REKLAMA

Krewki jak dron, czyli rewelacyjny pomysł Polaka na koptery ratujące życie

Zamiast karetki, szybki powietrzny statek przystosowany do transportu krwi. Bez korków i bez ekipy sanitariuszy. Czy tak będzie wyglądać ratowanie życia?

16.04.2016 19.09
rejestracja dronów
REKLAMA
REKLAMA

Na pewno każdy z nas uczestniczył w tej sytuacji. Słyszysz dźwięk syreny, a po chwili widzisz w lusterku wstecznym wściekle migające niebieskie światła. Samochody rozstępują się na boki z lepszym bądź gorszym skutkiem, a karetka z napisem „KREW” próbuje torować drogę na sztucznie utworzonym, tymczasowym pasie ruchu. Pojazd ma wszelkie przywileje, ale transport jest ślamazarny. Tymczasem kilka kilometrów dalej lekarze walczą z czasem o życie pacjenta.

Tak to wygląda do dziś, ale jutro procedura może być zupełnie inna. Nowe technologie zmieniają świat, a jedną z największych innowacji są bezzałogowe statki powietrzne, czyli drony.

Drony są świetnym narzędziem do dostarczania rozrywki, np. podczas widowiskowych wyścigów kopterów. Są jednak inne, znacznie ważniejsze i poważniejsze zastosowania. Jeden z najnowszych pomysłów to transportowanie krwi dronami wojskowymi.

Krewki jak dron

Nad takim rozwiązaniem pracuje Dariusz Werschner, absolwent fizyki medycznej na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, który od siedmiu lat zajmuje się praca w branży krwiodawstwa. Testy mają ruszyć niebawem, a najwcześniejszy termin wdrożenia tego pomysłu w życie to 2018 rok. Wiele zależy od przepisów prawa i - przede wszystkim - od decyzji Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.

Pomysł naprawdę ma sens. Odpowiednia infrastruktura już przecież istnieje. Każdy większy szpital dysponuje lądowiskiem dla śmigłowców, a więc miejsce na bezpieczne lądowanie drona na pewno by się znalazło.

Może i brzmi to niebezpiecznie, ale dzisiejsze metody też do bezpiecznych nie należą.

Jeśli chodzi o awaryjność dronów, należy pamiętać, że w projekcie mają brać udział drony wojskowe, stosowane przez armię. To sprawdzone konstrukcje, które mają niewiele wspólnego z komercyjnymi kopterami. Poziom bezpieczeństwa byłby więc z pewnością wysoki. Oczywiście nadal latanie dronem to ryzyko, ale czy ryzykiem nie jest również przejazd karetką na czerwonych światłach przez zatłoczone miasto?

REKLAMA

Głównym problemem wydają się być kwestie prawne. Na tej płaszczyźnie decyzje niestety zapadają wolno i generalnie panuje duża bezwładność, a także niechęć do zmian. Widać to w przypadku innych inicjatyw związanych z dronami, gdzie prawo ewidentnie nie nadąża za rozwojem rynku.

Trzymam kciuki za innowacyjny pomysł Dariusza Werschnera. To jedna z najbardziej innowatorskich koncepcji wykorzystania dronów. A przy okazji naprawdę wartościowa. Jeśli drony w przyszłości faktycznie będą mogły przyczynić się do ratowania życia, chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko kopterom latającym w przestrzeni miejskiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA