REKLAMA

Ależ to było widowisko! Szósty sezon Gry o Tron już za nami - recenzja Spider's Web

Zakończył się najważniejszy jak do tej pory sezon serialu Gra o tron. Ależ to było widowisko! Finałowy odcinek był dla fanów serialu prawdziwą nagrodą za te długie godziny spędzone przy mocno nierównych dotychczasowych sezonach.

27.06.2016 12.07
Gra o tron
REKLAMA

Gra o tron jest jednym z najgłośniejszych produkcji telewizyjnych będących obecnie w emisji. Po sześciu latach fani nadal z zapartym tchem śledzą losy potomków Neda Starka i całej reszty barwnych postaci zamieszkujących Siedem Królestw i nie tylko. Pomimo problemów z HBO Go walka o Żelazny Tron zmierza powoli do punktu kulminacyjnego, a szósty sezon popchnął mocno akcję do przodu.

REKLAMA

Uwaga: W poniższym tekście znajdują się wszelkiej maści spoilery, więc czytasz na własną odpowiedzialność!

Ostatnia jak do tej pory seria serialu HBO był mocno nierówny.

Serzon rozkręcał się bardzo powoli, co biorąc pod uwagę fakt, że zmierzamy powoli do końca tej historii, nie powinno mieć miejsca. Na szczęście finał, który udało mi się obejrzeć o 3:00 w nocy, w pełni to wynagrodził. To był jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy odcinek całego serialu.

Głośne wybuchy, mnóstwo niewymuszonych śmierci istotnych postaci, odkrywanie skrywanych od lat tajemnic i przetasowania na najwyższych szczeblach - na to czekaliśmy. Artystyczne ujęcia z początkowych scen i muzyka powodująca ciarki na plecach tylko to podkreśliły.

gra-o-tron

Dziesiąty odcinek bieżącej serii produkcji Gra o tron był dłuższy niż zwykle i było to w pełni uzasadnione.

Twórcy doskonale wykorzystali ten dodatkowy kwadrans. Nie pominięto żadnego istotnego wątku, a akcja we wszystkich zakątkach Westeros i Essos ruszyła z kopyta. Na ogrom zawartości wskazuje chociażby fakt, że nie da się zaspoilować tego odcinka jednym krótkim zdaniem. Podsumujmy, co się w ogóle wydarzyło:

  • Wątek konfliktu na linii Wiary i Władzy został rozwiązany wysadzeniem świątyni razem z Wielkim Septonem i kwiatem rodu Tyrellów;
  • Tommen popełnił samobójstwo widząc śmierć żony, swojego nowego mentora i masy innych ludzi;
  • Cersei odniosła pyrrusowe zwycięstwo, bo po wyeliminowaniu wrogów zasiadła na Żelaznym Tronie wyprana z uczuć po stracie ostatniego dziecka;
  • Melisandre została wygnana, gdy wyszedł na jaw jej udział w morderstwie księżniczki Shereen;
  • Jon został obwołany królem północy, a jednocześnie wyjaśniła się, przynajmniej częściowo, kwestia jego pochodzenia;
  • Sam trafił do ogromnej biblioteki, gdzie spotkał się z typowym urzędnikiem;
  • Arya wróciła do Westeros - dziewczynka w końcu zaczęła skreślanie nazwisk ze swojej listy;
  • Denerys po sześciu latach wyruszyła na podbój siedmiu królestw.

Obyło się nawet bez żadnego kiepskiego cliffhangera na miarę śmierci Jona Snowa z poprzedniego sezonu.

Zamiast kolejnych zagadek dostaliśmy rozwiązanie wielu wątków, na które czekaliśmy w niektórych wypadkach i po kilka sezonów. Mozolne rozstawianie pionków na szachownicy wreszcie przyniosło efekty, a jedyną postacią, która zgubiła się na dobre, jest jeden z bękartów Roberta.

Tak jak jeszcze kilka tygodni temu trudno było uwierzyć, że ta opowieść zmierza do konkluzji - wiele postaci bardzo długo było zawieszonych w fabularnym limbo i nie mogło przełamać status quo - to teraz akcja ruszyła z kopyta. Koniec z cofaniem Denerys do punktu wyjścia!

Gra o Tron

Wspaniałe jest to, że wiele wydarzeń, które wręcz musiały się wydarzyć, mamy już za sobą.

Dowiedzieliśmy się, skąd się wziął Hodor i poznaliśmy przynajmniej połowicznie pochodzenie Jona Snowa. Na kolejny sezon czekamy nie ze względu na wyłącznie szokujące zakończenie i kolejne pytania bez odpowiedzi, jak rok temu. Wiele postaci zginęło robiąc miejsce dla tych najważniejszych postaci.

Twórcy dali zresztą bohaterom wreszcie nieco wytchnienia. Chociaż przyszła zima - na co Sansa i Jon zareagowali takim samym uśmiechem, jaki ja miałem po seansie - a nad Westeros wisi groźba ataku żywych trupów pod wodzą Nocnego Króla, to większość z postaci osiągnęła teraz mniejszy lub większy sukces.

A najwięksi nieobecni?

Jestem zawiedziony, że nie pojawiła się w ogóle w tym sezonie Lady Stoneheart. Trudno uwierzyć, że ożywiona Catelyn Stark jest na tyle mało znaczącą z perspektywy całej sagi postacią, by twórcy serialu Gra o tron pozbyli się jej całkowicie. Produkcja specjalnie nie cierpi przez jej brak, ale fani ciągle się nad tym głowią. Możliwe oczywiście, że działa ona cały czas zza kulis - a zobaczymy ją w przyszłym sezonie razem z… Ogarem i Brienne.

gra-o-tron-sezon-6-1

Warto zwrócić uwagę na to, że w finale szóstego sezonu serialu Gra o tron zobaczyliśmy wszystkie istotne postaci oprócz tych dwóch. Ogar trafił już na Bractwo bez Chorągwi - organizację powiązaną w książkach z nieumarłą Catelyn. Brienne, która matce młodych Starków przysięgała wierność ostatni raz widzieliśmy z kolei, gdy wracała z podkulonym ogonem po nieudanych pertraktacjach z Blackfishem - a Sansa radzi sobie bez niej i tak całkiem dobrze.

Szósty sezon Gry o tron był bezprecedensowy, bo po raz pierwszy serial wyprzedził fabularnie powstającą w bólach serię książek, której jest adaptacją.

Jak wątki poprowadzi autor oczywiście dopiero się dowiemy - Martin może przecież pójść w innym kierunku niż stacja HBO - ale można rozsądnie założyć, że główna oś fabuły będzie spójna. Mocno się zdziwię, jeśli w książce Jon nie zostanie królem północy, Denerys z Tyrionem nie wyruszą wspólnie na wyprawę, a szlachectwo w Królewskiej Przystani spotka inny i mniej makabryczny los.

REKLAMA

Na podtytuł finałowego odcinka serialu Gra o tron wybrano przewrotnie “Wichry zimy” - tak samo ma nazywać się zresztą szósta książka z cyklu, której premierę pomimo presji - a może właśnie z jej powodu - autor opóźnił. Przyznam, że w trakcie sezonu miałem wrażenie, że serial drepcze w miejscu i czeka na swojego twórcę, ale po seansie nie mam już złudzeń. Koniec z budowaniem napięcia i czekam teraz na prawdziwą jazdę bez trzymanki.

Walka o Żelazny Tron ciągle trwa, ale powoli warto zacząć zadawać sobie pytanie, czy w perspektywie nieuchronnego upadku Muru i najazdu nieumarłych będzie miał on jeszcze jakiekolwiek znaczenie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA