REKLAMA

Upadł serwis z torrentami starszy nawet od The Pirate Bay. Torrentz nie działa

Czyżbyśmy obserwowali zmierzch torrentów? Właśnie z sieci zniknął kolejny duży serwis wykorzystywany przez piratów, który działał dłużej niż The Pirate Bay. TorrentZ, będący agregatorem treści z innych stron, podzielił los KAT.cr, czyli Kickass Torrents, i został zamknięty.

05.08.2016 11.49
Torrentz / uTorrent BitTorrent Altruistic Mode
REKLAMA
REKLAMA

Piraci nie mają ostatnio lekkiego życia. Nie tylko mają coraz mniej powodów, by tłumaczyć pobieranie treści bez uiszczenia za nie opłaty, ale też źródełka pirackich materiałów jedno po drugim wysychają.

Teraz jesteśmy świadkami upadku agregatora TorrentZ.

TorrentZ trudno porównywać bezpośrednio do dawnego hegemona The Pirate Bay i brylującego w torrentowym półświatku przez ostatnie dwa Kickass Torrents. Serwis Torrentz był agregatorem torrentów udostępnianych na innych stronach działającym przez… 13 lat. Założona w 2003 roku strona po wejściu informuje teraz użytkowników, że “zawsze będzie ich kochać”.

Torrentów z najróżniejszymi materiałami przez Torrentz poszukiwało miliony osób dziennie. Teraz po wejściu na stronę Torrentz nie da się już korzystać z funkcji wyszukiwania treści. Witryna, która powstała jeszcze przed The Pirate Bay informuje teraz, że “była darmową, szybką i potężną meta-wyszukiwarką przeczesującą tuziny serwisów”.

Torrentz nie działa class="wp-image-509938"

Na szczęście jest coraz mniej powodów do piracenia.

Europa jest bastionem piractwa, a Polacy są w górnej tabeli krajów korzystających z nielegalnie udostępnionych treści. To smuci w kontekście tego, że jest coraz mniej argumentów za tym, by racjonalizować piractwo. W dobie serwisów streamingowych i bezpłatnego Spotify z reklamami nie da się już w żaden sposób bronić piracenia plików MP3.

Książki w formie elektronicznej są w większości przypadków tanie, a w Polsce mamy wiele naprawdę świetnych e-księgarni, których mogą nam pozazdrościć sąsiedzi. Gry wideo? Na konsole nadal są pieruńsko drogie, ale płytę z grą można odsprzedać z niewielką stratą. Gry na pecety? Tutaj odsprzedać gry się nie da, ale nowe gry są dużo tańsze niż na konsole.

Nawet na rynku wideo zmienia się in plus.

Owszem, osoby zainteresowane nowościami nie mają komu zapłacić za najnowsze odcinki ulubionych seriali, ale szukając nieco starszych produkcji kinowych i telewizyjnych można znaleźć większość hitów w serwisach VOD.

Globalny Netflix, dostępne dla części użytkowników HBO GO i polskie serwisu pokroju Playera czy ipli nie dają dostępu do wszystkiego. I tak jednak jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Czy kiedyś piractwo zniknie?

To pytanie retoryczne, bo oczywistym jest, że nie. Wierzę jednak, że piractwo przestanie w końcu być przynajmniej społecznie akceptowalne i straci na popularności. Edukacja w zakresie obrony praw autorskich i zmiana przyzwyczajeń musi jednak iść w parze z większą liczbą źródeł legalnych treści, dopasowaniem cen do realiów i… pozbawieniem internautów łatwego dostępu do pirackich materiałów.

Utrudnienie dostępu do nielegalnie udostępnionych treści widzimy już teraz. Serwisy strumieniujące wideo padają jeden po drugim, a użytkownicy serwisów z torrentami mają coraz większy problem z pobieraniem plików. The Pirate Bay co prawda podniósł się po ostatnich problemach, ale jest tylko cieniem dawnego siebie. Niedawny lider, Kickass Torrents, został zamknięty - po zatrzymaniu domniemanego twórcy w Polsce - i już nie powrócił, a w jego miejsce pojawiły się tylko marnej jakości klony.

Co dalej z torrentami?

The Pirate Bay powstaje za każdym razem niczym fenix z popiołów, ale po upadku Kickass Torrents trudno już ślepo wierzyć, że zamknięte serwisy zawsze będą się podnosić. Przykład Torrentz pokazuje, że najwidoczniej organy ścigania i właściciele praw autorskich do treści wreszcie znalazły sposób na to, by dobrać się do skóry właścicieli takich serwisów, skoro nawet meta-wyszukiwarka się zamyka.

REKLAMA

Osoby szukające pirackich treści oczywiście nie znikną i nie nawrócą się z dnia na dzień, a pewnie gdzieś w czeluściach sieci mają swoje prywatne trackery i ziewają słysząc o zamknięciu ogólnodostępnych serwisów. Zwykli internauci jednak niedługo mogą nie mieć wyboru i z konieczności przerzucą się na legalne serwisy… rezygnując tym samym z dostępem do wielu nowości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA