i inne „ale”. A przecież nie musi tak być.

26.09.2016 19.02
Oferta no limit na kartę wcale nie musi być skomplikowana
REKLAMA
REKLAMA

Abonament czy karta?

Pytanie powtarzane od lat. Jeszcze kilka lat temu wybór był dość prosty. Jesteś studentem, który liczy każdy grosz i nie wie, co go czeka za miesiąc? Wybierz ofertę na kartę. Jesteś poważną osobą, która wykonuje dużo telefonów i prowadzi swój biznes? Wybierz abonament.

sim-prepaid-rejestracja class="wp-image-504642"

Przez lata balans między dwoma typami usług stale się zmieniał, ale momentem przełomowym było pojawienie się nielimitowanych ofert prepaid. To właśnie wtedy sam zacząłem rozglądać się za ofertą na kartę, mimo że od samego początku miałem abonament (przez 11 lat!).

Nielimitowane oferty prepaid stały się genialną alternatywą dla abonamentu, a przy tym sposób ich funkcjonowania de facto bardzo przypomina oferty na umowę. Z tą różnicą, że w ofercie prepaid nie podpisujemy żadnych zobowiązań, więc możemy zrezygnować z usługi każdej chwili.

Po co mi abonament, skoro w opcji prepaid również nie muszę przejmować się środkami na koncie?

Z nielimitowanej oferty prepaid korzystam już od kilkunastu miesięcy i w praktyce widzę tylko dwie różnice między moją ofertą a abonamentem, który miałem. Po pierwsze, płacę mniej. Po drugie, w opcji na kartę opłatę miesięczną uiszczam z góry, a w abonamencie płaciłem po upływie miesiąca. W obu przypadkach nie muszę przejmować się środkami na koncie, bowiem w opcji no-limit po prostu nigdy ich nie brakuje. W końcu połączenia są nielimitowane.

W abonamencie nie widzę dla siebie żadnych korzyści. Operatorzy kuszą smartfonami dodawanymi do umowy, ale przecież nie są one dodawane za darmo. Jeśli ktoś umie liczyć, szybko dojdzie do wniosku, że taniej jest kupić urządzenie na wolnym rynku i skorzystać z oferty prepaid.

„A to tak można? Nie wiedziałem!”

Niestety wybór najlepszej oferty na kartę jest obecnie drogą przez mękę. Nawet proste tabelaryczne zestawienie ofert jest praktycznie niemożliwe, bowiem większość propozycji operatorów jest obarczona toną gwiazdek, bonusów, dodatkowych warunków i różnych „ale”.

Zdecydowanie brakuje prostoty i przejrzystości. Nie jest to tylko moje zdanie. Nie ma dnia, by na forach internetowych ktoś nie pytał o szczegóły ofert. Strony internetowe operatorów podają najczęściej tylko ogólniki, a kluczowe warunki są ukryte głęboko w regulaminach. Regulaminy też potrafią być zakopane, a na domiar złego, często są pisane przez prawników dla prawników, a nie dla zwykłego użytkownika.

Sytuacja jest o tyle nieprzyjazna, że oferty zmieniają się z biegiem czasu. Znaczna część bonusów jest przyznawana okresowo, a przecież nikt nie chce siedzieć z kalendarzem w ręce i pilnować, kiedy skończą się korzystne warunki i kiedy trzeba ponownie wysłać SMS-a z jakimś dziwnym kodem. Jako klient najchętniej wybrałbym ofertę raz, a później zapomniał o pilnowaniu czegokolwiek poza doładowaniami konta.

Co wybrałem sam?

Osobiście korzystam z dwóch kart SIM. Obie to karty prepaid. Jedną z nich jest nielimitowana oferta Play, a drugą jest taki sam plan w Mobile Vikings.

O ile do Playa mam pokaźną listę zarzutów, tak Mobile Vikings jeszcze mnie nie zawiedli. Można odnieść wrażenie, że jest to oferta niszowa, ale w praktyce zasady jej funkcjonowania nie różnią się od tego, co proponują kolorowi operatorzy wydający grube miliony na reklamy.

Co podoba mi się w Mobile Vikings? Przede wszystkim, bardzo lubię kierunek rozwoju tego operatora. Jestem z nim już od dobrych dwóch lat i dotychczas zmiany były tylko na lepsze.

mobile-vikings-karta class="wp-image-518346"

Kolejnym wielkim plusem i wyróżnikiem jest kompletna przejrzystość oferty. Wystarczy rzut oka na stronę internetową. Pięć taryf prepaid, w tym dwie no limit. Wszystkie informacje mamy podane jak na dłoni, łącznie z ważnością środków i karty (rok od doładowania), jak i z informacją co się dzieje po wykorzystaniu pakietu danych (włącza się „lejek”). Ba, operator precyzuje nawet to, jak zachowuje się kwota doładowania na koncie, co dla wielu osób nie jest oczywiste w taryfach prepaid no limit.

Obecnie w Mobile Vikings znajdziemy dwie taryfy no limit. Tańsza kosztuje 24 zł miesięcznie i zapewnia nielimitowane rozmowy, SMS-y i MMS-y do wszystkich sieci, a dodatkowo 2 GB internetu. Druga opcja kosztuje 29 zł miesięcznie i dostajemy w niej dodatkowo nielimitowane rozmowy na numery stacjonarne, a paczka internetu obejmuje 4 GB.

Mobile Vikings od dawna ma u mnie wielki plus za tę klarowność. Nawet jeśli zapomnę co obejmuje moja oferta, wystarczy, że rzucę okiem na stronę internetową, albo do naprawdę udanej aplikacji mobilnej. Nie zdażyło mi się jeszcze wertować regulaminu u Wikingów. U mojego drugiego operatora niestety jest to nagminne.

Za abonamentem w ogóle nie tęsknię. Wiem, że do niego nie wrócę. To po prostu nieopłacalne.

Jeśli nadal tkwisz w sidłach umowy, polecam rozważyć oferty na kartę, a w szczególności taryfy unlimited. Sam długo broniłem się przed taką ofertą. Nie miałem pewności, czy „po drugiej stronie” nie stanę się dla operatora klientem drugiej kategorii. Do tego mój poprzedni operator skutecznie odwodził mnie od ofert prepaid, obiecując w abonamencie bonusy, z których tak naprawdę nigdy w pełni nie korzystałem.

REKLAMA

Teraz wiem, że przejście na kartę było świetną decyzją. Po pierwsze, płacę mniej, a po drugie, nie jestem uwiązany żadną umową. Dobrze wiemy, że warunki na rynku mobilnym zmieniają się dynamicznie. W tych czasach wiązanie się umową na 24 lub 36 miesięcy jest równoznaczne ze stratą finansową. Przez tak długi czas na pewno pojawią się atrakcyjniejsze oferty. Osoby korzystające z abonamentu niestety z nich nie skorzystają.

Mam wielu znajomych, którzy kilka lat temu podpisali umowę abonamentową, a dziś płacą dużo, a dostają niewiele. Na szczęście ja wyrwałem się z tego letargu. Wam też to polecam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA