REKLAMA

Na żaden sprzęt Apple'a nie czekam tak, jak na nowego iMaka

Kolejny raz w odmętach Internetu pojawiła się informacja o tym, iż Apple szykuje bardzo ciekawą premierę, ale nie na 9 września, lecz na bliżej nieokreślony termin w październiku. Tą premierą jest… iMac o przekątnej 21,5”, który jeśli wierzyć kodowi źródłowemu nowego OS X El Capitan, ma posiadać rozdzielczość 4K. A to brzmi jak idealny komputer dla mnie.

08.09.2015 10.37
Na żaden sprzęt Apple’a nie czekam tak, jak na nowego iMaka
REKLAMA
REKLAMA

Wbrew powszechnemu trendowi na nieustannie rosnące rozmiary monitora, które zaczęły w ostatnich latach osiągać nawet 32 i 34 cale, dla mnie nadal znacznie bardziej komfortowo pracuje się na dużo mniejszych wyświetlaczach. Dopóki korzystałem z komputera z Windowsem mój monitor miał 23,6” i ustawicznie wydawał mi się odrobinę za duży. Dopiero gdy korzystałem z funkcji snap, czyli przypięcia okien aplikacji do połowy ekranu, pracowało mi się jakoś tak… bardziej przyjaźnie.

Odkąd jednak przesiadłem się na Maka, a moim miejscem pracy stał się wydzielony w sypialni metr kwadratowy biurka, używam ekranu o przekątnej 21,5” i naprawdę czuję dyskomfort, gdy przesiadam się na cokolwiek większego.

Być może moje preferencje wynikają z tego, iż w niewielkim mieszkaniu trudno jest o wstawienie dużego, głębokiego biurka. W związku z tym od zawsze siedzę w stosunkowo niewielkiej odległości od monitora, a przy przekątnej 21,5” monitor znajduje się idealnie w obrębie mojego pola widzenia. A to sprzyja pracy bez rozpraszania się, bo mój wzrok pozostaje skupiony na jednym obszarze.

Prawdą pozostaje także to, iż gdy zmieniłem laptopa z Windowsem na dość potężnego składaka, zauważyłem, że znacznie przyjemniej grało mi się na 15,6” niż gra mi się na większym o 8" monitorze. Gdy oglądam filmy na YouTube na monitorze, nigdy nie przełączam widoku na pełny ekran. Zresztą 90% YouTube’a i tak preferuję konsumować na smartfonie, szczególnie teraz, gdy posiadam model z 5,5 calowym ekranem. Ba, w zasadzie nie widziałbym potrzeby, żeby w ogóle dokupować monitor do mojego MacBooka Air, gdyby nie jego zbyt niska rozdzielczość do niektórych zadań i bardzo kiepskie odwzorowanie kolorów.

Dlatego iMac 21,5” z rozdzielczością 4K brzmi jak idealny desktop do moich potrzeb

Już obecna generacja iMaka o tej przekątnej przyciągała moją uwagę, niestety według wszelkich testów zastosowana w niej matryca o rozdzielczości Full HD cechuje się przeciętnym odwzorowaniem barw, co jest dla mnie istotne. Poza tym cena wydaje mi się w tej chwili niewspółmierna do możliwości. Dużo bardziej opłacalnym zakupem pozostaje iMac o przekątnej 27”, nawet ze standardową rozdzielczością, ale ten z kolei, nawet pomijając nadal wysoką cenę, zawsze był dla mnie po prostu za duży.

Jeśli jednak wierzyć plotkom, nowy iMac 21,5” 4K oprócz wzrostu rozdzielczości, miałby też zyskać znacznie wyższej jakości panel i mocniejsze parametry, a to stawia go na czele mojej listy zakupowej, bo spełniałby on w zasadzie wszelkie kryteria.

Przede wszystkim, byłby wystarczająco kompaktowy, żeby zmieścić się nawet na moim niewielkim biureczku, a w przyszłości spokojnie mógłby dołączyć do niego drugi monitor o tym samym rozmiarze, gdybym potrzebował większej przestrzeni roboczej.

Może się jednak okazać, że nie potrzebowałbym jej wcale, bo przy rozdzielczości 4K zyskałbym znacznie więcej miejsca do pracy na jednym ekranie. Choć szczerze mówiąc i tak większość czasu spędzam w aplikacjach pełnoekranowych, przełączając się między pulpitami. Tak wysoka rozdzielczość oznacza również jeszcze przyjemniejsze obcowanie z tekstem. Każdy kto widział w jaki sposób renderowany jest tekst na ekranach 4K musi przyznać, że wygląda on tam znacznie lepiej, niż na ekranach Full HD. A dodajmy do tego jeszcze wysokie zagęszczenie pikseli na wyświetlaczu 21,5”… i mam ekran, który spełnia w zasadzie wszystkie moje wymagania.

Liczę też na to, że jego cena w sensownej specyfikacji nie przekroczy ceny dzisiejszego iMaka nie-retina. Wtedy biorąc pod uwagę stosunek ceny do możliwości nowy iMak byłby propozycją być może drogą, ale przynajmniej wartą swojej ceny (w granicach rozsądku, oczywiście). Gdybym miał dopisać coś jeszcze do listy życzeń, to dopisałbym redukcję odblasków. Na pełny mat nie ma co liczyć, bo jednak czymś trzeba wywołać u klienta efekt „wow” podczas pięciominutowych oględzin sprzętu w sklepie, ale życzyłbym sobie ekranu jeszcze lepiej redukującego irytujące odblaski. Apple pokazał, że potrafi zrobić taki sprzęt na przykładzie iPada Air 2. Może w nowych iMakach też by się udało?

REKLAMA

Abstrahując jednak od listy pobożnych życzeń i tak czekam z niecierpliwością, aby się przekonać czy iMac 21,5” 4K faktycznie okaże się idealnym desktopem dla moich potrzeb. Oby tylko Apple nie przesadził z ceną.

Niestety obawiam się, że moje życzenia na nic się tu zdadzą i przynajmniej w pierwszej generacji nowy iMac kosztować będzie znacznie więcej, niż ktokolwiek byłby skłonny za niego zapłacić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA