REKLAMA

Pierwsze duże oświadczenie twórców Pokemon GO. Wyjaśniają, dlaczego gra się wolno rozwija

Niantic wreszcie zaczęło rozmawiać z graczami. Miesiąc po premierze Pokemon GO twórcy zaczęli otwarcie mówić o problemach z grą i wskazali przy tym winowajców zaistniałych problemów. Serwery Pokemon GO były przeciążone przez narzędzia takie jak PokeVision i boty.

05.08.2016 09.39
Serwery Pokemon GO
REKLAMA
REKLAMA

Ogromny sukces Pokemon GO przerósł twórców gry. Mało kto mógł się spodziewać, że gra przygotowana we współpracy z Nintendo zdobędzie aż tylu fanów w tak krótkim czasie. Dziesiątki milionów nowych graczy dziennie okazały się sporym wyzwaniem, co przeciążyło serwery.

Twórcy wreszcie wyjaśnili, co było przyczyną problemów.

Oświadczenie jest dość jednoznaczne, co wielu graczom może się nie spodobać. Nie ma tutaj posypywania głowy popiołem, a twórcy skupili się głównie na wskazanie winowajców w postaci podmiotów trzecich. Przyznają, że utrzymanie Pokemon GO jest wyzwaniem, ale to wyzwanie skomplikowało pojawienie się narzędzi dobierających się do serwerów gry z zewnątrz.

Pokemon GO jest fascynujące na kilku poziomach. Z jednej strony to fenomen społeczny, a z drugiej strony nie przypominam sobie gry na smartfony, którą na tyle sposobów rozpracowywałaby taka rzesza programistów. Liczba botów i aplikacji pozwalających na skanowanie okolicy - które często w założeniu, jak PokeVision, były substytutem dla niedziałającego radaru - robi wrażenie.

A przy okazji te narzędzia psują grę.

Oświadczenie Niantic nie budzi wątpliwości. Twórcy wprost mówią, że aplikacje dobierające się do serwerów gry są przyczyną opóźnienia premiery Pokemon GO w Ameryce Południowej. Niewiele brakowało, a twórcy nie wyrobiliby się z oficjalnym udostępnieniem gry na Olimpiadę w Rio.

Premiera w Brazylii i pozostałych krajach w tym regionie była możliwa dzięki temu, że zmiana API odcięła część serwisów uzyskujących dostęp do serwerów Pokemon GO. Nie wszystkie serwisy, aplikacje i boty udało się zablokować, ale liczba odciętych usług była znacząca.

Serwery Pokemon GO class="wp-image-509957"

Twórcy Pokemon GO wyjaśniają, dlaczego serwery Pokemon GO nie dawały sobie rady.

Niantic wreszcie zaczyna rozmawiać ze społecznością i to niezmiernie cieszy. Przygotowano nawet wykres, który obrazuje jak zmalało obciążenie serwerów po zablokowaniu części skanerów i botów. Dzięki temu serwery Pokemon GO są w stanie obsłużyć prawdziwych graczy z Ameryki Południowej.

Twórcy przyznają też, że obciążenie serwerów i zmaganie się z problemem, jakie stwarza działanie skanerów i botów - a także cyberprzestępcami, którzy starają się włamać na serwery Pokemon GO - przeszkadza programistom w pracy nad łataniem błędów i przygotowywaniem nowych funkcji.

Takie oświadczenie powinno pojawić się już dawno temu.

Rozumiem deweloperów z Niantic. Wydając Pokemon GO obudzili potwora, którego ciężko okiełznać. Oświadczenie twórców przyjmuję i daję im (kolejny) kredyt zaufania. Niemniej jednak mam nadzieję, że ostatnie oświadczenia dotyczące problemów to nie jest jednorazowy zryw, a od tej pory kontakt ze społecznością stanie się dla firmy standardem, a nie sposobem na gaszenie pożaru, dopiero gdy powoli pokazują się już zgliszcza.

Firma przyznała też, że widzi głos społeczności ws. radaru i “pracuje nad nim”. Nie złożono żadnych deklaracji, czy i w jakiej formie radar do tropienia stworków powróci, ale przynajmniej Niantic odniosło się do problemu w słowach mniej enigmatycznych niż ostatnio. Zapowiedziano też, że pracownicy firmy będą jeździć po świecie i spotykać się z fanami - tak jak w przypadku swojej poprzedniej gry, Ingress.

Sytuacja w ostatnich dniach się nieco ustabilizowała, ale jeszcze dwa tygodnie temu rozgrywka w Pokemon GO była powodem frustracji dla graczy. Każda osoba, która chociaż raz wracała kilka kilometrów piechotą do domu bez możliwości uruchomienia gry ze względu na niedziałające serwery Pokemon GO dobrze wie, jak bardzo problemy techniczne zniechęcają do zabawy.

Niantic bez dwóch zdań nie było przygotowane na eksplozję popularności swojej gry i serwery Pokemon GO nie były w stanie obsłużyć tak wielu chętnych. Nie ma oczywiście co ukrywać - z początku gracze sami byli sobie winni. Chociaż produkcja była dostępna oficjalnie tylko w kilku krajach, to grał w nią, pobierając nieoficjalnie, cały świat.

W momencie oficjalnego startu w regionie oczekiwania jego mieszkańców poszybowały w górę.

Przed oficjalną premierą wszystko można było twórcom wybaczyć. W momencie udostępnienia gry oficjalnie wyrozumiałość graczy zmalała. Niantic popełniło w dodatku kilka kardynalnych błędów, które wielu fanów i entuzjastów zmieniło w przeciągu ostatniego miesiąca w hejterów.

  • twórcy uruchomili moduł mikropłatności zanim byli w stanie zapewnić stabilność serwerów, przez co wiele osób traciło realne pieniądze;
  • zabrakło tzw. community managera, który tłumaczyłby społeczności przyczynę problemów, informował o aktualnie prowadzonych pracach i uspokajał wkurzonych sytuacją graczy;
  • zamiast dodawać nowe funkcje i poprawiać błędy usunięto niedziałający Radar w ogóle, co wiele osób odebrało jako skok na kasę;
  • pojawiło się mnóstwo innych błędów, które powodowały brak możliwości zalogowania się na swoje konto i marnowanie przez graczy Poke Balli;
  • gracze, którzy doświadczają problemów z grą, nie otrzymują żadnej rekompensaty;
  • uzyskanie zwrotu pieniędzy wydanych na mikropłatności jest nawet nie trudne, co niemal niemożliwe;
  • firma nie odpisuje na wiadomości email;
  • minor text fixes.
REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA