REKLAMA

Myśleli, że dorobią się milionów złotych na pirackim oprogramowaniu i… prawie im się udało

Ile można zarobić na piractwie? Jak się okazuje: całkiem sporo. Kiedyś uważano, że zorganizowane grupy przestępcze zajmują się przede wszystkim takimi formami działalności, jak handel nielegalnymi substancjami czy kradzionymi samochodami. Okazuje się jednak, że handel nielegalnym oprogramowaniem może być równie lukratywny. Choć i równie ryzykowny.

07.07.2015 15.44
facebook piractwo wideo
REKLAMA
REKLAMA

W Polsce cały czas panuje przekonanie, że handel pirackim oprogramowaniem to w zasadzie nic złego. Ot, takie drobne wykroczonko, drobiazg i nie ma się czym przejmować. Z jednej strony trudno się temu dziwić: przez lata piractwo było w naszym kraju legalne i mimo reform, i wielu akcji edukacyjnych, po dziś dzień panuje na nie ciche przyzwolenie.

Warto jednak pamiętać, że to już od dawna nie chodzi o pobranie „na lewo” gry za kilka złotych. Piractwo to potężny, podziemny biznes, a dowodem na to niech będzie jedna z najświeższych spraw, o której wkrótce będzie głośno.

Jej bohaterami są 23-letnia kobieta oraz 27-letni mężczyzna, ujęci przez policjantów z Namysłowa i Opola. Osoby te, jak dało się wstępnie ustalić, trudniły się od lat handlem nielegalnym oprogramowaniem. Ich narzędziem był Internet i jeden z liderów na rynku polskich serwisów aukcyjnych.

Ktoś mógłby się zastanowić: ile można wyciągnąć z handlu podróbkami? Odpowiedź na to pytanie jest szokująca: według wstępnych ustaleń, para podejrzanych „przepuściła” oprogramowanie warte ponad 7,5 miliona złotych, zarabiając na tym co najmniej trzy miliony złotych „na czysto”.

Handel podróbkami to nie wszystko

Podczas przeszukania mieszkania zatrzymanych, funkcjonariusze znaleźli i zabezpieczyli dwa komputery stacjonarne, tablet, laptop, pieczątki figurujące na firmę założoną przez mężczyznę na terenie USA, różnego rodzaju dokumenty oraz karty płatnicze. Kryminalni zabezpieczyli także samochód osobowy wartości ponad 50 000 złotych oraz zajęli 15 kont bankowych, na które zdaniem policjantów systematycznie wpływały pieniądze pochodzące z działalności przestępczej.

Choć nie mieści się to w głowie, to podejrzani nie należą do rekordzistów. Zdarzały się przypadki, w których piraci narażali twórców oprogramowania na dużo większe straty. Podejrzanym postawiono 200 zarzutów, a jak czytamy w oficjalnym komunikacie Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu, grozi im do 10 lat więzienia.

Wiemy, na podstawie art. 278 kodeksu karnego (Dz.U. z 1997 r. nr 88, poz. 553 z późn. zm.) że uzyskanie bez zgody osoby uprawnionej cudzego programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej podlega karze od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia. Skąd drugie tyle?

Jak wytłumaczył nam Krzysztof Janiszewski z IPR Ekspert, specjalista ds. praw autorskich i rynku nielegalnego oprogramowania, na samym handlu pirackim oprogramowaniem się nie kończy. Para podejrzanych, podobnie jak większość innych dopuszczających się tego procederu, za pośrednictwem wiodącego polskiego serwisu aukcyjnego oferowała klucze do programów, gier i usług w bardzo atrakcyjnych cenach.

To z kolei ułatwia kolejna przestępstwa. Należą do nich chociażby oszustwa celne i podatkowe, w tym karuzele VAT-owskie. Oszuści korzystali z wirtualnych firm i wirtualnych biur, w tym w jednym z amerykańskich stanów zapewniających dogodne warunki fiskalne. – Tym procederem zajmują się zorganizowane grupy przestępcze, to prawie nigdy nie są amatorzy – informuje nas Krzysztof Janiszewski.

Jak się uchronić przed takimi piratami?

Jak radzi Krzysztof Janiszewski, warto kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem. Jeżeli wiemy, że Windows powinien kosztować około 300 złotych, a dany sprzedawca na serwisie aukcyjnym oferuje tysiąc kluczy na ten system operacyjny w cenie 60 złotych za sztukę, to ta osoba musi być podejrzana.

Czasem jednak możemy nie być świadomi faktycznej wartości programu lub cena może być tylko „troszeczkę” okazyjna. Co robić?

REKLAMA

Według rad Krzysztofa Janiszewskiego, warto zwrócić uwagę nie tylko na cenę, ale również na opinie o sprzedawcy i na to, czy ten wystawia dowody sprzedaży (paragon lub faktura). Warto też zajrzeć na stronę producenta oprogramowania, gdzie ten prawie zawsze umieszcza listę autoryzowanych dystrybutorów i sprzedawców.

* Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA