Pierwsza edycja warsztatów „Zacznij tworzyć” już za nami - relacja Spider's Web

Lokowanie produktu

Warsztaty „Zacznij tworzyć” to seria imprez organizowanych w różnych miastach Polski. To niezwykła okazja, by poznać świat designu od kuchni. Zagraniczne edycje warsztatów „Start Something New” organizowane przez Apple cieszą się wielkim zainteresowaniem. Zobacz, jak wyglądało pierwsze spotkanie polskiej edycji tej imprezy!

11.05.2015 13.13
Pierwsza edycja warsztatów „Zacznij tworzyć” już za nami – relacja Spider’s Web

Pierwsza edycja warsztatów „Zacznij tworzyć” odbyła się w minioną sobotę w warszawskim iSpocie przy ul. Marszałkowskiej. Warsztaty poprowadził Wojtek Fus - polski designer i artysta koncepcyjny, który mimo młodego wieku może się poszczycić niesamowitym portfolio prac i równie pokaźną bazą klientów. Wojtek pracował m.in. dla Platige Image, BioWare, Quantic Dream, jak i CD Projekt Red, czego efektem jest m.in. okładka oficjalnego guidebooka do gry Wiedźmin 3.

Bardzo podobał mi się swobodny klimat prezentacji

Choć tematyka była całkowicie profesjonalna, to panująca atmosfera była luźna i bardzo przyjazna. Spotkanie przebiegło w półotwartej atmosferze. Szczęśliwcy, którzy wygrali wejściówki (m. in. w konkursie Spider’s Web) mieli zapewnione miejsca przy MacBookach, na których mogli oglądać streaming prezentacji Wojtka. Do słuchaczy mógł jednak dołączyć każdy, jako że warsztaty odbywały się w iSpocie. Co jakiś czas pojawiali się klienci, którzy wpadli by coś kupić, ale po chwili spędzonej w sklepie zostawali na dłużej. Trudno się im dziwić, bowiem prezentacja Wojtka była świetnie poprowadzona.

ipot (26 of 27)

Wojtek zapewnił słuchaczom całe mnóstwo rewelacyjnych albumów koncepcyjnych, które można było przeglądać w trakcie i po prezentacji. Dawało to ciekawy klimat – najnowocześniejsze Macbooki iPhone’y i iPady przeplatały się z pięknymi szkicami wydanymi w formie albumów. Niesamowite połączenie.

Główną częścią warsztatów była prezentacja Wojtka Fusa

Szczerze mówiąc, spodziewałem się usłyszeć kilka ogólników okraszonych rewelacyjnymi grafikami autora. Tymczasem Wojtek postanowił podzielić się całym swoim warsztatem. Na przykładzie jednaj, konkretnej grafiki autor pokazał cały proces twórczy, jak towarzyszył jej od momentu pojawienia się inspiracji, po końcowy efekt.

Praca była zainspirowana filmem „Ostatni Mohikanin”, który wywarł na autorze duże wrażenie. Wszystko zaczęło się od pierwszych szkiców, które mieliśmy okazję zobaczyć. To chaos kresek i kształtów, z którego dopiero po jakiś czasie zaczęły wyłaniać się zalążki sceny. Osobiście najbardziej zafascynowało mnie to, jak bardzo końcowy efekt pracy bazował na pierwszych, prowizorycznych szkicach.

ipot (8 of 27)

Do końcowego efektu prowadzi jednak długa droga. Wojtek Fus opowiedział, jak przebiegał proces researchu i poznawania epoki, w której dzieje się scenka z jego grafiki. Następnie zobaczyliśmy jak autor budował plan, jak tworzył assety i jak modelował kolejne fragmenty grafiki, począwszy od modelowania skał, poprzez pozowanie statystów, aż po budowę kostiumów. Wszystkie etapy pracy Wojtek przedstawił na konkretnych programach, których używał. Były to m.in. ZBrush, Daz3D, Marvelous Designer, Vue i Keyshot.

Na ostateczną grafikę składało się mnóstwo różnych technik – od zaawansowanych modeli 3D, poprzez wykorzystanie zdjęć statystów, a na cyfrowym malowaniu kończąc. Efekt naprawdę robił wrażenie.

Po pierwszej edycji warsztatów „Zacznij tworzyć” wiem jedno.

Dla wszystkich młodych twórców spotkania są niesamowitą możliwością, by poznać prawdziwy świat designu. Bez owijania w bawełnę i bez chowania niewygodnych rzeczy pod stół. To świetna okazja do poznania nie tylko techniki, ale także (a może – głównie) sposobu myślenia artysty. Sama możliwość porozmawiania z Wojtkiem Fusem to również jedyna w swoim rodzaju okazja do zasięgnięcia wiedzy z najlepszego możliwego źródła - prosto od artysty.

Kolejne edycje warsztatów będą odbywać się regularnie, o czym będziemy informować na Spider's Web.

5 pytań do Wojtka Fusa

Jeśli nie mogłeś uczestniczyć w warsztatach, zapraszam do przeczytania wywiadu z Wojtkiem.

Marcin Połowianiuk, Spider's Web: Czy ukończyłeś szkoły graficzne, które nauczyły cię zawodu?

Wojtek Fus: To bardzo śmieszna historia, ponieważ zawsze chciałem. W mojej rodzinie mój ojciec skoczył rzeźbiarstwo na Akademii Sztuk Pięknych. W pewnym momencie myślałem, że to dobra droga, którą też mógłbym obrać. Mojego tatę niestety bardzo wcześnie straciłem, więc ASP nie było referencją w późniejszych etapach mojego artystycznego rozwoju. Myślę, że w porę zorientowałem się, że ASP nie będzie dla mnie najlepszym wyborem. Od zawsze byłem pragmatykiem i uważałem, ze można dojść do celu poprzez włożenie określonej ilości pracy. Nie chcę dyskredytować ASP, ale czułem, że to nie jest coś dla mnie. Nie miałem też ani środków, ani okazji do przeprowadzki do innego miasta. Poza tym wtedy, w 2006-2007 roku, kierunki typu nowe media i grafika dopiero zaczynały wchodzić do uczelni.

ipot (14 of 27)

Czy z perspektywy czasu nie żałujesz decyzji, że nie poszedłeś na grafikę?

Zazdroszczę osobom, które mają ten luksus, by w pewnym momencie móc zapomnieć o problemach typu „brakuje mi pieniędzy”, „jestem osamotniony”, i mogą skupić się na nauce oraz mieć pewność, że nauka którą dostają jest wartościowa. Ja takiej pewnością nie miałem, ponieważ wiedzę musiałem czerpać z Internetu. Jeszcze w 2007-2008 roku cyfrowy świat tworzenia grafiki oraz edukacja z tym związana dopiero zaczynały kiełkować. Ta wiedza często była bardzo ograniczona, a niekiedy źródła były niekompetentne. Trzeba było je cały czas weryfikować. Często uczyłem się złych nawyków. Nauka wymagała dużo więcej samozaparcia, by zbudować dyscyplinę, ale w pewnym momencie poczułem, że to może być większą motywacją.

Gdzie można nauczyć się grafiki szybciej, a gdzie lepiej – w szkole, czy w Internecie?

Wszystko zależy od naszej osobowości. Są na świecie szkoły, które tworzą tak niesamowitych artystów. Takie miejsca to np. Art Center w Pasadenie w Kalifornii, czy FZD School w Singapurze. Najczęściej polecałbym rzucić okiem na prace instruktorów i ich uczniów. Jeśli prace wyglądają profesjonalnie i jeśli ci ludzie byli profesjonalistami, a nie tylko nauczycielami, to zdecydowanie taki kierunek mogę polecić.

Edukacja przez Internet też jest możliwa, chociaż musimy sobie mocno zaufać. Teraz internetowych szkół jest mnóstwo. Mamy Schoolism, mamy CGMA, mamy mnóstwo innych stron, które pozwalają uczyć się bezpośrednio od artystów, a często także wchodzić z nimi w interakcję. Osoby te są profesjonalistami a do swoich klas przyciągają nazwiskiem.

ipot (7 of 27)

Jak wpłynąć? Wystarczy liczyć na to, że ktoś nas zauważy, czy lepiej samemu uderzać do każdych drzwi?

Ja tak naprawdę zacząłem od zbudowania wokół swojej osoby publiczności – ludzi, którzy moje prace lubili. Na początku, z racji ograniczeń finansowych i geograficznych, wykorzystywałem do tego social media. Social marketing to osobna kwestia. Trzeba dobrze poznać, jak działają serwisy internetowe. Pozwoliło mi to stworzyć wokół mojej osoby grono odbiorców, na które mogę liczyć. Najczęściej moje zlecenia wynikały z tego, że moje prace były popularne właśnie wśród tych ludzi. Lajki na Facebooku, czy wybory moich prac na „Editor’s pick” w ArtStation, dawały sygnał art directorom. Oni śledzą takie strony i widzą dobre prace, ale widzą je tylko dlatego, że grafiki mają rzesze odbiorców, którzy je promują.

Wysyłałem wyjątkowo mało CV, ale zdarzało mi się dostać pracę w ten sposób. Takim przypadkiem było Quantic Dream, dla którego ostatnio pracowałem w Paryżu.

Na ile liczy się talent, na ile ciężka praca, a na ile automarketing, o którym mówisz?

Ja bym to rozdzielił. Talent w ogóle bym wyrzucił. Moim zdaniem każdy kto ma oczy i dłonie, jest w stanie robić to, co ja. Samozaparcie, ciekawość i umiejętność zgłębiania wiedzy – to jest talent. Talentem można nazwać to, że ktoś jest w stanie tworzyć prace, które są słabe, przez 8-10 godzin dziennie, przez dwa lata. Jeśli jesteś wystarczająco zdeterminowany i silny, te prace w końcu zaczną wychodzić.

Książki i badania, które czytałem, utwierdzają mnie w przekonaniu, że talent nie istnieje. Talentem możemy nazwać jedynie predyspozycje i odporność na przeciwności losu.

Mam wrażenie, że etap, na którym teraz jestem, jest łatwiejszy. Udało mi się przebić, ale ostatnie kilka lat było naprawdę trudnych. Nie chcę zapeszyć, że już bardzo dużo osiągnąłem – zupełnie nie. Podchodzę do tego, co robię z bardzo dużą rezerwą i z dystansem. Czuję, że jest to spełnienie moich najskrytszych marzeń.

Zobacz także galerię zdjęć z warsztatów

Lokowanie produktu
Najnowsze