REKLAMA

Premier Beata Szydło: „Należy wesprzeć przemysł gier komputerowych”. A co na to producenci?

Nowa Prezes Rady Ministrów wygłosiła właśnie expose przed Sejmem VIII kadencji. To pierwsza premier w historii Polski, która tak silnie zaakcentowała znaczenie gier wideo jako część innowacyjnej, nowoczesnej gospodarki. Szefowa rządu zapowiedziała, że państwo mocniej niż wcześniej wesprze rodzimych deweloperów. Powstaje jednak pytanie, czy owi deweloperzy takiej pomocy w ogóle potrzebują.

18.11.2015 13.43
beata szydło
REKLAMA
REKLAMA

Polska jest absolutnym liderem, jeżeli chodzi o branżę gier wideo. Powstają u nas produkty uchodzące za bestsellery zachodnich rynków. Nasz Wiedźmin dał wzór dla innych producentów gier cRPG, zawstydzając twórców światowej sławy. Producenci Dying Lighta stworzyli najlepszy survival, w jaki grałem tego roku. Kontrowersyjne Hatred odbiło się echem w światowych mediach, z kolei This War of Mine zostało docenione za odważne, dojrzałe podejście do współczesnych konfliktów zbrojnych.

wiedźmin 3 serca z kamienia

Zaginięcie Ethana Cartera powala warstwą wizualną, zyskując sławę dzięki wykorzystaniu metody fotogrametrii. Twórcom logicznego MouseCrafta udało się podpisać umowę z PlayStation, dzięki czemu polska gra została objęta programem PlayStation Plus. Najnowsza gra studia Bloober Team – Layers of Fear – również nie przypomina rozczarowujących, poprzednich tworów tego studia. Zupełnie inny poziom i znacznie wyższa jakość. Warto przypomnieć również o pięknych grach przygodowych od Artifex Mundi, cieszących się olbrzymim zainteresowaniem na zachodnich rynkach.

Produkujemy najlepsze gry na świecie, z kolei Polska stała się regionalnym liderem.

To w Polsce powstają teraz najciekawsze gry wideo. Nie musimy już zazdrościć Czechom i ich świetnej Mafii. Niemiecki Gothic popadł w niełaskę i zapomnienie, podczas gdy przygody Geralta z Rivii są wskazywane za wzór dla całego gatunku cRPG. Doszło nawet do tego, że nakręcony zostanie polsko-amerykański, pełnometrażowy Wiedźmin. Nie tylko przestaliśmy mieć kompleksy w stosunku do naszych sąsiadów, ale teraz to my wskazujemy im tempo.

Polska siła drzemie również w dziesiątkach mniejszych studiów, produkujących aplikacje na mobilne urządzenia. To u nas powstaje lwia część cyfrowych towarów kierowanych na wirtualne rynki niemieckie, francuskie i brytyjskie. Ze względu na tanie koszty produkcji, staliśmy się opłacalnym zapleczem dla gigantycznego sektora przenośnej rozrywki.

zaginięcie ethana cartera 10

Skoro idzie nam tak dobrze, warto zadać sobie pytanie, czy większa niż wcześniej interwencja ze strony rządowej jest w ogóle potrzebna.

Znam wielu przedsiębiorców, którzy chcą tylko tego, aby państwo nie przeszkadzało im w prowadzeniu własnej działalności. Którzy modlą się, aby nie dostawać kolejnych kłód pod nogi i żeby nie musieć rejestrować się na Cyprze. Dla nich państwo jawi się jako słoń w składzie porcelany, który może nawet chce pomóc, ale przewraca wszystko dookoła, podejmując irracjonalne działania i wyrzucając publiczne środki w sposób całkowicie nieefektywny.

Nie od dzisiaj wiadomo, że system grantów i subwencji potrafi być marnotrawiony i przejadany. Sytuację jedynie pogłębia bezrozumne europejskie rozdawnictwo, zarządzane w sposób centralny i zupełnie obok prawdziwego, rzeczywistego życia nowoczesnego Europejczyka. Dostaję zimnego potu, gdy co jakiś czas czytam, że ludzie, którzy próbowali reglamentować zawartość Internetu, biorą się za „uzdrawianie” innych sektorów kontynentalnej gospodarki.

dying light 2

Wsparcie na poziomie krajowym może być bardziej skuteczne. Ale wcale nie musi. Moje obawy potwierdza Jarosław Zieliński, główny producent gry Hatred od studia Destructive Creations. W toku wymiany korespondencji Jarek stworzył swoisty dekalog grzechów głównych systemu, w którym państwo wspierałoby rodzimych deweloperów:

  1. Im mniej państwo pcha swoje lepkie rączki w daną branżę, tym lepiej dla danej branży.

  2. Branża gier radzi sobie świetnie, bez tego wsparcia (a może właśnie dlatego, że go nie ma).

  3. Otworzy to nowe możliwości dla firm, które robią gry na niby, a działy prawnicze mają większe od developerskich i ssą dotacje jak tylko się da (mamy taki przykład w naszym kraju).

  4. Nie ma nic za darmo - żeby dać nam, trzeba zabrać innym. A patrz punkt 2. Chciwość nigdy nie jest dobrą drogą.

  5. Niech państwo się skupi na problemach, które istnieją i wspiera tych, którzy tego wsparcia rzeczywiście potrzebują.

  6. Jeżeli wsparcie miałoby się opierać na ulgach podatkowych, to ja poproszę najpierw ulgi podatkowe dla branż gospodarczo ważniejszych, niż nasza branża rozrywkowa.

  7. Jeżeli robisz coś dobrze, to znajdziesz prywatnego inwestora. Jest Kickstarter, są inne możliwości. Jeżeli robisz coś źle i potrzebujesz dotacji by kontynuować, to tego robić nie powinieneś i umrzeć naturalną śmiercią. Chyba, że taka dotacja nie wykracza poza pieniądze "na start", które można zdobyć robiąc cokolwiek innego - wtedy w porządku, nie każdy ma na sprzęt lub biuro.

Bardzo ciekawe spojrzenie na tę kwestię prezentuje Michał Stępień, szef studia Jujubee odpowiedzialnego za produkcję gry Kursk. Chociaż ten nie jest zwolennikiem nadmiernej ingerencji państwa, to wskazuje obszary, gdzie pomoc byłaby naprawdę przydatna:

W podobnym tonie wypowiada się Szymon Bryła z Artifex Mundi. Zdaniem producentów świetnych gier przygodowych, od doraźnej pomocy znacznie bardziej przydałaby się zmiana w relacji państwo - przedsiębiorcy:

Pisząc o wspieraniu branży gier z publicznych środków, warto przyjrzeć się rozwiązaniom, które od lat stosują nasi sąsiedzi.

REKLAMA

Republika Francuska od 2004 roku wspiera rodzimych producentów, w ramach oficjalnej, rządowej polityki w sprawie gier wideo. Związek producentów Syndicat National du Jeu Video porozumiał się z ówczesnym premierem Francji, na mocy czego producenci gier mogą liczyć na ulgi podatkowe oraz korzystne kredyty. Już w 2007 roku sam Nicolas Sarkozy publicznie ogłosił pełne wsparcie dla krajowych deweloperów. Jak mówił były prezydent Republiki, jego zdaniem gry będą najsilniejszym medium XXI wieku. Na podobne stanowisko w Polsce przyszło nam czekać 8 lat.

Wielka Brytania również wspiera swoich twórców. Na Wyspach istnieje specjalny fundusz dla rozwoju gier, do którego systematycznie trafiają jasno określone środki. W 2015 roku były to cztery miliony funtów, które miały zostać rozdysponowane tylko i wyłącznie wśród producentów niezależnych. Czyli wspieranie z głową – zamiast wielkich i samowystarczalnych, pomaga się małym, ale ambitnym.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA