REKLAMA

Świetna rozgrywka kosztem świetnej historii. Metal Gear Solid V stawia serię na głowie – recenzja Spider’s Web

Dymitr nerwowo przydeptał niedopałek papierosa. Mówiono mu, że będą w Afganistanie 6 miesięcy. Są dwa lata. Ta ziemia ich pochłania. Dodatkowo jakiś czort poluje na Sowietów, przemykając od jednego cienia do drugiego. Tak przynajmniej się plotkuje. Dymitr nie wiedział jednak, że ten czort dostał od Kojimy całą piaskownicę pełną zabawek i lada moment wjedzie do ich obozu czołgiem. Przy wsparciu powietrznym bojowego helikoptera. Z wyrzutnią rakiet przewieszoną przez plecy. Bo może.

15.09.2015 18.26
Metal Gear Solid V stawia serię na głowie – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Czy Metal Gear Solid V jest najlepszą częścią serii? Nie. Czy posiada najciekawszą historię ze wszystkich dotychczasowych odsłon? Zdecydowanie nie. Czy dalej mamy do czynienia z grą skradaną? To zależy tylko od ciebie. Wiem za to, czym Metal Gear Solid V jest na pewno – to najlepsza gra akcji, w jaką grałem w tym roku, z zakończeniem tak podłym i niewdzięcznym, że do teraz zgrzyta mi między zębami.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 12.09.2015 16_09_32

Piękny film z dodatkiem poprawnej rozgrywki? Nie, tym razem jest zupełnie odwrotnie.

Przeszedłem Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Zyskałem „prawdziwe” zakończenie. Poznałem kolejny fragment niesamowitej historii. Rozbudowałem do maksimum swoją bazę i odblokowałem przytłaczającą większość projektów. Wykonałem ponad 100 misji. Jeździłem jeepem, pojazdem opancerzonym i czołgiem. Podbiłem Afrykę i Afganistan. Wszystko to składa się na jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Inne od wszystkich pozostałych odsłon serii. MGSV to pierwszy przypadek, w którym sama rozgrywka jest lepsza od opowiadanej historii. Nie przesadzam.

Metal Gear Solid zawsze było dla mnie cudownym, wciągającym, interaktywnym filmem. Jego kolejne sceny były poprzedzielane rozgrywką, która była co najwyżej poprawna i ciekawa. Problematyczne sterowanie, ociężałe animacje, niezbyt emocjonująca walka – to były prawdziwe przerywniki od tego, co najważniejsze. Niesamowitych filmów, odsłaniających kolejne świetne zwroty akcji w kapitalnym scenariuszu azjatyckiego political thrillera. Wraz z nadejściem Metal Gear Solid V dochodzi do zwrotu o 180 stopni.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 07.09.2015 01_24_18

Twoja Afryka. Twój Afganistan. Twoja armia. Twoja piaskownica. Twoje zabawki, twoje zasady i twoja gra.

To soczysty, mięsisty gameplay jest najważniejszą cechą Metal Gear Solid V. Nie fabuła. Nie przerywniki. Nie kreacje bohaterów. Wszystko to dalej jest obecne w grze Kojimy, dalej zajmuje niezwykle ważne miejsce, ale środek ciężkości został przesunięty na zupełnie inny obszar. Na to, co w grze wideo powinno być najważniejsze – samą rozgrywkę. Ta jest bardziej satysfakcjonująca niż w jakiejkolwiek innej grze Kojimy.

Metal Gear Solid V częściowo zrywa z grą skradaną. Piąta odsłona jest taką grą, jaką ty chcesz, żeby była. Uwielbiasz skakać od cienia do cienia, zachodzić wrogów od tyłu, ewakuować zakładników bez ani jednego podniesionego alarmu i chować się w kartonowych pudłach? Nie ma problemu. Stary, dobry Metal Gear powraca, z kilkoma nowymi pomysłami i znacznie bardziej wygodnym sterowaniem.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 07.09.2015 01_30_37

Jeżeli jednak masz ochotę na rasową grę akcji, w której jeden wybuch goni drugi, nad głowami latają pociski, a lufa naszego karabinu nigdy nie stygnie – jest taka możliwość. Nie jako niechciana dokładka i stworzona na szybko alternatywa, ale kompleksowy, satysfakcjonujący, rozbudowany system. Wręcz wojenny symulator na skalę mikro, z czołgami, pojazdami bojowymi, helikopterami i nalotami. Co najlepsze – wszystko to znajduje się pod całkowitą, rzeczywistą kontrolą gracza.

To właśnie poczucie swobody i szeroki katalog możliwości jest tym, co może zachwycić w Metal Gear Solid V nowych graczy.

Hideo Kojima wyszedł ze świetnego założenia – producent i reżyser stawia przed graczem zadanie do wykonania, ale tylko od nas zależy, jak je zrealizujemy. Przykładowo, mamy do zniszczenia zbiornik z paliwem. Weteran serii MGS wyposaży się w ładunki C4, przeskoczy przez ogrodzenie bazy, po cichu przemknie do celu, podłoży materiały wybuchowe, oddali się poza zasięg lamp i reflektorów, po czym zdetonuje ładunek. Mission Completed. Kapitalne jest jednak to, że dokładnie ten sam scenariusz możemy rozegrać na dziesiątki (!) innych sposobów.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 11.09.2015 01_36_50

Mogę zamówić nalot z powietrza, wysadzając zbiornik z paliwem. Mogę wjechać do bazy opancerzonym wozem bojowym, wystrzelać wszystkich sołdatów i w spokoju podłożyć ładunek. Mogę po cichu ogłuszyć każdego strażnika, po czym rekrutować go jako żołnierza własnej siły militarnej. Mogę przemknąć do bazy z wytresowanym psem (wilkiem?) i przeszukać ją pod kątem surowców. Mogę również zlecić wyczyszczenie bazy snajperowi, samemu przychodząc na gotowe. To tylko pierwsze, co od razu przyszło mi do głowy.

Kapitalne jest to, że Kojima nie buduje absolutnie żadnych barier. Żadnych niewidzialnych murów i obostrzeń. Nie licząc kilku ważnych fabularnie wyjątków, każdą misję da się rozegrać we własnym stylu, przy użyciu ulubionych narzędzi, sterowanych komputerowo towarzyszy, pojazdów, broni i technik. Limitem często jest tutaj sama wyobraźnia. Nic na przykład nie stoi na przeszkodzie, aby ogłuszyć oddalonego o kilkaset metrów snajpera… zamawiając mu skrzynię z amunicją nad głową. Uwielbiam te specyficzne dla Kojimy metody rozgrywki, a w MGSV jest ich więcej, niż kiedykolwiek wcześniej.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 05.09.2015 01_12_31

Co ważne, każda nasza akcja w Metal Gear Solid V powoduje kontrreakcję ze strony przeciwnika. Ten ewoluuje dokładnie tak samo, jak siły zbrojne gracza.

Jeżeli każde wyzwanie rozgrywamy za pomocą czołgów i nalotów, mamy pewność, że kilka misji później wroga piechota będzie miała przewieszone wyrzutnie rakiet przez plecy, a w bazach pojawi się więcej dział przeciwlotniczych. Skradając się od cienia do cienia i eliminując wrogów po cichu, strażnicy wcześniej czy później zainwestują w noktowizory. Uwielbiamy posyłać przeciwników do piachu, korzystając z karabinu snajperskiego połączonego z tłumikiem? Możemy być pewni, że za jakiś czas siły wroga zaczną nosić ulepszone hełmy.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 09.09.2015 03_45_05

Świetne jest to, że my również możemy odpowiedzieć na kontrreakcję przeciwnika. Więcej dział przeciwlotniczych i wyrzutni rakiet? Nie ma problemu, wyposażamy nasze helikoptery w dodatkowy pancerz i flary. Noktowizory? Ciekawe jak poradzą sobie z futurystycznym kamuflażem optycznym. Wyrzutnie rakiet? Raczej na nic się nie zdadzą, jeżeli z poziomu zarządzania bazą wygospodarujemy zasoby, aby odciąć rosyjskim lub afrykańskim bazom dostawy pocisków.

Metal Gear Solid V to cudownie napędzająca się spirala wojny. Zaczynamy od pistoletu, kończymy na broni nuklearnej. Zimnowojenny klimat sączy się z ekranu, natomiast rozlewający się na coraz więcej obszarów konflikt jest tak złożony, kompleksowy i ciekawy, że odnajdą się tutaj wszystkie psy wojny. Obserwowanie, jak cały ten zespół połączonych ze sobą naczyń nawzajem na siebie reaguje, stara się wystosowywać przeciwciała i eliminować kolejne, coraz większe zagrożenia, to frajda sama w sobie.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 09.09.2015 04_43_58

Aby uczestniczyć w tym wyścigu zbrojeń, musimy nie tylko wykonywać zadania, ale dbać i rozbudowywać bazę.

W Metal Gear Solid V gracz odpowiada za rozwój formacji bojowej „Diamond Dogs”. Zlokalizowana na platformie wiertniczej baza z czasem przepoczwarza się w siłę decydującą o być albo nie być lokalnych watażków. Helikoptery, czołgi, personel medyczny, naukowcy i inżynierowie, nowe bronie, działa i wyrzutnie – o wszystko to i wiele, wiele więcej rozbudowujemy nasze siły, aby być gotowym na coraz większe wyzwania.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 09.09.2015 04_28_44

Tutaj pojawia się kolejne kapitalne założenie Kojimy. Wszystko, co znajdziesz na polu bitwy, może być użyte dla zwiększenia siły Diamond Dogs. Ogłuszeni przeciwnicy, kontenery z zasobami, pojazdy bojowe czy potężne działa – nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystko to przejmować i zawłaszczać na poczet własnej organizacji. Świetny, chociaż mało realistyczny system rekrutacji za pomocą balonów powraca, skutecznie wydłużając czas potrzebny na przejście gry.

Jestem paskudnym kolekcjonerem. Zbieram wszystko, co wpadnie mi w ręce. Dlatego nawet po spełnieniu warunków misji, wciąż nie wracałem z pola bitwy. Zamiast tego przeczesywałem każdy wirtualny metr kwadratowy bazy wroga, szukając kolejnych zasobów i narzędzi. Kradłem ich ludzi, ich bronie, ich działa, ich pojazdy czy ich plany. Wszystko, co miało jakąś wartość i co sprawiało, że moja własna formacja stawała się potężniejsza. To wchodzi w nawyk!

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 12.09.2015 01_40_49

Skradzione działo czy czołg to nie tylko ładna ozdoba podczas odwiedzin w bazie, ale realna siła ognia. Tę możemy wykorzystać podczas misji, które zlecamy podległym żołnierzom. Po czasie nasi operatorzy działają w wielu rejonach, przynosząc nam permanentne zyski. Te przeznaczamy na kolejne badania i projekty. Dzięki temu pod koniec rozgrywki posiadamy takie bronie i narzędzia, których podczas Zimnej Wojny mogłoby nam zazdrościć każde z dwóch czołowych mocarstw.

No dobrze, ale co z historią? Ta od zawsze była przecież najważniejszą częścią MGS-a!

Metal Gear Solid V zaczyna się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Nie wiemy co, nie wiemy jak, nie wiemy dlaczego, ale wszystko wydaje się piekielnie ciekawe. Weterani serii będą w niebie. Niestety, po naprawdę długim, mocnym i kapitalnie wyreżyserowanym otwarciu, akcja już nie przyspiesza, a jedynie zwalnia.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 12.09.2015 03_21_18

W poprzednich odsłonach serii rozgrywka była niczym „korytarze” pomiędzy kolejnymi świetnymi filmami. Teraz jest odwrotnie. To kilkanaście filmów przerywa ponad 150 wszystkich misji, tych głównych jak i dodatkowych. Proporcje uległy drastycznym zmianom. Przerywniki nadal są niezwykle ciekawe i po mistrzowsku poprowadzone, ale jest ich po prostu bardzo mało, porównując czas spędzony na oglądaniu filmów z czasem poświęconym rozgrywce. Nowi gracze mogą być zachwyceni. Weterani mają prawo kręcić nosem.

Rozdzielona na dwa akty kampania z czasem staje się coraz mniej ciekawa. O ile pierwsza część gry posiada wyraźny cel, tak druga już niekoniecznie. Ma się wrażenie, jak gdyby Kojimie zabrakło czasu. Dowodem na to jest chociażby wydanie kolekcjonerskie, w którym na płytach możemy znaleźć materiały pokazujące kolejną, niemal skończoną, niezwykle istotną misję fabularną. Wierzę w plotki, że w MGSV miał znaleźć się trzeci akt i wierzę, że Konami obraziło się na Kojimę właśnie z powodu kosztownego, przeciągającego się procesu produkcyjnego.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 09.09.2015 04_26_01

Prawdziwe zakończenie Metal Gear Solid V było dla mnie jak kubeł zimnej wody, prosto w twarz.

Oczywiście nie musicie się obawiać, że zdradzę wam zakończenie tej intrygi. Napiszę jednak, że poczułem się naprawdę rozczarowany. Za sprawą ciekawego z perspektywy całego uniwersum zabiegu poczułem, że wszystkie moje starania nagle stały się nieistotne. Wszystko, co zbudowałem, przestało sprawiać frajdę. Mam wrażenie, że Kojima poszedł na olbrzymią łatwiznę, umniejszając sobie, a przede wszystkim umniejszając graczowi, który spędzi z jego grą przynajmniej 20 godzin.

Na całe szczęście Metal Gear Solid V broni się kapitalnymi postaciami drugoplanowymi, z Ocelotem i rozebraną niemal do naga Quiet na czele. Gra odpowiada na kilka pytań i uatrakcyjnia wątki, które dotychczas zawierały się w kilku zdaniach. Kiedy jednak zastanawiam się nad istotnością fabuły The Phantom Pain dla całego uniwersum Metal Gear, gra zdecydowanie ustępuje poprzednim odsłonom, z MGS3 i Peace Walkerem dla PSP na czele.

METAL GEAR SOLID V_ THE PHANTOM PAIN 12.09.2015 01_07_31

Nie zmienia to faktu, że Metal Gear Solid V: The Phantom Pain to najlepszy tytuł akcji, w jaki grałem w tym roku.

Nie Batman, nie Mad Max, ale Big Boss przejmuje pałeczkę lidera. MGSV to świetna ewolucja trendu, który od dłuższego czasu dominuje w branży. Mody na otwarte światy, swobodę działań, permanentną rozbudowę oraz iluzoryczne poczucie wolności. W każdym z tych obszarów Metal Gear Solid V radzi sobie doskonale. Dochodzi do paradoksu, w którym The Phantom Pain jest najbardziej grywalną odsłoną w serii, ale nie mogę jej nazwać najlepszą.

Zalety

  • Otwarty świat
  • Mnóstwo narzędzi i możliwości
  • Produkcja dostosowuje się do twojego stylu gry
  • Rewelacyjne postacie
  • Świetny system rozbudowy
  • Zimnowojenny klimat
  • Kilka misji fabularnych wgniata w fotel
  • Najbardziej grywalna odsłona w historii serii
  • Niesamowite kasety z dodatkowymi wątkami
  • Rewelacyjna optymalizacja
  • Niebawem Metal Gear Online!

Wady

REKLAMA
  • Świetna fabuła ustępuje miejsca świetnej rozgrywce
  • Rozczarowujący finał (kwestia subiektywna)
  • Wybrakowana zawartość
  • Marzy mi się zakładka "co-op missions" do przejścia ze znajomym
  • Kilka błędów skutecznie blokujących postęp kampanii

Nie potrafię przeboleć narracyjnych ułomności, a także sztucznego wydłużania czasu gry dosyć powtarzalnymi misjami fabularnymi. Mimo tego Metal Gear Solid V jest grą, w którą po prostu trzeba zagrać. Wyjątkowa produkcja, wyjątkowe podejście, wyjątkowe założenia i wyjątkowe możliwości. Prawdziwa bomba, ale jednak nie atomowa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA