REKLAMA

Poznajcie jeden z najciekawszych aparatów na rynku. Panasonic Lumix G7 – recenzja Spider’s Web

Panasonic Lumix DMC-G7 to najnowszy bezlusterkowiec Panasonica. Jest to jeden z najciekawszych aparatów w ofercie tego producenta, a może nawet na całym rynku foto. Świetne parametry, nagrywanie w 4K, odchylany i dotykowy ekran, cyfrowy wizjer i Wi-Fi to dopiero początek zalet. Nie obyło się jednak bez kilku wad.

11.07.2015 09.04
Poznajcie jeden z najciekawszych aparatów na rynku. Panasonic Lumix G7 – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Panasonic Lumix G7 jest następcą popularnego bezlusterkowca DMC-G6. Aparaty z tej półki są w prostej linii następcami pierwszego bezlusterkowca w historii – Panasonica G1. Seria jest ciekawą propozycją dla zaawansowanych pasjonatów fotografii, którzy szukają aparatu o ponadprzeciętnych możliwościach. Dodatkowo Lumix G7 może zainteresować filmowców dzięki zaawansowanym trybom nagrywania, w tym w rozdzielczości 4K. Można go więc uznać za tańszy odpowiednik flagowego Lumixa GH4.

Panasonic (1 of 15)

W momencie pisania recenzji aparat dopiero trafia do polskiej dystrybucji. Nie znalazłem go w żadnym sklepie, ale jest dostępny u sprzedawców na Allegro w cenie 2600 zł za korpus i 2999 zł za korpus z obiektywem 14-42 mm.

Co my tu mamy?

Lumix DMC-G7 to bezlusterkowiec zbudowany wokół matrycy standardu mikro cztery trzecie oraz bagnetu tego samego systemu. Przetwornik Live-MOS ma rozdzielczość 16 megapikseli i może pracować na czułościach od ISO 200 do 25600.

Sprzęt jest naprawdę szybki. Migawka elektroniczna pozwala na uzyskanie najkrótszych czasów naświetlania rzędu 1/16.000 s. W trybie migawki mechanicznej aparat potrafi wykonać 8 zdjęć w ciągu sekundy, a przy wykorzystaniu migawki elektronicznej oraz trybu 4K Burst, aparat robi 30 zdjęć na sekundę! Co więcej, taką serię może utrzymać przez… pół godziny. Rozdzielczość jest wówczas ograniczona do 4K, czyli ok. 8 megapikseli. To dość innowacyjne połączenie trybu wideo i foto.

Panasonic (2 of 15)

Aparat został wyposażony w odchylany i dotykowy ekran, a także w cyfrowy wizjer OLED. Jest tu też lampa błyskowa, sanki zewnętrznej lampy, jak i łączność Wi-Fi. W trybie nagrywania aparat oferuje rozdzielczość 4K. Nie zabrakło oczywiście trybów manualnych i półautomatycznych, zapisu plików RAW, jak i filtrów kreatywnych.

Na papierze jest więc naprawdę dobrze. A jak sprzęt sprawuje się w praktyce?

Jakość wykonania

Panasonic (6 of 15)

Przy pierwszym kontakcie korpus sprawia wrażenie trochę za bardzo plastikowego i zbyt lekkiego w stosunku do swoich wymiarów. 410 gramów to teoretycznie sporo, ale w praktyce, przy tych rozmiarach aparatu, jest to niewiele. Wrażenie jest takie, jakby sporą część obudowy zajmowało po prostu powietrze. Mimo to jakość wykonania nie wzbudza obaw. Plastiki są dobrze spasowane i nic nie trzeszczy.

Aparat dobrze leży w dłoni, czego zasługą jest wygodny i głęboki grip pod palcami. Pod względem wzornictwa, Lumix G7 wydoroślał. Obłe kształty z G6 zastąpiły ostre krawędzie, które sprawiają, że aparat wygląda poważniej.

Możliwości konfiguracji korpusu są wręcz powalające

Panasonic G7 został wyposażony w pokaźną liczbę przycisków, przełączników i pokręteł. Te ostatnie znajdują się na górnej ściance. Znajdziemy tu kółko napędu (zdjęcia pojedyncze, seryjne, cicha migawka, etc), kółko trybów pracy (P, A, S, M, etc) oraz dwa kółka nastaw. Bardzo przypadło mi do gustu ich rozmieszczenie, które przypomina nieco rozwiązanie Nikona, ale wprowadza dość istotną zmianę. Przednie kółko znajduje się bowiem wokół spustu migawki. To bardzo wygodne i intuicyjne miejsce, bowiem znajduje się tuż pod palcem wskazującym.

Kolejnym ważnym elementem są programowalne przyciski rozsiane po korpusie. Jest tu pięć podstawowych przycisków (Fn1 – Fn5), ale to dopiero początek. Ekran aparatu jest dotykowy, a w menu ekranowym znajdziemy zakładkę funkcyjną, która kryje… pięć kolejnych przycisków funkcyjnych (Fn6 – Fn10). Ostatni przycisk funkcyjny (Fn11) kryje się wewnątrz kółka pod kciukiem. Do każdego z nich można przypisać jedną z ok. 50 funkcji aparatu. Mamy też możliwość podpięcia pod jeden z przycisków szybkiego menu ekranowego, dającego dostęp do 12 kolejnych funkcji. Co więcej, przyciski mogą pełnić inną rolę w trybie odtwarzania i wykonywania zdjęć.

Możliwości konfiguracji korpusu są więc przeogromne. Jeśli dodamy do tego fakt, że aparat ma jeszcze 8 dodatkowych, zaprogramowanych na sztywno przycisków, to tworzy nam się sprzęt wręcz wymarzony. Chapeau bas, Panasonic.

Ciekawostki z menu

Panasonic G7 pozwala nam na wybór stylu zdjęcia, przy czym do wyboru mamy 7 profilów, w tym standardowy, żywy, naturalny, czy np. monochromatyczny. W każdym możemy dowolnie zmieniać kontrast, ostrość, redukcję szumów i nasycenie barw.

Kolejną metodą wpływania na wygląd zdjęć są filtry artystyczne. Mamy do wybory 22 filtry, które dość drastycznie zmieniają wygląd zdjęć. Część z nich wygląda naprawdę dobrze, jak np. „światło słoneczne”, „dynamiczny czarno-biały”, „wysoka dynamika”, czy „efekt miniatury”. Kilka niestety jest bardzo kiepskich i są dodane chyba na siłę. Niestety przy stosowaniu niektórych filtrów podgląd obrazu mocno klatkuje. Wybrany efekt jest widoczny na podglądzie, lecz procesor ewidentnie nie radzi sobie z nakładaniem go na żywo. Filtry możemy stosować w każdym trybie (Auto, P, A, S, M), a także podczas nagrywania filmów.

Jeśli chodzi o podstawowe funkcje, w menu znajdziemy wszystko, czego dusza zapragnie. Możemy więc zmieniać jakość zdjęć, tryby pomiaru, etc. Ciekawostką jest autobracketing i wbudowany, konfigurowalny tryb timelapse. Jak to u Panasonica, mamy też automatcyzne tryby i.Dynamika i i.Rozdzielczość. Nie zabrakło też składania panoram bezpośrednio w korpusie. Kolejną ciekawostką jest możliwość wymuszenia elektronicznej migawki. W menu znajdziemy też wiele ustawień dotyczących ustawiania ostrości, w tym wspomagania ustawień z manualnymi obiektywami. Generalnie nikt nie powinien być zawiedziony.

Ekran i wizjer

Panasonic (3 of 15)

Lumixa G7 wyposażono w odchylany i dotykowy ekran o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 1,04 mln punktów. Ekran daje jasny i klarowny podgląd obrazu oferując oczywiście stuprocentowe pokrycie kadru. W kwestii dotyku również nie można mieć zastrzeżeń, całość po prostu działa. Największą zaletą dotykowego ekranu jest możliwość ustawiania ostrości poprzez dotknięcie wybranego punktu kadru. Poza tym ekran daje dostęp do menu i paneli funkcyjnych.

Wizjer OLED ma 2,36 mln punktów i również oferuje pokrycie kadru na poziomie 100%. Za dnia obraz jest klarowny, kolory wyświetlane są poprawnie, a płynność obrazu nie pozostawia niczego do życzenia. Sytuacja pogarsza się nocą, ale tylko nieznacznie. Kiedy światła jest bardzo mało, obraz w wizjerze zaczyna delikatnie klatkować. Poza tym nocą kontrast jest nienaturalnie podbity, choć nie tak mocno, jak w konstrukcjach sprzed 2-3 lat. Generalnie wizjer prezentuje wysoką jakość.

Autofocus

Jeśli mowa o ustawianiu ostrości, Panasonic G7 jest zachwycająco szybki. Jeśli nadal są sceptycy, którzy uważają bezlusterkowce za powolne, radzę zweryfikować poglądy i wziąć do ręki G7. Niezależnie od światła, ustawianie ostrości działa błyskawicznie, a co więcej, aparat praktycznie nie pudłuje.

Jedyny zarzut mam tylko do funkcji śledzenia obiektu. Jeśli obiekt porusza się w kadrze, aparata poradzi z nim sobie bez problemów. Gorzej, jeśli nałożymy na siebie ruch aparatu i ruch obiektu przed obiektywem. Wówczas AF czasami się gubi.

Największą zaletą układu jest jednak fakt, że nocą jego skuteczność właściwie nie spada. To naprawdę niewiarygodne, jak szybko bezlusterkowce dojrzewają w kwestii ustawiania ostrości.

Bateria i złącza

Panasonic (10 of 15)

Niestety tego samego nie można powiedzieć o baterii, która w przypadku Panasonica G7 wystarcza na zaledwie 300 zdjęć i 2-3 krótkie filmiki. W porównaniu do lustrzanek, to naprawdę niewiele. Akumulator jest oczywiście wymienny, a ładuje się go w dołączonej do zestawu ładowarce sieciowej.

Pod względem złącz, aparat nie oferuje niczego szczególnego. Mamy gniazdo USB 2.0 i mini HDMI. Do tego znajdziemy złącze pilota i jack zewnętrznego mikrofonu.

Wi-Fi

Aparat został jednak wyposażony w łączność Wi-Fi. Po wybraniu z menu tej funkcji otrzymujemy do wyboru cztery opcje. Dwie pierwsze to połączenia się ze smartfonem i z telewizorem (poprzez sieć lub bezpośrednio przez Wi-Fi Direct). Dwie kolejne dotyczą wysyłania istniejących, bądź nowych zdjęć. W oby przypadkach możemy wybrać, czy zdjęcia mają być przesyłane do pamięci smartfona, komputera, czy np. chmury (Lumix Club).

Najważniejszą funkcją jest jednak połączenie z urządzeniami mobilnymi, a działa ono naprawdę sprawnie. Wymagana jest aplikacja Panasonic Image App. Choć jej interfejs nie jest może przesadnie udany, to tego samego nie można powiedzieć o funkcjach. W trybie podglądu możemy zmieniać wszystkie parametry ekspozycji, a także wyzwalać migawkę i włączać nagrywanie. Równie sprawnie działa nagrywanie filmów jak i przesyłanie materiałów.

Filmowanie

Jedną z największych zalet Panasonica G7 są tryby filmowe. Mamy zapis 4K w 30 kl/s, przy kodeku MP4 i bitrate na poziomie 100 Mb/s. Tryb Full HD jest dostępny dla kodeka MP4 bądź AVCHD, a nagrywać można w 60 kl/s przy 28 Mbps.

Panasonic G7 oferuje pełną kontrolę nad parametrami ekspozycji podczas nagrywania. Podczas nagrywania możemy używać trybu Auto ISO (w trybach P, A i S), jak również nakładać na obraz wszystkie filtry kolorystyczne.

Nie mogło zabraknąć również zebry i trybu focus peaking. W nagrywaniu dobrze sprawdza się odchylany i dotykowy ekran, bowiem parametry można zmieniać dotykając ekranu, dzięki czemu unika się wibracji powodowanych wciskaniem przycisków. Nie bez znaczenia jest też możliwość podłączenia zewnętrznego mikrofonu.

Jakość zdjęć

Zdjęciom wykonanym w ciągu dnia trudno cokolwiek zarzucić. Fotografie są ostre, a matryca zaskoczyła mnie rozpiętością tonalną. Myślę, że pod tym względem Lumix G7 dogonił niejeden aparat z matrycą APS-C. Mniejsza matryca jest zauważalna tylko w sytuacjach, gdy chcemy uzyskać małą głębię ostrości. Niestety, w Lumixie G7 i „kitowym” obiektywie 14-42mm f/3.5-5.6 jest to dość trudne.

Nie mam za to najmniejszych zastrzeżeń do działania automatycznego balansu bieli, ani pomiaru światła. Systemy te działają dokładnie tak, jak można by oczekiwać od aparatu na tej półce cenowej.

Przy zdjęciach nocnych Panasonic Lumix G7 z obiektywem 14-42mm f/3.5-5.6 dał radę dość przeciętnie. Mimo szumnie brzmiącego napisu „MEGA O.I.S.”, stabilizacja optyczna obiektywu nie powala jakością. Aparat nawet na najszerszym kącie nie schodził poniżej ISO 3200 (w trybie Auto ISO), przy czym czasy dobierał na poziomie 1/15 s. To niestety nie wystarczało do zrobienia nieporuszonego zdjęcia. Efekt? W praktyce zdjęcia nocne wykonywane bez statywu są albo poruszone, albo zniszczone zbyt dużymi szumami.

Niestety jakość na wysokich czułościach pozostawia sporo do życzenia. Aparat domyślnie ma włączoną redukcję szumu, a ta faktycznie radzi sobie nieźle, ale w niektórych scenach kompletnie usuwa detale już powyżej ISO 1600. Dużo zależy od sceny, ale w moim odczuciu zdjęcia wykonane na ISO 1600 i wyżej mają już nieakceptowalną w tej klasie jakość. Krańcową użyteczną czułością jest ISO 1250, ewentualnie w drodze wyjątku ISO 1600. Troszkę lepiej wygląda obraz po wyłączeniu odszumiania. Wówczas ISO 3200 uznałbym za użyteczne.

Poniżej znajduje się zestawienie czułości ISO od 200 do 25600, w trybie odszumiania.

panasonic-g7-iso

Panasonic G7 oferuje dwa tryby automatycznego ISO. Pierwszy to dość ubogi Auto ISO, w którym możemy ustawić tylko limit czułości, którego aparat nie przekroczy. W drugim trybie iISO aparat analizuje ruch w kadrze i na jego podstawie dobiera optymalną kombinację czasu migawki i ISO. W moim odczuciu jest to trochę przekombinowana opcja. Zabrakło mi możliwości zdefiniowania czasu migawki w zależności od ogniskowej. Aparat oferuje jednak funkcję Auto ISO również w trybie manualnym.

Podsumowując

Panasonic Lumix G7 jest bardzo udaną konstrukcją, która jest spełnieniem marzeń fanów personalizacji aparatu. Korpus ma tak wiele przycisków funkcyjnych, że nie sposób obłożyć je wszystkie funkcjami. Wygoda obsługi aparatu stoi na bardzo wysokim poziomie, a niejedna lustrzanka mogłaby się sporo nauczyć od Lumixa G7.

Panasonic (7 of 15)

Aparat jest także naszpikowany nowoczesnymi funkcjami, takimi jak nagrywanie w 4K, dotykowy i odchylany ekran, dobrej jakości wizjer OLED, czy szalenie szybkie tryby seryjne. W połączeniu z wydajnym autofocusem, Lumix G7 jest narzędziem, które w sprawnych rękach będzie mogło zdziałać cuda.

W kwestii jakości zdjęć jest świetnie, dopóki nie brakuje światła. Po zmroku niestety aparat odstaje od nowoczesnych konstrukcji z matrycą APS-C. To jednak ograniczenie konstrukcyjne, wynikające z mniejszego rozmiaru matrycy. Czy osiągi są wystarczające? To zależy od priorytetów. Jeśli komuś zależy na mniejszych obiektywach, powinien wybrać system mikro cztery trzecie. Jeśli absolutnym priorytetem jest jakość, a nie zaoszczędzone miejsce w torbie, nadal lepiej sprawdzi się matryca APS-C.

Tak czy inaczej Panasonic Lumix G7 jest aparatem zdecydowanie wartym polecenia.

Zalety:

  • Niezwykle szybki i skuteczny autofocus
  • Wydajne tryby zdjęć seryjnych (8 kl/s lub 30 kl/s w trybie Burst 4K)
  • Bardzo dobra jakość zdjęć do ISO 1600
  • Dobra jakość wykonania korpusu
  • Rozbudowane możliwości personalizacji aparatu (11 programowalnych przycisków, w tym 5 ekranowych)
  • Odchylany i dotykowy ekran
  • Dobrej jakości wizjer OLED
  • Użyteczna łączność Wi-Fi
  • Nagrywanie w 4K
  • Ładne filtry kreatywne

Wady:

REKLAMA
  • Troszkę zbyt plastikowa obudowa
  • Przeciętna bateria
  • Przeciętne osiągi na wysokich czułościach ISO
  • Niewystarczająca moc procesora do obsługi niektórych filtrów kolorystycznych
  • Okazjonalne problemy ze składaniem panoram.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA