REKLAMA

Za szybko wyśmialiśmy duży tablet Apple. iPad Pro okazał się większym hitem niż Surface

Podczas gdy w czasie wrześniowej premiery wszyscy pukali się w głowę i czekali, aż Tim Cook powie “he, he, żartowaliśmy z tym iPadem Pro”, ja po cichu spodziewałem się, że przerośnięty tablet od Apple jednak odniesie sukces. I miałem rację. iPad Pro w ledwie kilka miesięcy dokonał tego, co linii Surface od Microsoftu zajęło lata.

30.01.2016 17.55
iPad Pro okazał się ogromnym hitem. I wcale mnie to nie dziwi
REKLAMA
REKLAMA

Microsoft Surface był bez wątpienia produktem przełomowym. Jedną z pierwszych hybryd, które w ciągu ostatnich lat coraz śmielej sobie poczynają na rynku i którą każdy jeden producent, począwszy od Samsunga, poprzez setki b-brandów, aż po Apple, w ten czy inny sposób skopiował na swoje potrzeby.

Surface potrzebował jednak aż pięciu lat, żeby zacząć generować firmie przychody. Jak donosi Business Insider, tegoroczne zyski z MS Surface wyniosły 1,4 mld. dol. Tymczasem niemalże taką samą kwotę wygenerował… iPad Pro. W ledwie kilka miesięcy. Będąc pierwszym produktem w swojej klasie w portfolio Apple.

Co prawda Apple nie podaje liczby sprzedanych iPadów Pro, więc wyniki mogą nie być do końca miarodajne, a iPadów Pro mogło sprzedać się mniej niż Surface’ów, choć zarobiły one więcej. Ostatecznie tablet Apple jest nieco droższy na rynku amerykańskim od MS Surface i absurdalnie droższy na wielu innych rynkach. A skoro tak, to przedział czasu brany pod uwagę przy przeliczaniu przychodów powinien ukrócić wszelkie wątpliwości - iPad Pro bardzo szybko dogonił konkurenta.

Za bardzo pospieszyliśmy się do wyśmiania przerośniętego tabletu Apple.

“12,9” tabletu z jakąś śmieszną klawiaturką za ponad 5 tys. złotych? I co to ma robić? Zastąpić komputer? Ahahahahahaha” - znamy tę reakcję bardzo dobrze. W branży technologicznej iPad Pro do teraz wzbudza co najwyżej uśmieszek politowania, wyjąwszy tę jej część, która oddycha produktami Apple.

Tak, iPad Pro ma potężne podzespoły, jak na tablet. Ma przebogatą paletę aplikacji, jak na tablet. Ma niebywałe możliwości, głównie za sprawą jeszcze mocniej wyśmiewanego rysika Apple Pencil - jak na tablet. Sęk w tym, że… no właśnie. Dla większości ludzi “z branży”, a także dla znakomitej większości konsumentów, iPad Pro to nic więcej, jak tylko przerośnięty tablet.

ipadpro_large

Apple celuje swoim produktem tak naprawdę w dwie grupy - regularnych konsumentów, którym iPad Pro ma zastąpić komputer (czego nie zrobi, dopóki będzie tak horrendalnie drogi) oraz profesjonalistów, szczególnie tych kreatywnych. I tutaj branża technologiczna winna jest jednego grzechu, który widać w praktycznie każdej recenzji tego sprzętu - wszyscy założyli, że dla grupy kreatywnych profesjonalistów iPad Pro też ma zastąpić komputer.

I nic dziwnego, że taka teza powoduje salwy śmiechu. Tak, procesor A9X może być sobie bardziej potężny niż 80% komputerów na rynku, ale sęk w tym, że profesjonaliści używają właśnie tych pozostałych 20%, których iPad Pro nijak nie jest w stanie dogonić.

A zatem… dlaczego iPad Pro odniósł sukces?

Po pierwsze - bo iPad Pro to produkt Apple.

Jakkolwiek pokracznie to brzmi, nie oszukujmy się - w głównej mierze iPad Pro zawdzięcza swój ogromny sukces temu, że wyprodukował go Apple. I tyle. Firma Tima Cooka ma dziś taki status, że mogłaby wypuścić na rynek walkmana na kasety, a zapłakana ze szczęścia gawiedź z wdzięcznością ustawiałaby się w kolejce po ten “rewolucyjny wynalazek”. Na tym jednak powody sukcesu iPada Pro się nie kończą.

Po drugie i najważniejsze - bo iPad Pro to... duży iPad.

Wszelkie branże kreatywne, fotografowie, filmowcy, graficy, etc. od czasu premiery pierwszego iPada doskonale wykorzystują tablety Apple jako swoje pomocnicze narzędzia pracy. Jako że “kreatywni” upodobali sobie także komputery Apple do pracy, to nic dziwnego, że w krótkim czasie na iPada powstał przebogaty ekosystem profesjonalnych aplikacji dla każdej branży, których Android czy Windows mogą tylko pozazdrościć.

Weźmy fotografów - iPad może pełnić dla nich kilka bardzo istotnych funkcji. Przede wszystkim, służyć do prezentowania portfolio klientom. Służyć jako monitor poglądowy w czasie sesji. Służyć do szybkiej obróbki zdjęcia, jeśli trzeba coś w biegu wysłać klientowi. iPad Pro tylko zwiększa ich możliwości. Mogą pokazać klientowi zdjęcie na większym “płótnie”. Wygodniej podejrzeć i wykadrować ujęcie. W końcu dzięki Apple Pencil ich możliwości edycji w biegu powiększają się o możliwość wykonania podstawowego retuszu. Tylko tyle i aż tyle.

Graficy i projektanci może nie będą wykorzystywać iPada Pro jako swojego głównego narzędzia pracy. Niemniej jednak w wielu miejscach w Sieci możemy przeczytać opinie profesjonalistów, którzy iPada Pro wykorzystują jako… zamiennik analogowego szkicownika. Czyli np. zamiast przygotować ramowy szkic na papierze, a potem robić mu zdjęcie i wysyłać do współpracowników czy klientów, mogą to samo, o wiele dokładniej, zrobić na iPadzie Pro i od razu podzielić się cyfrową kopią. Tylko tyle i aż tyle.

Wielkim entuzjastą iPada Pro jest chociażby znany głównie z “Pogromców Mitów” i kanału “Tested” Adam Savage. Współpracując blisko z branżą filmową wielokrotnie w podcaście “Still Untitled” opowiadał o tym, jak filmowcy wykorzystują iPada Pro.

Na planach filmowych iPad jest od dawna obecny, jako wygodny kontroler urządzeń, ekran poglądowy, nośnik dla skryptów i scenariuszy. Dzieje się tak - ponownie - za sprawą niezwykle bogatego ekosystemu aplikacji. Swoje programy na iPada mają takie firmy, jak Avid (który jest standardem branży zarówno filmowej, jak i muzycznej) czy BlackMagic. Swoją aplikację ma też Final Draft, czyli filmowy standard dla scenariuszy, lub chociażby Celtx, który jest bardzo popularny w zastosowaniach pół-profesjonalnych, albo w ekipach o niższym budżecie.

Tutaj znów iPad Pro wygrywa… po prostu rozmiarem. To nadal iPad, do którego wszyscy przywykli, tyle że większy i znacznie bardziej potężny. Co za tym idzie, wygodniejszy w obsłudze. Tylko tyle i aż tyle.

iPad Pro_—_Apple__PL_

Muzycy? Od dawna iPady zdominowały scenę muzyczną, pojawiając się w studiach (zarówno tych domowych, jak i profesjonalnych), będąc używanymi przez muzyków całego świata do komponowania utworów, a nawet tworzenia nagrań demo (dzięki aplikacjom, których nie uraczymy chociażby na Androidzie). iPady pojawiają się też na scenach, czy to jako pomocnicze narzędzia dla realizatorów dźwięku, czy też instrumenty lub nośniki zapisu nutowego dla muzyków. I znów iPad Pro znalazł tu swoje miejsce, bo jest większy, wygodniejszy w obsłudze i szybszy. Tylko tyle i aż tyle.

Dla profesjonalisty iPad Pro to właśnie "tylko" większy i "aż" większy iPad.

Przeciętny konsument może (a wręcz ma prawo) nie zrozumieć, o co ten cały szum. W końcu to “tylko przerośnięty iPad”. Do tego dostępny w absurdalnie wysokiej cenie. Tyle tylko, że to nie jest sprzęt adresowany do przeciętnego konsumenta, choć pewnie znajdzie się wielu takich z zasobnym portfelem, którzy kupią iPada Pro, bo mogą. Tylko po to, żeby… się rozczarować. Bo to nie jest produkt dla nich.

iPad Pro dedykowany jest profesjonalistom. Dla których wysoka cena nie będzie stanowić aż takiego problemu, bo w końcu jest to ich narzędzie, dzięki któremu zarabiają niemałe pieniądze. Dla nich większy iPad, z dodatkowymi możliwościami w postaci potężnej specyfikacji i Apple Pencil to może nie spełnienie marzeń, ale na pewno coś, co usprawni i przyspieszy ich tzw. “workflow”. Czyli mówiąc ludzkim językiem - pozwoli wykonywać swoją pracę efektywniej, a w konsekwencji przyniesie im większy zarobek. Dlatego podczas gdy my, którzy nie jesteśmy “w targecie” Apple jeśli chodzi o iPada Pro, możemy bardzo łatwo wyśmiać ten produkt, to jest grono ludzi, dla których nowy iPad stał się istotnym narzędziem pracy.

A sądząc po wynikach sprzedaży, to grono jest naprawdę spore.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA