REKLAMA

Kręcę się nerwowo od oglądania zwiastuna Resident Evil 7. Nie każdy przeżyje nową erę horrorów

Silent Hill, Fatal Frame, Clock Tower czy Amnesia - całe nasze doświadczenia ze wspaniałymi seriami horrorów będzie można wyrzucić do kosza. Po nowym zwiastunie Resident Evil 7 jestem przekonany, że nadchodzi zupełnie nowa era straszenia. Era, którą nie każdy z nas będzie w stanie przeżyć.

17.08.2016 19.24
Resident Evil 7 - nie wiem czy dam radę horrorom nowej generacji
REKLAMA
REKLAMA

Z okazji niemieckich targów Gamescom, Capcom opublikował zupełnie nowy zwiastun Resident Evil 7. Po raz pierwszy możemy zobaczyć lokacje, jakie znajdą się w finalnej wersji gry. Całość została przefiltrowana przez efekt found footage, którego jednak zabraknie w ostatecznej wersji kodu:

Analizując zwiastun Resident Evil 7, wiem jedno - szykuje się nam zupełnie nowa era interaktywnego horroru.

W redakcji Spider’s Web mieliśmy już przyjemność przetestowania gogli PlayStation VR, które będą współpracować z Resident Evil 7. Nowa gra Capcomu ma posiadać pełne wsparcie dla tej wirtualnej rzeczywistości, od samego początku do samego końca rozgrywki. Bez żadnych kompromisów.

Jak pisałem kilka tygodni temu, Resident Evil 7 to pierwsza produkcja, dzięki której realnie myślę o zakupie gogli VR. Przy okazji to pierwsza gra, która zaczęła wzbudzać moje wątpliwości odnośnie szerokiej dostępności wirtualnej rzeczywistości dla każdego konsolowego i komputerowego gracza.

resident evil 7 5 class="wp-image-511529"

Dzisiaj uruchamiając grę otrzymujemy ostrzeżenia o padaczce fotogennej. Uważam, że niebawem powinniśmy dodać informacje dla osób z zaburzeniami psychicznymi, problemami serca oraz krążenia. Przecież przy stopniu immersji, jaki będzie oferowało Resident Evil 7 w VR, ryzyko zawału jest wielokrotnie, wielokrotnie większe niż zwykle.

„Standardowe” granie w horror przy porównaniu do grania w wirtualnej rzeczywistości, to jak jedzenie obiadu przez szybę.

Stopień zanurzenia użytkownika w fikcyjny świat za pomocą gogli VR jest nieporównywalnie większy w stosunku do grania przed ekranem telewizora lub monitora. Nawet biorąc pod uwagę ułomności dzisiejszych zestawów VR, gracz jest bombardowany cyfrową zawartością w sposób nieporównywalnie silniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej.

Można nie być fascynatem wirtualnej rzeczywistości w aktualnym stanie. Można domagać się jeszcze większego zanurzenia, ze wsparciem zmysłów powonienia oraz dotyku. Można uważać Oculusa Rift, HTC Vive czy PlayStation VR za zbędny gadżet, ale jednego podważyć się nie da - odseparowanie gracza od prawdziwego otoczenia za pomocą gogli VR jest nieporównywalnie silniejsze niż siedząc przed TV.

W parze z większym odseparowaniem od realnego świata idzie większa sugestywność przekazu wirtualnego. Nasz organizm zawsze musi mieć jakiś kontekst. Jakieś środowisko. Jakieś żródło dźwięku czy obrazu. Inaczej zaczynamy wariować. Mając do dyspozycji niedoskonałe, ułomne środowisko wirtualne, organizm zaakceptuje je, nie mając żadnej innej alternatywy.

Wcześniej czy później zaczniemy „przejmować się” wirtualnym otoczeniem. Nie dlatego, że będzie doskonałe graficznie, nie za sprawą idealnego dźwięku przestrzennego, ale właśnie za sprawą braku alternatywy. Z ekranem kilka centymetrów od oczu, nie ma żadnej ucieczki. Żadnego odwrotu. Jesteśmy skazani na treść VR.

Grając w klasyczny horror, zawsze możemy odwrócić wzrok podczas strasznej sceny. Możemy odetchnąć i nalać sobie czegoś do picia. Zrywamy połączenie z wirtualnym środowiskiem, ponieważ mamy wygodną alternatywę w postaci namacalnej rzeczywistości. W niej odpoczywamy, uspokajamy myśli i spowalniamy puls. Podczas grania w Resident Evil 7 na PlayStation VR nie będzie tego komfortu. Jedyną opcją pozostanie paniczne zerwanie gogli z głowy.

resident evil 7 2 class="wp-image-511532"

Podczas pierwszego pokazu dema Resident Evil 7 na PS VR widziałem niesamowite rzeczy.

Obserwowałem doświadczonych branżowych dziennikarzy, którzy zdejmowali gogle ze zmieszaną miną. Redaktorzy mówili, że to dla nich za dużo. Ponad ich stan i ich wytrzymałość. Weterani gier bez problemu mogliby grać w RE7 na konsoli czy PC, ale w goglach wirtualnej rzeczywistości była to zbyt ciężka, zbyt straszna, zbyt sugestywna pigułka do przełknięcia.

Zupełnie się temu nie dziwię, gdy przypomnę sobie reakcje graczy na przerażające sceny w interaktywnych horrorach, rozgrywanych za pomocą zestawów VR. Zresztą, treści wykorzystujące wirtualną rzeczywistość wcale nie muszą być produkcjami grozy, aby dogłębnie wpłynąć na odbiorców:

Wracając do nowego zwiastuna Resident Evil 7 - jeżeli mam w to grać na VR, to chyba z pampersem.

Perspektywa pierwszej osoby, do tego chowanie się za osłonami, podróżowanie w ciemnych korytarzach, swobodne rozglądanie się dookoła - rozgrywka bardzo przypomina nigdy niedokończone P.T. oraz horrory z serii Amnesia. Tego typu format idealnie nadaje się na wirtualną rzeczywistość.

Jako wielki, wieloletni fan survival horrorów, naprawdę obawiam się o swoje doznania z Resident Evil 7 w goglach PlayStation. Nie wiem, czy to nie będzie pierwsza produkcja grozy, z którą po prostu sobie nie poradzę. Która będzie dla mnie za ciężka i zbyt sugestywna, tak jak wcześniej dla wielu zachodnich dziennikarzy.

Zupełnie poważnie zastanawiam się, ile stanów przedzawałowych i ataków serca zostanie spowodowanych przez wirtualną rzeczywistość. Ile osób złapie się na klatkę piersiową podczas strasznych scen. Ile graczy przestraszy się tak bardzo, że nie będzie mogło zasnąć w nocy. Zupełnie nowy front interaktywnej rozgrywki wiąże się z zupełnie nowymi zagrożeniami i niebezpieczeństwami.

REKLAMA

Patrząc na kondycję swoją oraz swoich znajomych, wielu z nas raczej nie jest na nie przygotowana.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA