REKLAMA

E3: Mirror’s Edge Catalyst – 7 lat pracy, których póki co nie widać

Po siedmiu latach oczekiwań, po niezliczonych powrotach do „jedynki”, po długich miesiącach poczucia głębokiej niesprawiedliwości rynku gier, w końcu się doczekałem. Faith powróci, a wraz z nią wiara w to, że na rynku jest miejsce dla ambitnych i nowatorskich gier. Poznajcie Mirror’s Edge Catalyst.

15.06.2015 21.45
E3: Mirror’s Edge Catalyst – 7 lat pracy, których póki co nie widać
REKLAMA
REKLAMA

Przypadek Mirror’s Edge naprawdę trudno mi racjonalnie wyjaśnić. Ta piękna i innowacyjna gra zachwyciła krytyków i recenzentów, ale nie zdołała osiągnąć sukcesu na rynku. Być może była zbyt nowatorska i zbyt artystyczna dla przeciętnego odbiorcy. Odbieram to jako wielką porażkę rynku.

Najbardziej boli mnie fakt, że Mirror’s Edge powstało mniej więcej w tym samym czasie, co pierwszy Assassin’s Creed. Obie gry były przełomowe i mimo wielu różnic, są między nimi podobieństwa. Gdyby odrzeć je z otoczki, koniec końców, obie opierały się na swobodnym bieganiu po dachach. Tymczasem do 2015 roku zobaczyliśmy jakiś zylion odsłon nowych Asasynów i… żadnej kontynuacji Mirror’s Edge (nie licząc uproszczonych mobilnych wersji).

mirrors-edge-catalyst-1

Co mnie urzekło w Mirror’s Edge? Abstrahując od głównej zalety, czyli nieszablonowego widoku FPP, zupełnie ujął mnie klimat gry. Charakterystyczna, wpadająca w ucho muzyka (i ten świst wiatru!) były rewelacyjne, ale prawdziwy majstersztyk to oprawa graficzna. Tak się złożyło, że przedwczoraj po raz kolejny ukończyłem pierwszą część Mirror’s Edge na PS3, i uważam, że grafika do dziś się nie zestarzała. Surowa, jasna, niemal monochromatyczna tonacja, gdzie dominuje jeden mocno nasycony kolor - to po prostu coś pięknego.

Twórcy gry powiedzieli kiedyś, że Mirror’s Edge był dobry, ale każdy z nich czuł, że gra mogła być czymś więcej. To trochę jak z Portalem, gdzie pierwsza część odkrywała karty dopiero w ostatniej „komorze testowej”, podczas gdy Portal 2 kopał już od pierwszych chwil. Czy 7 lat wystarczyło twórcom Mirror’s Edge, Dice, na wyniesienie gry na nowy poziom?

Brak leveli, brak ekranów ładowań. Wolne, otwarte, ogromne miasto. Oto Mirror’s Edge Catalyst

Taki tytuł będzie nosiła druga część przygód młodej runnerki, Faith. Podczas prezentacji na E3, EA nie pokazało wiele. Mogliśmy zobaczyć trailer, lecz ważniejszą informacją była data premiery. W Mirror’s Edge Catalyst zagramy 23 lutego 2016 roku.

Trailer zaczął się od retrospekcji pokazującej młodziutką Faith. Mogliśmy zobaczyć urywki pokazujące, co ukształtowało antysystemowy bunt biegaczki. Oś fabularna Catalyst będzie prawdopodobnie dużo bardziej skupiona wokół Faith, niż w pierwszej części gry.

W trailerze zobaczyliśmy też fragmenty gameplaya. Wnioskując po kilkudziesięciu sekundach, w rozgrywce zmieniło się niewiele. Wygląda na to, że nadal gra będzie balansować pomiędzy sekwencjami biegania, zagadkami logicznymi opartymi o lokacje i walką z przeciwnikami.

Jedną z zasadniczych zmian będzie jednak sama konstrukcja gry. Tym razem gracz będzie mógł poruszać się po dużym obszarze miasta. Gra nabierze cech sandboksa, a więc nie będzie poziomów, ani ekranów ładowań. Czy to oznacza, że poza główną linią fabularną dostaniemy też zadania poboczne? Mam taką nadzieję. Prawdopodobnie w grze pojawią się też różne „znajdźki”, które będzie można kolekcjonować.

To, co przykuło moją uwagę, to mroczna stylistyka wnętrz. Obok jasnych pomieszczeń zobaczymy też klimatyczne, ciemne wnętrza, które robią równie dobre wrażenie. Tym razem większy nacisk położono też na sceny pokazujące Miasto nocą. Wygląda więc na to, że rozgrywka będzie bardziej urozmaicona.

Czy z szalenie innowacyjnej gry można zrobić odgrzewany kotlet?

mirrors-edge-catalyst-2
REKLAMA

Nie chcę powiedzieć, że rozczarowałem się prezentacją Mirror’s Edge, ale czegoś mi w niej brakowało. Nie zostałem wgnieciony w fotel. Być może dlatego, że jestem świeżo po „jedynce” i cały czas mam w głowie ten niesamowity klimat. Być może po prostu nastawiłem się na więcej. Bardzo się obawiam, że po premierze Catalyst będę rozczarowany. Pozostanę w tej niepewności do 23 lutego 2016.

Po cichu liczyłem też na to, że nowy Mirror’s Edge będzie kompatybilny z okularami VR, o których ostatnio jest głośno. Wygląda jednak na to, że na prawdziwą immersję będziemy musieli poczekać do Mirror’s Edge 3. Oby tylko nie trwało to kolejnych siedmiu lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA