REKLAMA

Jeszcze do wczoraj sądziłem, że strumieniowanie na żywo jest bez sensu. Aż trafiłem na serwis, który robi to dobrze

Spotkało mnie wczoraj dość ciekawe, technologiczne doświadczenie. Obejrzałem streaming rozmowy na żywo. I nie byłoby w tym absolutnie nic ciekawego, czy wartego uwagi, gdyby nie medium, przez które odbywał się streaming i to, jak bliźniaczo podobny był on do popularnego Periscope’a, choć… w moim odczuciu to, co zobaczyłem w serwisie Blab, ma więcej sensu.

04.03.2016 14.48
Blab pokazuje, jak powinno się robić transmisje na żywo
REKLAMA
REKLAMA

Na przestrzeni ostatniego roku w Internecie zapanowała niewątpliwa moda na szybkie livestreamy. Wystarczy spojrzeć na słupki popularności takich usług jak Periscope, Meerkat, czy Facebook Live Video i nie można mieć żadnych wątpliwości - użytkownicy pokochali transmisje na żywo.

Do mnie jednak ten fenomen jakoś nie dotarł. Cóż bowiem fascynującego w oglądaniu czyjegoś życia (zazwyczaj nieszczególnie ciekawego), w marnej jakości, a do tego bez możliwości obejrzenia sobie tej transmisji na spokojnie, po jej zakończeniu? Co prawda wszystkie trzy wyżej opisane usługi zaczęły po jakimś czasie oferować opcję powtórki przez 24 godziny od transmisji, ale w dalszym ciągu ten argument “ulotności”, który tak wiele osób przyciąga, do mnie w ogóle nie przemówił. Przyznam szczerze, że chociaż widziałem wiele transmisji na Periscope i Facebook Live Video, to na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, kiedy obejrzałem je z przyjemnością i zainteresowaniem. I zdarzyło się to tylko wtedy, kiedy akurat ulubiony muzyk-youtuber transmitował na żywo backstage z realizacji nowych materiałów, lub popularny autor powieści zorganizował całkiem niezłe Q&A na żywo.

W pozostałych przypadkach oglądanie każdej transmisji kończyłem niewerbalnym “meh”.

Transmisję w serwisie Blab oglądało mi się zupełnie inaczej.

O istnieniu tej usługi dowiedziałem się wczoraj, dosłownie kilka minut przed startem transmisji, która przykuła moją uwagę. Dwóch popularnych autorów książek non-fiction rozmawiało na temat nowej książki jednego z nich, którą chcę przeczytać, więc pomyślałem, że dlaczego by nie. W końcu to coś nowego, z czym warto się zapoznać.

blab-beta

Oglądając transmisję miałem wrażenie, jakbym oglądał dwa streamy z Periscope’a naraz, bo Blab’owi najbliżej jest właśnie do tej usługi. Wszystko wygląda tam bardzo podobnie - oglądający w czasie trwania transmisji mogą zadawać pytania, rozmawiać między sobą na chacie, oraz wysyłać “interakcje”, czyli coś a’la serduszka na Periscope. Do usługi - podobnie jak w przypadku Periscope - logujemy się używając naszego konta na Twitterze, a główną różnicą między Periscope a Blab jest to, że w tym drugim w jednej transmisji może brać udział od 2 do 4 osób.

I ta “grupowość” jak dla mnie zmienia wszystko. Może wynika to z faktu, że dialogi zawsze ogląda się przyjemniej, niż czyjeś monologi do kamery, ale format transmisji przykuł moją uwagę na tyle, że po zakończeniu pierwszej zacząłem przeglądać serwis w poszukiwaniu kolejnych, ciekawych rozmów.

Podłubałem nieco w Internecie i okazało się, że choć Blab to bardzo świeże medium (powstało ledwie 7-8 miesięcy temu), to już teraz wielu tzw. “twórców contentu” znalazło w nim bardzo ciekawy sposób na dostarczenie swoim fanom nowego typu rozrywki.

Oglądając transmisję w serwisie Blab czułem się trochę tak, jakbym słuchał podcastu na żywo, mogąc jednocześnie wchodzić w interakcję z prowadzącymi. Oglądanie i słuchanie wywiadów nagle wchodzi na zupełnie inny poziom, bo oglądający stream mogą na bieżąco zadawać pytania, wyrażać swoje opinie, włączać się do dyskusji, a nawet - uwaga - wyciszyć wybranych rozmówców!

Gdy np. rozmawiają ze sobą trzy osoby, ale nas interesuje zdanie tylko jednej z nich, to możemy w prosty sposób pozostałych rozmówców wyciszyć i słuchać tylko tego, co nas interesuje.

Dlaczego uważam, że Blab jest ciekawszym rozwiązaniem niż Periscope?

Tak jak pisałem - głównie ze względu na obecność tej drugiej, trzeciej lub nawet czwartej osoby. Zupełnie inne wrażenie robi oglądanie i słuchanie dyskusji kilku osób, niż słuchanie monologu głoszonego do przedniej kamerki smartfona. Nawet jeśli jest on skierowany do oglądających, to zawsze wypada to nieco sztucznie. Gdy jednak rozmawiają ze sobą dwie osoby, to nawet obejrzenie transmisji z tego samego wydarzenia wypada zupełnie inaczej.

blab_infographic_wide-b5b76be23c

Organizatorzy konkretnego “blaba”, mogą też zdecydować, czy transmisja pozostanie dostępna wyłącznie przez 24 godziny, czy zostanie nagrana, aby można ją było obejrzeć w późniejszym czasie, umieścić na stronie internetowej, wrzucić na YouTube, etc. Otwiera to możliwości dla tych twórców, którzy chcą np robić webinaria, a nie mają dużego budżetu na ich przygotowanie i realizację. Periscope udowodnił, że taki format nagrań smartfonem, nawet przy swojej niskiej jakości, przyciąga oglądających. Blab pokazuje zaś, że przenosząc taką formę na format grupowy można stworzyć coś bardzo wartościowego, jak chociażby webinaria czy dyskusje i debaty.

Oczywiście nie ma co się oszukiwać. Głupawych treści na Blab.im też nie brakuje, bo przecież taki w dużej mierze jest Internet. Zaskakująco łatwo jest jednak odnaleźć tam coś wartościowego.

Wynika to po części z tego, że usługa nie zyskała jeszcze takiej popularności, aby dopadła ją plaga przesadnego zaśmiecenia.

Niestety oznacza to także, że Blab, który nadal jest w fazie beta, równie dobrze nigdy może z niej nie wyjść. Popularność usługi jest stosunkowo niewielka, tak jak i jej dostępność - do dyspozycji użytkowników oddano na razie tylko aplikację na iOS oraz interfejs działający wyłącznie w przeglądarce Chrome. Z czasem z pewnością dostępność się poszerzy, ale zanim to nastąpi, Blabowi może równie szybko ubyć użytkowników, jak ich przybyło.

A byłaby to duża strata, bo koncepcja dialogów, debat i wywiadów w tej formie ma jak dla mnie więcej sensu, niż to, co robi Periscope czy Meerkat. Jest jednak nadzieja, że któraś z tych dwóch usług… podłapie pomysł Blaba, czy też wykupi ten startup i sama zaproponuje grupowe rozmowy na żywo.

REKLAMA

Pozostaje jeszcze jeden problem - od dawna przecież istnieje Hangouts on Air, czy też strumieniowanie na żywo przez YouTube'a, które pozwala na mniej więcej to samo. Co tydzień oglądam w ten sposób podcast technologiczny Pocketnow Weekly, choć nie mogę powiedzieć, żeby same Hangoutsy wprawiły mnie w zachwyt. Usługa Google spisuje się dość... marnie w czasie transmisji na żywo, często zawiesza obraz, a jakość transmisji pozostawia do życzenia jeszcze więcej, niż Blab. Niemniej jednak Hangouts również pozwalają na oglądanie rozmów na żywo i na wchodzenie w interakcję z prowadzącymi poprzez chatbox. I choć Hangoutsy są dalekie od doskonałości, a w moim odczuciu Blab robi to po prostu lepiej, to wielu użytkowników zapewne nie będzie widziało sensu przesiadki na inną usługę.

Mimo wszystko mam nadzieję, że Blab rozwinie skrzydła, lub też faktycznie zostanie wchłonięty przez większego gracza i stanie się bardziej popularny. Gorąco trzymam za to kciuki, bo strumieniowanie na żywo w obecnej formie w ogóle do mnie nie przemawia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA