Z tym odkurzaczem polubisz sprzątanie. Philips PowerProAqua - recenzja Spider’s Web

Lokowanie produktu

Powiem wprost: nienawidzę sprzątać mieszkania. Jeśli jest jakiś domowy obowiązek, którego nienawidzę bardziej, niż odkurzania, mycia podłóg i ścierania kurzy, to chyba tylko zmywanie naczyń. Paradoksalnie jednak, mam dość… pedantyczną naturę, więc lubię, kiedy jest wokół mnie czysto. I jeszcze do niedawna sądziłem, że nic nie jest w stanie pogodzić tych dwóch skrajności.

02.11.2015 20.31
Philips PowerProAqua - recenzja Spider's Web

Okazuje się jednak, że byłem w błędzie, gdyż aby odpowiednio pogodzić moją niechęć do sprzątania z chęcią utrzymania mieszkania w czystości, wystarczyło… zmienić odkurzacz.

Philips PowerProAqua sprawił, że pierwszy raz nie kląłem w czasie sprzątania.

Dotychczas używałem jakiegoś starego, niedużego odkurzacza, z niemiłosiernie krótkim kablem i niemiłosiernie słabym silniczkiem. Pomijając to, że przyjemność używania takiego potworka jest żadna, to konieczność przepinania kabla z gniazdka do gniazdka trzy razy podczas sprzątania 50 metrów kwadratowych była, delikatnie rzecz ujmując, uciążliwa.

philips-power-pro-aqua-31

Nie mówiąc już o tym, że odkurzenie to jedno, ale czasem wypada też przetrzeć podłogi… i nikt nie przekona mnie, że tradycyjny, wykręcany mop nie jest narzędziem szatana. Nieważne ilu bym nie próbował, ostatecznie każdy zostawiał za sobą rozmazane ślady tego, czego odkurzacz nie był w stanie dokładnie usunąć. Rezultat - konieczność ponownego odkurzania, frustracja, ból głowy.

Dlatego też otwierając pudełko z pionowym odkurzaczem Philipsa niekoniecznie spodziewałem się sprzętu, który zmieni moją perspektywę. Wyjąłem urządzenie z opakowania, dokręciłem rozłożoną na czas transportu rączkę, pozrywałem folie ochronne, sprawdziłem naładowanie baterii i postanowiłem od razu sprawdzić, ile wart jest PowerProAqua.

I wierzcie lub nie, ale był to pierwszy raz, kiedy odkurzając nie wyzywałem na czym świat stoi.

Wygoda bezprzewodowego, pionowego odkurzacza jest nie do przecenienia.

Przede wszystkim, nie musiałem ciągnąć za sobą ociężałego odkurzacza, z wystającą rurą, nad którą trzeba się ciągle pochylać, a do tego jeszcze pilnować, żeby kabel się gdzieś nie zaplątał. Nie, tym razem stałem wyprostowany, trzymając rączkę odkurzacza, który przemieszczał się po podłodze dokładnie tak, jak go skierowałem.

Nasadka połączona jest z pozostałą częścią urządzenia czymś na kształt głowicy kulowej, więc można bardzo łatwo pochylić uchwyt, czy też wjechać w dość trudno dostępne miejsca. W moim przypadku największym zaskoczeniem był fakt, jak łatwo mogłem odkurzyć przestrzeń między statywami do teł fotograficznych i softboxa - wcześniej było to uciążliwe, bo sztywna rura odkurzacza nie pozwalała wszędzie sięgnąć bez obchodzenia statywów dookoła. Philips PowerProAqua wjechał wszędzie sterowany delikatnymi ruchami nadgarstka.

philips-power-pro-aqua-44

Nie ciągnął się też za mną żadnej kabel, bo odkurzacz pionowy Philipsa posiada wbudowany 18V akumulator litowo-jonowy, który powinien wystarczyć na 40 minut pracy. Co prawda ładuje się do pełna w około 5 godzin, ale mało kto odkurza niewielkie mieszkanie przez więcej niż 10-15 minut, więc bateria Philipsa PowerProAqua powinna wystarczyć na kilka przebieżek urządzenia po domowych zabrudzeniach.

Nie dość, że odkurza, to jeszcze myje podłogi.

W zestawie razem z odkurzaczem znajdziemy pojemnik, oraz dwie ścierki z mikrofibry, które podczepia się rzepami do jego spodu. Do pojemnika wystarczy wlać wodę (może być także z detergentem), zamknąć szczelnie wlew, wstawić odkurzacz kółkami w zagłębiania pojemnika i voila - odkurzacz staje się jednocześnie mopem.

Oznacza to, że odkurzając mieszkanie, jednocześnie myjemy podłogę, co jest gigantyczną oszczędnością czasu i - w wielu przypadkach, w tym moim - oszczędnością własnych nerwów. Zbiornik na wodę ma 0,2l pojemności i powinien wystarczyć na około 50m2 podłóg różnego typu, od kafelek, poprzez panele aż po parkiet. Moje mieszkanie ma nieco poniżej tej powierzchni, więc wody z detergentem zawsze wystarczało mi na umycie wszystkich podłóg.

philips-power-pro-aqua-13

Trzeba tylko wziąć poprawkę na dwie rzeczy - przede wszystkim, podstawa odkurzacza rośnie nam o te dodatkowe centymetry wzdłuż i wszerz, więc Philips PowerProAqua potrzebuje nieco więcej przestrzeni manewrowej i w niektóre miejsca może po prostu nie wjechać. Po drugie, jeśli jednocześnie odkurzamy i myjemy podłogę, musimy wyrobić sobie odpowiednią „technikę”, żeby zawsze najpierw zbierać okruszki, kurz i co tam jeszcze może leżeć na podłodze, a dopiero potem najeżdżać na pozostałe plamy szmatką.

Jeśli chcemy jednocześnie zmyć podłogę, a obok leży dywan, który trzeba odkurzyć, wystarcz wyciągnąć Philipsa ze zbiornika na wodę, co można zrobić kompletnie bez używania rąk. PowerProAqua świetnie sobie radzi nawet z gęstymi „futrzakami”, szczególnie w trybie MAX. Trzeba tylko brać poprawkę na to, że w tym trybie czas pracy na jednym ładowaniu drastycznie spada, ale za to wyciągniemy nawet najbardziej uparte okruchy z zagłębień dywanu, dzięki nasadce TriActive Turbo, która nawet bez trybu MAX bezproblemowo pozbywa się większości zabrudzeń z podłogi, czy wykładziny.

philips-power-pro-aqua-52

Po zakończeniu sprzątania wystarczy odłączyć pojemnik z wodą wraz ze szmatką z mikrofibry i odstawić odkurzacz na swoje miejsce w mieszkaniu. Szmatki możemy spokojnie prać w pralce, a w zestawie znajdziemy dwie sztuki, więc nieprędko przyjdzie nam pójść do sklepu po zamienniki.

Zebrany zaś w pojemniku kurz usuwamy… po prostu wyciągając mały, plastikowy pojemniczek, wysypując zawartość do kosza i wczepiając go znów na miejsce. Kolejny plus - koniec z uciążliwymi workami.

Philipsa PowerProAqua najlepiej opisuje słowo „prostota”.

I to prostota w każdym aspekcie. Weźmy samo używanie odkurzacza. W pudełku co prawda leży jakaś instrukcja obsługi, ale jak typowy facet nawet do niej nie zajrzałem. Tym razem nie skończyło się jednak na odkrywaniu funkcji po omacku, bo wszystkie niezbędne informacje mamy albo nadrukowane na pudełku, albo opisane prosto na urządzeniu.

Jakie powierzchnie można sprzątać odkurzaczem Philips? Wszystko jest na naklejce. Czy można stosować detergent w zbiorniku na wodę? Odpowiedź znajduje się na obrazku na opakowaniu. Oprócz tego przy rączce mamy przycisk włącz-wyłącz, przełącznik trybu MAX, oraz wskaźnik naładowania baterii - tego nikomu nie trzeba tłumaczyć.

philips-power-pro-aqua-4

Nawet taka rzecz jak wymiana materiałów eksploatacyjnych jest bajecznie prosta - pojemniczek z zabrudzeniami uwalniamy jedną ręką, wymiana filtra sprowadza się do wciśnięcia przycisku z boku obudowy, a zmiana szczotek oznacza tylko konieczność obrócenia nasadki, zwolnienia dwóch zatrzasków i wyjęcia wałka. Super proste.

Cechą Philipsa PowerProAqua jest też prosta elegancja jego wyglądu. To nie jest odkurzacz, który trzeba chować przed światem głęboko w szafie. Stojąc w pionie, w kącie pokoju czy w kuchni nie zajmuje dużo miejsca, a przy tym prezentuje się naprawdę ładnie. Na rączce znajdziemy też specjalnie przygotowany otwór, dzięki któremu odkurzacz Philips można powiesić na ścianie.

philips-power-pro-aqua-1

Największa „prostota” w przypadku tego odkurzacza, to jego codzienne zastosowanie. Dotychczas, jak zapewne większość facetów, sprzątałem raz na tydzień, w dodatku z wielką niechęcią. Teraz nie mam najmniejszego problemu, żeby sięgnąć po stojący w pobliżu odkurzacz i na bieżąco usuwać możliwe okruchy czy też gromadzący się kurz, nie mówiąc już o tym, jak wygodna jest możliwość szybkiego odkurzenia i umycia podłogi, kiedy nagle dzwoni mama z informacją, że za pół godziny wpadnie z wizytą.

A podłogi zazwyczaj może nie są u mnie przesadnie brudne ale… nieustannie naznaczone śladami kocich łapek. Cieszy więc fakt, że w końcu mam sposób na to, żeby je szybko, często i bezboleśnie usuwać.

philips-power-pro-aqua-18

Nie znam faceta, który pogardziłby takim prezentem.

Philips PowerProAqua nie sprawdza się w zasadzie tylko w nielicznych scenariuszach. Najbardziej uciążliwe jest to, że niekoniecznie radzi sobie z większymi okruchami - te lepiej zebrać zmiotką, niż ryzykować przytkanie szczotek w odkurzaczu. Posiadacze dużych domów również mogą mieć problemy z używaniem tego sprzętu, ale tylko z powodu czasu pracy na baterii. Do małego mieszkania 40 minut (znacznie mniej w trybie MAX) to w zupełności wystarczająca wartość, ale duże domy czasem sprząta się znacznie dłużej.

Nie wjedziemy nim też we wszystkie zakamarki, ponieważ nie ma tutaj możliwości wymiany nasadki na mniejszą, czy o innym kształcie.

To jednak naprawdę drobnostki, które w żaden sposób nie zmniejszają przyjemności korzystania z Philipsa PowerProAqua, a jedynie wymagają wyrobienia nieco innych nawyków przy sprzątaniu, niż dotychczas. Na szczęście odkurzacz Philipsa wynagradza to na każdym kroku.

Niektórych może odstraszyć cena. 1200 zł za odkurzacz, zwłaszcza dla laika (jakim sam jeszcze niedawno byłem) może się wydawać absurdalnie wysoką kwotą, ale jeśli o mnie chodzi, to wart jest każdej złotówki, bo oszczędza mi nerwów i wyzwisk przy sprzątaniu. A własnego, świętego spokoju nie przelicza się na pieniądze.

Philips PowerProAqua powinien przekonać do regularnego sprzątania nawet najbardziej opornych. Wygoda, prostota używania, elegancki wygląd, poręczność tego urządzenia; to wszystko sprawia, że sprzątanie każdego dnia przestaje być przykrym obowiązkiem.

Nie posunę się do stwierdzenia, że nagle bardzo polubiłem sprzątanie, nie. Ale teraz stało się ono naprawdę łatwe i nieuciążliwe. A taką zmianę każdy powita z prawdziwą ulgą.

Lokowanie produktu
Najnowsze