REKLAMA

Nowy Xbox One pojawi się jeszcze w tym roku. A następny rok później

Microsoft w ciągu dwóch lat ma wypuścić aż dwie nowe wersje konsoli Xbox One. Pierwsza ma być odświeżoną wersją obecnego na rynku sprzętu, zaś druga ma cechować się wyższą wydajnością i obsługiwać Oculus Rift. Jej wczesna nazwa to "Scorpio".

25.05.2016 19.05
Nowa wersja konsoli Xbox One nosi nazwę roboczą Scorpio.
REKLAMA
REKLAMA

Doniesienia te pochodzą z serwisu Kotaku. Jeden z jego redaktorów miał pozyskać te informacje z własnych źródeł w centrali Microsoftu. Pierwsza konsola będzie tańszą i mniejszą wersją dostępnego już na rynku sprzętu, jego wariantem Slim. Jedyną zauważalną różnicą ma być wyposażenie konsoli w dysk twardy o pojemności 2 TB. Urządzenie to ma zostać zaprezentowane na tegorocznych targach E3 i trafić do sprzedaży pod koniec tego roku. Jeżeli już posiadacie Xboksa One, nie powinniście interesować się tą wersją konsoli.

O wiele ciekawiej prezentuje się Scorpio. Konsola, która ma zostać przedstawiona za rok.

Jest to urządzenie o roboczej nazwie Scorpio. Konsola ta ma być wyposażona w mocniejsze podzespoły, zwłaszcza układ graficzny. Zastosowanie lepszych podzespołów będzie możliwe, ponieważ AMD jeszcze w tym roku ma zaprezentować nowe architektury procesorów i kart graficznych, co pozwoli na stworzenie o wiele lepszych układów APU, które napędzają obecną generacją konsol. Bardzo przypomina to pogłoski o Playstation 4 Neo, które również ma cechować się znacznie szybszymi podzespołami niż podstawowa wersja konsoli Sony.

Microsoft chce przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę nie tylko przez zastosowanie mocniejszych podzespołów, ale też nawiązanie z najważniejszym graczem na rynku wirtualnej rzeczywistości, czyli Oculusem. Dzięki temu konsola Xbox One w wersji Scorpio zyska możliwość obsługi gier VR. Należy zwrócić też uwagę na to, że gogle te współpracują z pecetami. Wprowadzenie ich obsługi do Xboksa One sprawi, że growy ekosystem Microsoftu stanie się jeszcze bardziej spójny.

Na tym jednak nie kończą się plany Microsoftu, ponieważ firma z Redmond chce wypuszczać nową wersję Xboksa One co roku. W ten sposób Microsoft chce naśladować model biznesowy Apple i przekonać graczy do częstszego wydawania pieniędzy na sprzęt. Poszczególne wersje konsol mają jednak mieć kompatybilność wsteczną i pozwalać na uruchamianie starszych wersji gier. To ogromna zmiana względem dotychczasowego trybu wydawniczego, który przewidywał wypuszczanie konsol co 5-9 lat.

Informacje te są zgodne z wypowiedziami Phila Spencera, szefa działu Xbox w Microsofcie. Narzekał on na obecny cykl życia konsol. Uważał, że potrzebne są częstsze wymiany sprzętu, zaś kolejne sprzęty, tak jak pecety, powinny pozwalać nawet na uruchamianie gier sprzed kilkunastu lat. Jeżeli Phil Spencer naprawdę zrealizuje swoje plany, będzie to zła wiadomość dla graczy. Idea krótszego życia konsol jest słuszna, ale nie na taką skalę.

Nowe sprzęty powinny być wprowadzane co 3-4 lata, żeby wszyscy gracze chcieli je wymieniać.

Do tej pory gracz kupując konsolę miał pewność, że deweloper będzie przez pewien czas wyciskał pełnię możliwości z tego sprzętu. Teraz Xbox upodobni się do pecetów. Oznacza to nie tylko szybszy rozwój sprzętu, ale też problemy z optymalizacją gier i chaos na rynku sprzętu. Kupno konsoli do niedawna kojarzyło mi się z brakiem jakichkolwiek problemów, możliwością kupienia dobrego sprzętu do grania bez posiadania jakiejkolwiek tajemnej wiedzy.

REKLAMA

Teraz to się zmieni. Xbox One stanie się niczym więcej niż wydawanym cyklicznie komputerem, zaś na rynku konsol zapanuje nieład. I mimo wszystko nie jestem pewien, czy jest to dobra droga. Gracze nie potrzebują corocznej wymiany podzespołów, tylko wygody, nawet kosztem ładniejszej grafiki. Dlatego jeżeli Microsoft zdecyduje się na taki krok, zdobędzie poklask pecetowców i zada poważny cios raczkującym komputerom Steam Machines. Tylko czy to pomoże w walce z Sony? Wątpię.

Gracze bowiem nie są głupi i szybko odróżnią konsolę od udającego ją peceta. I to najprawdopodobniej dla Microsoftu skończy się bardzo, ale to bardzo źle. Jedyną zadowoloną z tej sytuacji firmą musi być AMD, która zapewne już liczy zyski z chipów, które będą trafiać do kolejnych Xboksów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA