REKLAMA

Smartfon kontra aparat - pojedynek na... jakość wydruków fotografii

Oba mają 16 milionów pikseli, lecz na tym podobieństwa się kończą. Jeden jest smartfonem, a drugi tradycyjnym aparatem. Gwarantuję, że w ślepym internetowym teście nie poznacie które zdjęcia powstały w którym aparacie. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić to w teście ostatecznym: porównując jakość wydruków.

21.11.2015 19.00
Smartfon kontra aparat – pojedynek na… jakość wydruków fotografii
REKLAMA
REKLAMA

Wszystko zaczęło się od urlopu w Paryżu. Standardowo zabrałem ze sobą aparat wraz z kilkoma obiektywami, ale tym razem postanowiłem dać szansę także smartofnowi. Tym oto sposobem pojechał ze mną mój ulubiony Fujifilm X-E1 oraz Samsung Galaxy S6. Bezlusterkowiec Fujifilm ma już kilka lat na karku, ale dzięki matrycy X-Trans nadal jest to wysoka liga, zwłaszcza w połączeniu z naprawdę dobrymi obiektywami Fujifilm. Z kolei Samsunga Galaxy S6 nikomu przedstawiać nie trzeba, gdyż aparat tego smartfona mocno podniósł poprzeczkę w fotografii mobilnej.

Na pierwszy rzut oka te sprzęty dzieli wszystko, poza rozdzielczością zdjęć

Tak się składa, że zarówno Fujifilm X-E1 jak i Samsung Galaxy S6 robią zdjęcia w rozdzielczości 16 milionów pikseli. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Fujifilm dysponuje znacznie większą matrycą, a dzięki wymiennej optyce daje nieporównywalnie więcej możliwości.

Porównywanie danych na papierze byłoby tylko stratą czasu, bo przecież w fotografii liczy się efekt, a więc końcowe zdjęcie. Postanowiłem porównać oba te aparaty w warunkach wakacyjnych, w których każdy z nas robi najwięcej zdjęć. Lwia część wakacyjnych fotografii jest wykonywana w dobrych warunkach oświetleniowych i przy ładnej pogodzie. Większość z nas lubi też fotografować nowe miejsca przy użyciu szerokiego kąta obiektywu, bo dzięki temu można zawrzeć na zdjęciu więcej elementów.

Wybrałem więc kilka zdjęć zrobionych dokładnie w takich wakacyjnych warunkach. Następnie obrobiłem je w Lightroomie w standardowy sposób, czyli tak, by mi się podobały. Celowo starałem się upodobnić obróbkę zdjęć wykonanych aparatem i smartfonem. Efekty mocno mnie zaskoczyły, bo w ślepym teście trzeba mieć naprawdę sprawne oko, by rozpoznać które zdjęcie było wykonane smartfonem, a które aparatem. Zobaczcie sami.

Które zdjęcie zostało zrobione aparatem, a które smartfonem?

[gallery columns="2" link="file" ids="445070,445067"]

To samo pytanie zadałem moim znajomym na Facebooku i Twitterze. W ślepym teście głosy rozkładały się praktycznie równo po połowie. I wcale się temu nie dziwię, bo w rozmiarze internetowym po prostu nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Różnice są zbyt małe. Dodatkowo oba zdjęcia wyrównałem do klasycznych proporcji 3:2, aby nie sugerować odpowiedzi szerokim kątem widzenia smartfona.

Nawet oglądając zdjęcia na pełnym ekranie monitora Full HD różnice są znikome. Dopiero przy mocnym powiększeniu oryginalnego pliku widać pewne różnice na korzyść bezlusterkowca.

Skoro cyfrowe pliki nie dają jednoznacznej odpowiedzi, postanowiłem wydrukować zdjęcia

smartfon-aparat-wydruk (29)

[gallery link="file" ids="445081,445083,445086"]

I to od razu w wielkim formacie, bez taryfy ulgowej. Profesjonalne wydruki przygotowało Studio Gamut, gdzie zamówiłem po dwa zdjęcia w formatach 90x60 cm, 60x40 cm i 30x20 cm (w każdej parze jedno ze smartfona, drugie z aparatu). Wszystkie wydruki powstały na sprzęcie z najwyższej półki, a mianowicie na 12-pigmentowym ploterze Canon iPF 8400. Dodatkowo wydruki zostały usztywnione płytą piankową. Kiedy zobaczyłem je pierwszy raz, po prostu zaniemówiłem. Zdjęcia prezentują się obłędnie.

Zacznijmy od formatu 30x20 cm

[gallery columns="2" link="file" ids="445092,445091"]

W tym rozmiarze wydrukowałem zdjęcia przedstawiające Wieżę Eiffla wieczorem. Były to więc dość wymagające warunki dla smartfona. Pliki JPG z obu aparatów zupełnie bronią się jakością, nawet w dużym powiększeniu. Fotografie różnią się balansem bieli, ale kadr został zachowany właściwie identycznie.

smartfon-aparat-wydruk (5)

Wydruki z obu aparatów prezentują się równie dobrze, co cyfrowe pliki. Wydruki mają bardzo wysoką jakość nawet podczas oglądania z bardzo małej odległości. Uzyskana rozdzielczość na papierze wynosi ok. 388 DPI (punktów na cal). Test formatu 30x20 cm (czyli rozmiar bardzo zbliżony do kartki A4) oba aparaty zdały wzorowo.

Format 60x40 cm zdradza pierwsze różnice

[gallery columns="2" link="file" ids="445100,445097"]

W formacie 60x40 cm wydrukowałem dwa kadry przedstawiające Pola Elizejskie z Łukiem Triumfalnym w tle. Kadry różnią się zastosowaną ogniskową, ale zostały wykonane w tych samych warunkach i mają bardzo zbliżoną obróbkę. Rozdzielczość wydruku w tym wypadku wynosi ok. 202 DPI. Jeśli zdjęcia oglądamy z około 1 metra, jakość obu wydruków prezentuje się bardzo dobrze.

smartfon-aparat-wydruk (6)

Inaczej wygląda sytuacja widziana z bliska. Tutaj widać już wyraźną przewagę aparatu w oddaniu niewielkich detali. Na wydruku ze smartfona detale zaczynają się zlewać w charakterystyczną „papkę”. Warto także zwrócić uwagę na różnice w reprodukcji kolorów i delikatnych przejść tonalnych. Pod tym względem bezlusterkowiec zdecydowanie wygrywa.

Przy formacie 90x60 aparat nokautuje smartfona

[gallery columns="2" ids="445070,445067"]

Najtrudniejszym testem był największy format wydruku o rozmiarze 90x60 cm. Tak duży format jest wyzwaniem dla większości aparatów. Matryce o rozdzielczości 16 milionów pikseli zapewniły tu rozdzielczość wydruku na poziomie niespełna 130 DPI. Dla zdjęć oglądanych z odległości galeryjnej (1,3 m) przekłada się to na dobrą jakość obrazu.

Przy oglądaniu wydruków z bliska, różnice między zdjęciami są uderzająco duże. Mimo że oba aparaty dysponowały tę samą rozdzielczością 16 megapikseli, to obrazek z Fujifilm ma o wiele więcej detali. Niewielkie obiekty (takie jak elementy Wieży Eiffla w tle) są oddane o wiele precyzyjniej. Wyższą jakość widać też wyraźnie na powierzchniach budynków, gdzie smartfon pokazał jednolity kolor, podczas gdy aparat zapewnił chropowatość i przyjemną dla oka fakturę.

smartfon-aparat-wydruk (1)
smartfon-aparat-wydruk (2)
smartfon-aparat-wydruk (4)
smartfon-aparat-wydruk (3)

Jeśli następnym razem usłyszycie, że ktoś ocenia aparat na podstawie samej tylko rozdzielczości, możecie śmiało założyć, że taka osoba nie wie o czym mówi.

Mimo że oba aparaty w moim teście miały po 16 megapikseli, to Fujifilm zapewnił zdecydowanie większą ostrość obrazu. Detal w tym aparacie jest generowany przez czystą fizykę, a nie przez walkę algorytmów odszumiania i wyostrzania. O jakości zdjęć decyduje także cały szereg innych zmiennych: wielkość pikseli (a nie ich liczba!), jakość i zdolność rozdzielcza optyki, a także wspomniane algorytmy obrazowania. Sama rozdzielczość aparatu nie jest wyznacznikiem jakości!

Smartfon może jednak dać praktycznie identyczną jakość obrazu co dedykowany aparat, ale tylko w plikach o „internetowej” wielkości. W Internecie rzadko kiedy potrzebujemy rozmiaru większego niż 1600 pikseli na dłuższym boku, a 1920 (szerokość obrazu Full HD) to już właściwie maksimum internetowych potrzeb.Zbliżone efekty można jednak uzyskać tylko w dobrych warunkach oświetleniowych. Przewaga dedykowanego aparatu będzie tym większa, im gorsze będzie światło.

Trzeba jednak pamiętać, że wysoką jakość zdjęć są w stanie zapewnić tylko najnowsze, flagowe modele smartfonów. Ich ceny zaczynają się od poziomu 2200-2500 zł, a za tą kwotę można już kupić o wiele lepszy aparat.

REKLAMA

Jeśli fotografię traktujesz trochę ambitniej, a więc drukujesz zdjęcia, robisz fotoksiążki, czy po prostu obrabiasz fotografie na komputerze, dedykowany aparat da ci znacznie większe pole manewru. Pomijając oczywiste zalety wynikające z konstrukcji aparatów (wymienne obiektywy, możliwość pełnej kontroli nad ekspozycją), dedykowany aparat zapewni po prostu lepszą jakość obrazu. Widać to będzie zwłaszcza w oddaniu drobnych detali.

Podsumowując, smartfony robią olbrzymie postępy jeśli chodzi o jakość obrazowania, ale nie nastał jeszcze czas, kiedy mógłbym na wakacyjnych wyjazdach zastąpić aparat smartfonem. Fotografia mobilna to nadal dziedzina kompromisowa, choć z roku na rok coraz mniej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA