REKLAMA

Francuskie smartfony biorą na celownik Polskę. Czy są warte naszych pieniędzy?

W 2011 roku na rynku pojawiła się marka Wiko. Francuski producent urządzeń mobilnych zdobył znaczącą część francuskiego, hiszpańskiego i portugalskiego rynku i niczym Napoleon rozpoczął ekspansję na wschód. Celem Wiko jest dostanie się do czołowej piątki producentów sprzętu mobilnego na świecie. Jednak by ta sztuka się udała, Francuzi muszą najpierw zdobyć serca Polaków.

09.06.2016 14.06
Smartfony Wiko biorą na celownik Polskę. Czy to się uda?
REKLAMA
REKLAMA

Ta niewielka firma może wydawać się zwykłą marką ze średniej półki, jakich pełno w naszym kraju. myPhone, Goclever, Kruger&Matz to tylko niektóre przykłady tego typu firm prężnie działających nad Wisłą. Jednak czy jakakolwiek z nich może pochwalić się, że ma drugą pozycję  na lokalnym rynku? No właśnie. Z kolei Wiko jest w ciągu pięciu lat stało się numerem dwa w sprzedaży na wolnym rynku we Francji. Teraz firma chce powtórzyć swój sukces w innych krajach.

Smartfony Wiko sprzedają się w ponad 30 krajach w Europie, Afryce, krajach Bliskiego Wschodu oraz w Azji. Dodatkowo, według danych instytutu GfK, urządzenia tego producenta należały do pięciu najlepiej sprzedających się urządzeń mobilnych we Francji, Włoszech, Belgii, Hiszpanii i Portugalii. Łącznie w 2015 roku sprzedaż smartfonów Wiko wzrosła o 50 proc., co przełożyło się na sprzedaż 8 mln urządzeń. Łącznie sprzętów tej firmy używa 15 mln osób.

Samemu trudno mi uwierzyć te dane, ale krótka rozmowa z przyjaciółmi z Francji potwierdziła je.

Okazuje się, że Wiko rzeczywiście jest znane na lokalnym rynku. Jedna z tych osób, chłopak w wieku studenckim, deklarował że on i wielu jego znajomych mają po dwa telefony. Jeden z nich to iPhone, którego można używać w tygodniu. Zaś Wiko to tani sprzęt, który zabiera na imprezy i nie martwi się o to, że go zniszczy. Jeśli tak się stanie, kupi sobie nowy. Jednak z drugiej strony, nieco starsza osoba powiedziała, że zna Wiko, ale jej znajomi nie używają produktów tej firmy.

Tutaj wychodzi też smutna prawda na temat siły nabywczej pieniądza we Francji i w Polsce. Tam nastolatek może pozwolić sobie na topowy smartfon i dokupić do niego zapasowego Wiko. U nas najczęściej może pozwolić sobie tylko na te drugie urządzenie, a jego utrata zapewne jest bardziej bolesna niż zniszczenie iPhone’a przez rówieśnika z Francji.

Wiko class="wp-image-500459"

Te prywatne przesłanki pokrywają się z danymi firmy, która mówi, że jej produkty są skierowane do użytkowników w wieku 18-25 lat. Widać to po bardzo ostrych kampaniach marketingowych nawiązujących do tego, co młodzież lubi najbardziej, czyli imprez, seksu i jazdy bez trzymanki. Gdy oglądałem te reklamy na YouTubie, to doszedłem do wniosku, że Wiko powinno poważnie rozważyć współpracę z siecią Plush. Podobna grupa docelowa, kontrowersyjne kampanie. Ta współpraca mogłaby wyglądać naprawdę interesująco.

Nie zmienia to jednak faktu, że Wiko ma szansę odnieść pewien sukces na polskim rynku. Firma produkuje urządzenia z niskiej i średniej półki, jednak mimo to inwestuje w autorskie rozwiązania. Wdraża smartfony z czytnikami linii papilarnych, szkłem 2,5 D, aparatami pozwalającymi na robienie szerokokątnych selfie oraz obudowami świecącymi w ciemności. Dla osób używających najnowszych iPhone’ów i sztandarowych smartfonów z Androidem pomysły te mogą wydawać się słabe, niezbyt odkrywcze, niekiedy wręcz ocierające się o kicz, ale w klasie średniej zwracają uwagę.

Tak samo jak wygląd i jakość wykonania urządzeń. Jest to bowiem kolejna cecha, którą Wiko wyróżnia się wśród konkurencyjnych producentów. Podczas targów Mobile World Congress zwiedzamy najróżniejsze stoiska i choć do tej pory nie poznawaliśmy się bliżej z produktami Wiko, to zapamiętywaliśmy je ze względu na ciekawe rodzaje wykończenia. Bambus, materiał imitujący kamień, drewno. To robi wrażenie.

Czy Wiko zdobędzie serca polskich konsumentów?

To nawet nie kwestia całkiem dobrych produktów, ale przeprowadzenia odpowiednio zakrojonej kampanii w mediach branżowych i opiniotwórczych, współpracy z influencerami, wspomnianych wcześniej materiałów wiralowych oraz zwykłych billboardów. Jeśli Francuzi z Wiko chcą zdobyć polski rynek, muszą uświadomić innym, że w ogóle istnieją.

Teza ta wydaje się oczywista, ale jest bardzo trafna. Wiko bowiem już raz próbowało wejść na polski rynek. Wtedy ta sztuka się nie udała, mimo że jak na tamte czasy smartfony te wcale nie były gorsze od konkurencji. Pozostaje tylko zastanowić się, czy Wiko wyciągnęło odpowiednie wnioski ze swoich błędów. Jeśli tak, na polskim rynku smartfonów pojawi się nowy, interesujący gracz.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA