REKLAMA

Spieszmy się kochać aplikacje mobilne. Tak szybko odchodzą…

W ostatnich miesiącach, a może nawet już latach, nie instaluję prawie w ogóle nowych aplikacji mobilnych. Korzystam z puli ulubionych aplikacji, które świetnie się sprawują, a nowe wcale nie wyglądają na przesadnie lepsze. Problem zaczyna się wtedy, gdy aplikacje, od których jestem uzależniony, kończą swój żywot.

20.11.2015 10.58
Spieszmy się kochać aplikacje mobilne
REKLAMA
REKLAMA

Tak jest na przykład z jedną z moich absolutnie ulubionych aplikacji Zite. To jeden z pierwszych agregatorów treści „kurujący” teksty medialne dla użytkowników, jaki pojawił się na rynku. Dziś są takich dziesiątki, o ile nie setki, ale jakoś żaden z nich - a uwierzcie, sprawdzałem naprawdę wiele - nie jest aż tak dobry jak Zite. Przynajmniej dla mnie.

Pewnie to kwestia przyzwyczajenia, pewnie też wiara w to, że silnik rekomendacji Zite działa najlepiej. Może też i to, że wygląd i sposób działania Zite najbardziej przypadł mi do gustu - prosty layout, bez zbędnych upiększaczy w postaci animacji, czy innych bajerów.

zite

Tymczasem Zite kończy swój żywot 4 grudnia - tak zapowiedział aktualny właściciel serwisu, Flipboard. Tak, Flipboard, czyli konkurencyjny serwis, który w 2014 r. przejął Zite’a, po czym najpierw ogłosił, że nie będzie go dalej rozwijać, a teraz zdecydował o bezwzględnym zamknięciu serwisu.

Technologia, w tym silnik Zite’a, została zaadaptowana do Flipboarda, ale szczerze mówiąc, ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić do sposobu działania tego serwisu. Jest on dla mnie zbyt pstrokaty, ma zbyt dużo upiększczaczy i przeszkadzajek, przez co po prostu mnie męczy. Daleko mu do ascetycznego, ale i w pełni spełniającego swoje zadanie Zite’a.

Z Zite’a korzystam codziennie od lat. Będzie mi go bardzo brakowało po 4 grudnia i już wiem, że moja praca na smartfonie będzie mniej wygodna. To realny uszczerbek na jakości pracy wykonywanej na smartfonie.

Niestety Zite to nie jedyny taki przypadek.

Podobny los czeka wkrótce inną aplikację mobilną, którą uważam za bezwzględnie nie do zastąpienia na smartfonach - Sunrise.

Sunrise to najlepszy kalendarz mobilny, z którego korzystam zarówno na iPhonie, jak i na Androidzie. Twórcy tej doskonałej aplikacji na maksa rozkminili to, jak powinien wyglądać i funkcjonować kalendarz w dobie zyliona kont e-mailowych i społecznościowych - wszystko w jednym miejscu, w połączeniu z publicznymi kalendarzami, prognozą pogody i ważnymi informacjami dot. publicznych wydarzeń.

Sunrise-Calendar-for-Android-combined-568×336

Sunrise został przejęty przez Microsoft w lutym 2015 r. i - podobnie jak w przypadku Zite - nowy właściciel szybko zdecydował, że aplikacja nie będzie dalej rozwijana. Nikt wprawdzie na razie nie mówi o zamykaniu Sunrise, ale jestem przekonany, że nastąpi to w najbliższych 6 miesiącach.

Ogłaszając decyzję dotyczącą braku dalszego rozwoju Sunrise, Microsoft ogłosił bowiem, że aplikacja staje się częścią Outlooka, notabene mojego ulubionego mobilnego klienta poczty e-mail. Tyle że implementacja Sunrise w Outlooku nie jest nawet w połowie tak dobra, jak w samodzielnej wersji aplikacji. Poza tym, mimo wszystko wolę mieć oddzielną aplikację do kalendarza. Tak się przyzwyczaiłem, tak jest mi lepiej.

Już wiem, że jak wyłączą mi Sunrise, to będę miał problem nie mniejszy, niż w przypadku Zite. Kalendarz to bowiem jedna z najważniejszych aplikacji w moim codziennym użyciu. Zawirowania i zmiany w sposobie jego obsługi będą miały negatywny wpływ na mój codzienny workflow.

Smartfon to aktualnie najważniejsze urządzenie w moim życiu. Koordynuje mi pracę, dostarcza rozrywki, służy do codziennego kontaktu z bliskimi mi ludźmi. Nie lubię, jak znikają aplikacje, z których korzystam na co dzień, do których się mocno przyzwyczaiłem i które po prostu bardzo lubię.

REKLAMA

Tym bardziej, że nowe aplikacje wcale nie są lepsze od tych starszych, mocno zasłużonych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA