REKLAMA

Jaką klawiaturę wybrać - pojedynek SwiftKey kontra Swype i Klawiatura Google

Przez bardzo długi czas korzystałem na Androidzie z klawiatury SwiftKey i uważałem ją za niezastąpioną. Jednak po informacji o przejęciu SK przez Microsoft zacząłem się obawiać o przyszłość tego produktu. Stąd pomysł, żeby już teraz poszukać alternatywy.

11.02.2016 21.03
Klawiatury dla Androida: SwiftKey, Swype czy Klawiatura Google?
REKLAMA
REKLAMA

Niestety, ale MS nauczył mnie, że wiele przejętych przez niego projektów jest zmienianych nie do poznania, a często wręcz psutych. Za przykład niech posłuży genialna aplikacja Sunrise, którą wiele osób wykorzystywało do obsługi kalendarza. Jednak kupił ją Microsoft, to co najlepsze wcielił do swojej aplikacji pocztowej, Outlooka, a Sunrise po prostu olał i zapowiedział zamknięcie projektu.

Szczerze obawiam się, że podobny scenariusz może mieć miejsce w przypadku klawiatury SwiftKey. Przecież MS ma już własną klawiaturę, która jest ceniona przez użytkowników. To oczywiście rozwiązanie Word Flow, które aktualnie jest obecne tylko na mobilnym Windowsie, ale pojawiły się już informacje, jakoby Microsoft planował przeniesienie tej klawiatury na iOS oraz Androida. Wiadomo, Windows Phone jest już martwy, Windows 10 Mobile istnieje tylko teoretycznie, więc cała nadzieja w konkurencyjnych systemach operacyjnych. Boję się jednak, że SwiftKey może zostać wchłonięty przez Word Flow, a to, jak ona działa i wygląda pozostawia wiele do życzenia. Tak, wiem, są fani WF. Jednak w moim osobistym rankingu, to rozwiązanie jest daleko za TOP 3.

Dlatego po tym, jak światło dzienne ujrzała informacja o przejęciu przez Microsoft klawiatury SwiftKey, rozpocząłem poszukiwania alternatywy i swoją uwagę skierowałem w stronę Swype’a - jednego z pierwszych rozwiązań, które popularyzowało pisanie na ekranie dotykowym bez potrzeby odrywania palca - oraz Klawiatury Google, która w wielu telefonach jest fabrycznie zainstalowana.

SwiftKey (darmowa)

Zacznijmy od SwiftKey, bo to ta klawiatura oczarowała mnie dawno temu i jest w pewnym stopniu wyznacznikiem jakości, której szukam u konkurencji.

Klawiatura wyróżnia się bardzo bogatym słownikiem, który może się uczyć na bazie tego co piszemy. W SK jednak sprytnie rozwiązano sposób uczenia się - aplikację możemy połączyć z Gmailem, Facebookiem, Twitterem lub kanałem RSS na blogu, a ta przeanalizuje słownictwo i uzupełni bazę o brakujące wyrazy. Co więcej, zapamięta również częste sformułowania i zwroty, dzięki czemu z dużą skutecznością będzie przewidywała kolejne słowa, które chcemy napisać.

Klawiaturę SwiftKey możemy też łatwo personalizować - twórcy udostępniają sklep z motywami graficznymi, które często są płatne, ale przy tym bardzo ładne i dopracowane.

klawiatura-swiftkey

Na szczególną uwagę zasługuje układ klawiatury oraz fakt, że została ona dobrze rozplanowana i w przemyślany sposób ułożono znaki interpunkcyjne oraz polskie litery diaktryczne. I tak, pod kropką mamy również szybki dostęp do przecinka, znaku zapytania i wykrzyknika. Zaś pod “l” jest “ł”, a pod “a” jest “ą”, czyli wszystko tam, gdzie być powinno.

Synchronizacja danych użytkownika działa w oparciu o chmurę, dzięki czemu ze SwiftKey możemy z powodzeniem korzystać na kilku urządzeniach, a raz dodane nowe słowo na jednym smartfonie lub tablecie będzie po czasie dostępne w słownikach reszcie naszych urządzeń mobilnych. Ta funkcja to akurat standard - Swype i Klawiatura Google też to mają.

Wadą SwiftKey jest to, że do słownika dodawane są wszystkie słowa zatwierdzone spacją lub enterem. W efekcie do bazy wyrazów, które później podpowiada SK wpada wiele śmieci. Dla przykładu, wystarczy, że na Twitterze próbowałem podzielić się linkiem, dajmy na to “https://spidersweb.pl/index.php”, to SwiftKey zapamiętywał “index.php”, jako nowe słowo i dodawał je do słownika. W praktyce w moim słowniku lądowały takie perełki jak: “zapowiedz-house-of-cards-4-sezon”, czy “przejecie-opery-milard-dolarow-chiny.html”.

Swype (płatna)

Przesiadka ze SK na Swype nie należała do trudnych. Klawiatura również ma bogaty słownik, może nie aż tak jak SwiftKey, ale nadal bardzo dobry. A co ważne Swype również szybko się uczy i już po kilku dniach korzystania jest bardzo wygodnym rozwiązaniem.

Mizianie palcem po ekranie, podpowiedzi kolejnego słowa lub słów, a także obsługa bardzo sprytnych i wygodnych gestów, to mocne strony Swype’a. Szczególnie te gesty przypadły mi do gustu, bo realnie przyśpieszają pracę z tekstem i przełączanie się między różnymi trybami np. przesunięcie palcem od klawisza z logo Swype do klawisza “t” (będącego często również skrótem do cyfry 5) zmienia klawiaturę na numeryczną, zaś gest przesunięcia od logo Swype do klawisza strzałki w górę (Shift) pozwala zmieniać zapis danego słowa np. z mateusz na Mateusz lub MATEUSZ. Za pomocą innych gestów możemy wykonywać skróty klawiaturowe znane z komputerów, czyli: zaznacz wszystko, wytnij, kopiuj lub wklej. Świetna sprawa.

klawiatura-swype-1

Ze Swype’em mam jednak jeden problem. W klawiaturze brakuje szybkiego dostępu do wielu znaków interpunkcyjnych np. znaku zapytania, a korzysta się z niego przecież dość często. Pod kropką znajdziemy skrót do różnych apostrofów, a pod przecinkiem do myślnika. I to tyle. Reszta znaków interpunkcyjnych dostępna jest po wejściu do trybu numerycznego. Tam znajdziemy cyfry, symbole walut, nawiasy, całą masę różnych znaków i… w końcu znak zapytania i wykrzyknik. Trochę daleko, trochę nieprzemyślanie i bardzo niewygodnie. Dodatkowo pod klawiszem “a” nie ma wyłącznie “ą”, ale jest cała masa liter, których nie używa się w języku polskim. Nie po to wybrałem polski język klawiatury, aby ta proponowała mi obce znaki oraz masę nieprzydatnych na co dzień symboli. Tak, symboli, bo pod różnymi klawiszami znajdują się dodatkowe znaki, ale niestety nie sposób się ich nauczyć, bo kto zapamięta, że znak zapytania jest pod “m”, wykrzyknik pod “x”, procent pod “c”, otwarcie nawiasu pod “g”, a ukośnik pod “b”. Istny cyrk.

Dlatego też postanowiłem szukać dalej zamiennika dla SwiftKeya.

Klawiatura Google (darmowa)

Przyznam, że robiłem do niej już kiedyś podejście i nie oczarowała mnie. Jednak rekomendacja redakcyjnego kolegi, Łukasza, sprawiła, że teraz postanowiłem do niej wrócić. I… o dziwo jest bardzo dobrze.

Wcześniej narzekałem trochę na słownik Klawiatury Google. Ten stale zdawał się mieć spore braki. Jednak w ostatnim czasie Google musiał coś poprawić i/lub moja historia nauki stale rosła. Bo dzięki synchronizacji z kontem Google cały postęp prac nad rozwojem słownika się zapisuje. I wygląda na to, że przez te kilka prób i kolejnego dawania szansy Klawiaturze Google zbudowałem już całkiem mocne zaplecze wyrazów, których używam, a których brakowało Google’owi.

klawiatura-google-1

Efekty? Korzysta się bardzo przyjemnie, a pisanie idzie szybko i sprawnie. Co prawda KG ma jedną wadę podobną do Swype’a, to dzięki jednej małej różnicy jest ona o wiele mniej uciążliwa. W Klawiaturze Google pod niektórymi klawiszami mamy dostęp do znaków diaktrycznych i tak jak w Swype są tam przeróżne znaki z różnych języków. Ale rozwiązano to tak, że po wybraniu języka polskiego, polskie litery diaktryczne są na pierwszym miejscu i trzeba nieźle kombinować, aby chcąc napisać “ą” napisać przez pomyłkę “a” z jakimś innym ogonkiem, kreseczką czy daszkiem.

W Klawiaturze Google bardzo dobrze rozplanowano układ znaków interpunkcyjnych. Po dłuższym przytrzymaniu kropki jest ich cała masa, w tym te najczęściej stosowane, czyli znak zapytania, wykrzyknik, czy cudzysłów.

SwiftKey i Swype oferują dostęp do sklepów z motywami graficznymi, gdzie za kilka złotych możemy kupić nową szatę graficzną lub całą paczkę nowych skórek. Tymczasem Google nie zarabia ani na klawiaturze, ani na motywach. Zaś w ustawieniach aplikacji mamy do wyboru między czterema opcjami: Material Dark, Material Light, Holo Blue i Holo White. Klawiatury Material pasują do nowszych wersji Androida, a Holo są spójne ze stylistyką, która obowiązywała przed wprowadzeniem Material Design. Wybór mały, ale mi dwie skórki Material wystarczają w zupełności.

Jaką klawiaturę wybrać - podsumowanie

Do SwiftKey nie miałem większych zastrzeżeń, poza zaśmiecaniem słownika dziwnymi zbitkami znaków, pochodzących np. z URL-i. Więc klawiaturę tę mogę śmiało polecić.

REKLAMA

Jeśli jednak, tak jak ja, obawiasz się, że przejęcie SK przez Microsoft może być złą wróżbą, polecam sprawdzić Klawiaturę Google. Początki mogą nie być łatwe, ale już po dwóch tygodniach intensywnego korzystania można zauważyć znaczną poprawę i możliwe, że przez długi czas nie pomyślisz o zmianie klawiatury na cokolwiek innego.

Ja przy niej zostaję.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA