REKLAMA

Daj jej jeszcze jedną szansę. Klawiatura Google nigdy nie była lepsza

Z ciekawości wróciłem do klawiatury Google i stwierdzam, że tak dobrze nie było jeszcze nigdy. Choć oczywiście Google ma wciąż nad czym pracować, bo konkurencja (SwiftKey, Swype czy Fleksy) nie śpi.

26.09.2016 14.05
Klawiatura Google jeszcze nigdy nie była tak dobra
REKLAMA
REKLAMA

Trudne zadanie, czyli wybór klawiatury

Po przejęciu klawiatury SwiftKey przez Microsoft postanowiłem opuścić ten okręt. Znam dar Microsoftu do psucia nabytych produktów i usług, więc nie czekałem, aż to wszystko rąbnie i wziąłem sprawy we własne ręce.

Najpierw testowałem Swype, klawiaturę, którą bardzo lubię, ale tam wkurzał mnie układ klawiszy i nielogicznie rozwiązany dostęp do znaków interpunkcyjnych.

Później wybrałem klawiaturę Google, która może nie miała najlepszego słownika, ale za to bardzo ładnie wyglądała i dobrze mi się z niej korzystało. Dodatkowym atutem jest fakt, że to często preinstalowana aplikacja, która zdaje się być bardzo dobrze zoptymalizowana przez twórców. Klawiatura uruchamia się bardzo szybko, pojawia się zawsze wtedy, gdy jest potrzebna i nie sprawia problemów.

Mimo wszystko klawiaturę zmieniłem po raz kolejny. Przesiadłem się na Fleksy, o której słyszałem wiele dobrego. Klawiatura ta spodobała mi się do tego stopnia, że nazwałem ją najlepszą klawiaturą na Androida z jakiej korzystałem. Obsługa gestami, szybkie kasowanie i poprawianie słów, wbudowane dodatki przydatne w pracy nad tekstem oraz śmieszne GIF-y sprawiły, że zostałem przy Fleksy na kilka miesięcy.

Niestety polski słownik klawiatury Fleksy od długiego czasu pozostaje w fazie beta i nie jest najlepszy. Brakuje niektórych słów – szczególnie imion – co sprawia, że stale wpisuję te same słowa tylko w innych odmianach.

Mając z tyłu głowy, że klawiatura Google też miała nienajlepszy słownik, postanowiłem dać jej jeszcze jedną szansę i sprawdzić, czy w tej kwestii coś się poprawiło.

Klawiatura Google – jest lepiej niż kiedykolwiek

Google stale rozwija swoja klawiaturę i użytkownicy mogą korzystać teraz za znacznie większej liczby motywów graficznych, a nawet stworzyć swój własny na bazie wybranej grafiki lub zdjęcia.

Podoba mi się to, że spacja działa jak gładzik i przesuwając palec na lewo i prawo możemy precyzyjnie kontrolować położenie kursora. Na plus zaliczam również usprawnione kasowanie, które standardowo działa za pomocą klawisza Backspace, ale po wykonaniu gestu przesunięcia lewo od tego klawisza możemy zaznaczyć większy fragment, który chcemy skasować.

klawiatura-google-motywy class="wp-image-518295"
Klawiatura Google: nowe motywy graficzne

Osoby dbające o prywatność mogą zdecydować o zablokowaniu przesyłania do Google’a informacji na temat wykorzystywania klawiatury oraz wycinków tekstu, które pomagają twórcom w usprawnianiu klawiatury.

A jak już jesteśmy przy temacie usprawniania…

Klawiatura Google oferuje dzisiaj bardzo dobry polski słownik. Baza słów jest ogromna, są w niej nazwy własne, jest sporo słów, czasem dziwnych słów, których czasem brakuje u konkurencji i – najważniejsze – nie ma już problemu z odmianami.

Jeszcze kilka miesięcy temu klawiatura Google miała spore problemy z deklinacją (odmianą rzeczowników przez liczby i przypadki) oraz koniugacją (odmianą czasowników przez osoby, czasy, tryby, strony, liczby, aspekty). Dzisiaj te problemy niemal nie występują wcale lub zostały zmarginalizowane.

Efekt jest taki, że można pisać swobodnie, a ewentualne poprawki wprowadzać trzeba niezmiernie rzadko.

Braki? Są

Korzystając z klawiatury Google mam wrażenie, że jest mniej smart od konkurencji. Niby działa pisanie za pomocą przesuwania placem po klawiszach, ale pod względem gestów klawiatura leży i kwiczy.

Wspomniane sterowanie kursorem za pomocą spacji lub gest kasowania są super, ale już dodawanie znaku zapytania działa gorzej niż u konkurencji. W klawiaturze Google trzeba nacisnąć kropkę i przytrzymać, wtedy pojawi się lista znaków interpunkcyjnych i dopiero można wybrać ten, który chcemy. Zaś we Fleksy i w SwiftKey działa to znacznie sprawniej – wystarczy wykonać gest przesunięcia od kropki i już zmieniamy znak na inny. Nie trzeba naciskać i czekać, żeby dokonać wyboru.

We Fleksy można też łatwo wybierać słowa, które podpowiada autokorekta – znowu gestami przerzucamy się między nimi. W Google trzeba przerwać pisanie i precyzyjnie wybrać jedną z podpowiedzi. We Fleksy jest to jakieś szybsze, bardziej naturalne.

Warto jednak spróbować

Mimo tych małych wad warto dać klawiaturze Google jeszcze jedną szansę. Aplikacja jest dość lekka, działa sprawnie, nie sprawia problemów technicznych, oferuje całkiem sporo funkcji personalizacji i co najważniejsze, idealnie wpisuje się w stylistykę Material Design, a słownik polski uległ znacznej poprawie w ciągu ostatnich miesięcy.

REKLAMA

Sporą zaletą klawiatury Google jest fakt, że ma ona największe szanse, aby przetrwać na rynku. Bo tak jak losu Fleksy czy Swype'a, a po przejęciu przez Microsoft również SwiftKey'a, nie możemy być pewni, tak pozycja Google'a na rynku smartfonów zdaje się być na tę chwilę niezagrożona. Wiec pieniądze niezbędne do rozwoju oprogramowania będą stale wpływały, a produkt końcowy będzie jeszcze lepszy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA