REKLAMA

Z dziećmi w Muzeum Gier, czyli jak dzisiejsze 10-latki reagują na stare gry

Sobotę spędziliśmy z rodziną w Berlinie - mamy o tyle fajną sytuację, że do tego pięknego miasta mamy zaledwie 1,5 godziny drogi samochodem. Często więc odwiedzamy stolicę Niemiec, zazwyczaj aby przy okazji odwiedzić berlińskie Zoo i pochodzić sobie po mieście.

15.09.2015 09.22
Z dziećmi w Muzeum Gier, czyli jak młodzież reaguje na stare gry
REKLAMA
REKLAMA

Tym razem jedną z atrakcji była wizyta w Muzeum Gier, całkiem nowym przybytku, założonym w 2011 roku. Samo rozplanowanie wnętrza i pomysł na przekazanie tematu historii gier są zrealizowane bardzo dobrze. Wyraźnie można podzielić znajdujące się tam informacje i eksponaty z grubsza na trzy kategorie: informacje o kamieniach milowych w historii gier, stary sprzęt do grania (łącznie z egzemplarzem Space War i Ponga), wreszcie stanowiska do grania w gry, uporządkowane w tematyczne zbiory.

IMG_20150912_191743

Salon Gier

Jednym z takich zbiorów jest "salon gier" - odtworzenie starożytnego dla dzisiejszych dzieciaków salonu gier, łącznie ze szczegółami typu okienko, gdzie siedziała osoba rozmieniająca pieniądze lub sprzedająca żetony. Innym z kolei miejscem, gdzie można było pograć był "pokój gracza" z różnych okresów (były pokoje z Commodore C64, z NES-em czy z Playstation).

20150912_190805

Oczywiście wszystkie maszyny w salonie gier ustawione są na darmową grę. To właśnie tam moje córki (dziesięcioletnie bliźniaczki) spędziły najwięcej czasu.

Frogger

Frogger to gra polegająca na doprowadzeniu skaczącej żaby z dołu ekranu na samą górę. Omijać należy pociągi i samochody przy przechodzeniu przez jezdnię, natomiast wskakiwać należy na krokodyle i płynące drewniane belki przy przeprawie przez rzekę.

We Froggerze każda z moich córek radziła sobie doskonale, za drugim razem domyślając się, że trzeba wskoczyć na końcu poziomu w odpowiednie miejsce w górnej ścianie. Okazało się że Frogger to dla nich nic innego, tylko Crossy Road z komórki. Dzięki temu z samą koncepcją gry były od razu zaznajomione.

Pac-Man

Pac-Mana każdy zna - chodzimy po labiryncie, zjadając kropki i owoce, unikając spotkania z duszkami.

IMG_20150912_191638

W Muzeum Pac-Man jest w formie klasycznej - w postaci poziomego stołu. No cóż, weteranki xboksowej edycji Pac-Man Championship Edition nie miały problemów.

Space Invaders

Kolejna klasyczna gra polega na strzelaniu z umieszczonego na dole ekranu statku kosmicznego do nacierających z góry kosmitów. Statek porusza się jedynie w lewo i w prawo.

IMG_20150912_191658

Chwilę zajęło zbudowanie strategii - trzeba strzelać do kosmitów równocześnie kryjąc się przez nimi za przeszkodami. Później poszło gładko.

Gauntlet

Gauntlet to gra, nad którą sam spędziłem za młodu dużo czasu, wydając niezliczoną ilość monet. Ciekaw więc byłem reakcji dzieciaków.

Gauntlet umożliwia grę w kooperacji. Po krótkim chaosie pojawił się podział na role (jedna postać może atakować na odległość, druga z bliska). Dla rodzeństwa jak znalazł.

Z gier w salonie najbardziej podobały się dzieciakom Pac-Man oraz Frogger. Nic dziwnego, te gry były już im znane w innych odsłonach. Dodatkową radością było zdjęcie z wielką postacią Raymana trzymającego się krętych schodów.

Pokoje gracza (konsole i komputery)

Z kolei pokoje gracza były małymi przegródkami w większym pomieszczeniu, w którym odtworzono... pokoje graczy z różnych epok. Były one wyposażonych w akcesoria, plakaty i gry z pasującego do siebie okresu - np. tam gdzie był NES był również magnetofon kasetowy i plakat Powrotu Jedi.

IMG_20150912_193201

W pokojach gracza oprócz NES (Super Mario) i PlayStation (Crash Bandicoot Warped) znajdowało się Commodore C64 oraz PC z czasów monochromatycznych monitorów i procesorów 286 na którym była uruchomiona gra w trybie tekstowym.

Na wszystkim można było zagrać, wszystkiego można było dotknąć.

W pokojach gracza największym wzięciem okazały się cieszyć Super Mario (do tego stopnia, że później w domu zainstalowaliśmy wersję z Virtual Console na Nintendo 3DS), oraz Crash Bandicoot Warped na PlayStation.

Dobre się nie starzeje

Co to oznacza? Po pierwsze to, że niepotrzebnie narzekamy na młode pokolenie, że nie rozumie gier, że zależy im jedynie na oprawie graficznej i liczbie klatek na sekundę. Tak naprawdę potrafi z miejsca rozpoznać dobrą rozgrywkę i przymknąć oko na archaiczną oprawę.

IMG_20150912_191237
REKLAMA

Po drugie zaś to, iż współczesne gry rzadko dodają dużo od siebie i fakt, że podstawowe pomysły na rozgrywkę są wciąż na nowo odkrywane. Frogger i Crossy Road, Pac-Man i Flow lub początkowe poziomy Spore - to wciąż ta sama koncepcja.

Jeśli będziecie w Berlinie, polecam odwiedzić Muzeum. Oprócz ekspozycji znajduje się tam mały sklepik z różnymi związanymi z grami pamiątkami. Nam się nie udało nic kupić, bo sklep zamykany jest 15 minut przed zamknięciem Muzeum, a my przebywaliśmy do samego końca wśród gier. Warto o tym pamiętać, jeśli chcemy coś kupić. Muzeum czynne jest codziennie do 20:00.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA