REKLAMA

Idą wielkie zmiany w Spotify! Jeśli nie płacisz, możesz zapomnieć o pełnej bazie utworów

Aktualizacja: Otrzymaliśmy oficjalne stanowisko Spotify w tej sprawie. Dodatkowe informacje na końcu tekstu.

08.12.2015 20.34
Spotify
REKLAMA

Zasady rządzące gigantyczną biblioteką muzyczną Spotify były do tej pory proste - każdy, czy opłacał abonament czy nie, miał dostęp do wszystkiego. Istniały wprawdzie różnego rodzaju ograniczenia, ale nie w kwestii tego, kto czego mógł słuchać. Do teraz. Przygotujcie się na wielkie zmiany.

REKLAMA

Spotify najwyraźniej doskonale wie, że obecny model biznesowy nie prowadzi nigdzie. Do oferty serwisu nie trafiają lub trafiają ze sporym, niewybaczalnym dla fanów opóźnieniem niektóre z najbardziej istotnych albumów, których twórcy i wydawcy wolą postawić na serwisy bez opcji darmowego dostępu. Taylor Swift usuwa swoją dyskografię, Adele mówi "nie", podobnie zachowuje się Coldplay. Niektórzy decydują się na współpracę z Tidalem czy Apple Music, niektórzy pozostają przy klasycznych metodach dystrybucji. O co chodzi? Oczywiście o pieniądze.

A dokładniej o sposób, w jaki Spotify rozlicza się z artystami i wydawnictwami.

Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami Spotify na temat tego, jak wylicza wypłaty za odsłuchy, jednym z parametrów branych pod uwagę w kalkulacjach jest, a jakżeby inaczej, odsetek użytkowników opłacających abonament. Im jest ich więcej, tym Spotify więcej jest w stanie zapłacić.

Problemem jest jednak nie tyle to, że użytkowników zostawiających gotówkę w Spotify jest mało, wręcz przeciwnie - jest ich już ponad 20 mln, co dysproporcja w zestawieniu z użytkownikami generującymi zysk wyłącznie z odsłuchiwania reklam. Tych jest bowiem aż 80 mln, co najprawdopodobniej wpływa negatywnie na średni poziom wypłat za odsłuchy.

Spotify nie pokazało przy tym na razie, że potrafi skutecznie przekonać użytkowników do przejścia z bezpłatnych planów dostępowych na płatne. Owszem, w obydwu kategoriach notuje spore wzrosty, ale nie zmniejsza przepaści pomiędzy nimi. Jak jednak sprawić, że zdecydowanie szybciej rosła będzie liczba płatnych subskrybentów?

Ryzykownym pomysłem byłoby przy tym usuwanie opcji darmowego dostępu. Co zrobić w takim przypadku z obecnymi 80 mln użytkowników? Jak zachęcić nowych, przy niemal identycznych płatnych ofertach najpoważniejszych konkurentów? W tym momencie Spotify jest na szczycie, ale jeden nierozważny ruch i to wszystko może runąć.

Powoli jednak szykują się zmiany, których można było spodziewać się już od dłuższego czasu.

Jak skusić klientów do płacenia za usługę, która w darmowej wersji wystarcza najwyraźniej 80 mln osób? Jednym z pomysłów, który padał już wcześniej, jest ograniczenie dostępu do biblioteki dla tych, którzy nie opłacają abonamentu. Rozwiązanie to testowano już w kilku przypadkach wcześniej, ale wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie informację o tym, że dany utwór lub album dostępny jest tylko w opcji "premium" będziemy widzieć nieco częściej. Może nawet dużo częściej.

Szczególne znaczenie dla tych poprzednich przypadków ma fakt, że w zdecydowanej większości były to zaplanowane, jednostkowe akcje marketingowe, co Spotify wyraźnie podkreślało. Czy chodziło o Lady Gagę, czy Muse.

Nadal wprawdzie ze strony Spotify nie padło ostatecznie oficjalnie potwierdzenie, ale na szersze wprowadzenie takiego pomysłu wskazuje m.in. WSJ. Według dziennikarzy tego serwisu, Spotify już teraz informuje przedstawicieli wytwórni i środowiska muzycznego, że w niektórych przypadkach możliwe będzie w przypadku nowych albumów i utworów wybranie opcji dostępności wyłącznie dla tych użytkowników, którzy maja wykupiony abonament.

WSJ nie precyzuje, na jakiej zasadzie dokładnie miałby działać taki ograniczony dostęp. Czy byłby ustalony odgórnie maksymalny okres, przez który dane treści nie byłyby dostępne dla tych, którzy nie płacą, czy może byłaby w tej kwestii całkowita dowolność i mogłoby powstać w pewnym momencie tak naprawdę drugie, płatne Spotify?

Na razie wiadomo jedynie tyle, że twórcy serwisu będą z tą niezwykle istotną opcją eksperymentować, sprawdzając jaki wpływ będzie miała na aktywność użytkowników i ewentualną zmianę w liczbie płatnych kont.

Oczywiście nie jest to jeszcze powód, żeby mówić, że darmowy streaming umiera.

Choć, patrząc na to, co dzieje się na rynku, wcale nie można wykluczyć takiej sytuacji. Jeszcze jakiś czas temu mogło się wydawać, że przy osiągnięciu pewnej skali, nawet przy znaczącym udziale "bezpłatnych" użytkowników, wszystko "jakoś się ułoży". Teraz jednak całość nie wygląda już tak różowo - z jakiegoś powodu Apple Music czy Tidal, którzy wystartowali w tym wyścigu dość późno, w ogóle nie oferują darmowego dostępu. Być może dlatego, że obserwowali ten segment Internetu wystarczająco długo, żeby wyciągnąć z tego jakieś wnioski.

Aktualizacja:

9.12.2015 otrzymaliśmy oficjalne stanowisko Spotify w sprawie informacji na temat ograniczenia dostępu do bazy użytkownikom, którzy nie opłacają abonamentu:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA