REKLAMA

Temat tygodnia: Podsumowanie Google I/O 2015, czyli co dalej z Androidem i goglami Cardboard

Czy stosunkowo mała liczba zmian w Androidzie M to dobry znak? Czy zielony robot już dojrzał? Czy może Google ma ważniejsze projekty na głowie, jak Brillo oraz dostarczanie internetu w odległe rejony świata i dlatego zaniedbuje Androida?

31.05.2015 18.49
Podsumowanie Google I/O 2015, czyli co dalej z Androidem i goglami Cardboard
REKLAMA
REKLAMA
połowianiuk

Marcin Połowianiuk: O nowym Adroidzie M na pewno szerzej wypowiedzą się moi koledzy z redakcji, natomiast ja chciałbym zwrócić uwagę na rozwój technologii VR.

Okulary Google Cardboard na obecnym etapie rozwoju można traktować jedynie w roli dema technologicznego. Serio, karton na głowie? Nawet w kwestii programowej projekt jest jeszcze we wczesnej fazie beta, gdyż wszystkie dostępne na Cardboard aplikacje to bardziej pokaz możliwości technologii, niż wartość sama w sobie.

Niemniej jednak uważam VR (a w przyszłości także AR) za przyszłość cyfrowej rozrywki. Filmy nagrywane w 360 stopniach już dziś można obejrzeć na zwykłym smartfonie, który umożliwia obracanie się „wewnątrz” nagrania dzięki wbudowanym żyroskopom. To robi wrażenie nie tylko na technologicznych geekach, ale i na osobach, które w ogóle nie interesują się nowymi technologiami. Myślę, że to jest właśnie klucz do sukcesu.

Sam hełm VR wygląda dziś bardzo futurystycznie i trudno przewidzieć, czy pomysł przyjmie się na szerszą skalę. Z drugiej strony, 10 lat temu równie futurystycznie wyglądała koncepcja cienkiego prostokątnego terminala dającego dostęp do multimediów i Internetu. Dziś takie urządzenie ma w kieszeni każdy.

przemekspider przemek pająk

Przemysław Pająk: Mnie stosunkowo mała liczba nowości w Androidzie M rzeczywiście zastanowiła i myślę, że… chyba źle na nie patrzymy.

Wydaje mi się, że Google postanowił zamachnąć się na ekonomię aplikacji - coś, co potencjalnie jest dla niego groźne. Skoro bowiem aplikacje ograniczają użycie wyszukiwarki Google (udowodniona rzecz), to w dłuższej perspektywie oznacza to niższe przychody i zyski wielkiego hegemona internetu.

Stąd Tap on Now - nowość, która może mieć gigantyczne znaczenie przy kształtowaniu zmian w sposobie używania smartfonów i tabletów. Tap on Now oznacza notoryczne używanie Google na smartfonach, nawet wtedy, gdy używamy innych aplikacji, które w swoim kontekście użycia nie zakładały używania wyszukiwarki.

Jeśli ta nowość się upowszechni, to będziemy mówić w przyszłości mówić o rewolucyjnym Androidzie M. Androidzie, który na pozór wydawał się niezwykle oszczędny w nowościach.

maciek gajewski

Maciej Gajewski: Na mnie największe wrażenia zrobiły usprawnienia w Google Now, w tym Now on Tap. To niesamowite co Google robi ze swoją chmurą obliczeniową i uczeniem maszynowym. Usługa Google Now rozpoznaje już kontekst pytania, jego nieraz niejednoznaczną formę językową i bezbłędnie potrafi wchodzić w interakcję z użytkownikiem (a przynajmniej na demonstracji tak było, choć przyznam szczerze, że nie spodziewam się tu jakiegoś „przekrętu”). Google wyraźnie wyprzedza zarówno Microsoft i jego Cortanę oraz tym bardziej Apple’a z jego Siri. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że za kilka lat mowa naturalna (lub wpisywanie poleceń tekstowych w tej same formie) za najpóźniej kilka lat będzie podstawową formą komunikacji z elektroniką użytkową. A kto osiągnie to pierwszy w akceptowalnej formie, wygra bardzo wiele.

Inne nowości, choć interesujące, bledną przy nowym Google Now. Android zyskał tylko kilka szlifów, podobnie jak technika „VR dla mas” (choć algorytm łączenia obrazu z kamer, opracowany wspólnie z GoPro, robił wrażenie), a Brillo… to bardzo ważna nowość, ale dla samego Google’a. Tu dochodzimy bowiem do absurdu istnienia kilkunastu „standardów” IoT. Samsung ma swój, Microsoft ma swój, LG ma swój. Tu jeszcze panuje Dziki Zachód i zamiast oceniać powinniśmy raczej obserwować rozwój wydarzeń.

Choć trzeba przyznać, że ulepszony Google Now był podczas I/O 2015 głównie pokazem siły. Dla deweloperów nie oznacza to nic, nie jest to żadne nowe narzędzie które mogą wykorzystać. Raczej informacja, że to Android jest największą potęgą w świecie elektrogadżetów. Ale o tym oni już wiedzą od dawna.

dawid kosiński

Dawid Kosiński: Co roku nie da się robić rewolucji. Google pokazał to na ostatniej konferencji Google I/O. Mała liczba zmian w Androidzie M oraz delikatne usprawnienie platformy wirtualnej rzeczywistości nie powinny nikogo śmieszyć. Ta strategia pokazuje, że Google jako jedna z nielicznych firm w branży IT jest pewna swoich rozwiązań. Android Lollipop był rewolucją i jak każda rewolucja narobiła sporo bałaganu. Bałaganu, który w dużej mierze został uprzątnięty w Androidzie 5.1 i który nadal będzie sprzątany w następnych wersjach systemu. Co prawda Google mógłby znowu zupełnie zmienić koncepcję systemu, ale… po co?

Szczególnie nie podnieca mnie platforma Brillo, bo… jest to po prostu jeden z wielu standardów Internetu rzeczy. Google nie pokazał, czemu jest on lepszy od innych i tak naprawdę nie jestem przekonany, że to właśnie Brillo będzie najczęściej wykorzystywanym standardem. Podobać się za to mogły nowości w Google Now, które mogą sprawić, że korzystanie ze smartfonu będzie jeszcze prostsze niż do tej pory. I jeśli usługa ta będzie się rozwijać w tym tempie, to oficjalnie przestanę z wypiekami na twarzy czekać na polskie wersje Cortany oraz Siri.

Na konferencji Google pokazał też, że pomimo ogromnej liczby klientów stawia przed sobą kolejne cele i chce znacznie zwiększyć swoje udział także na najbiedniejszych rynkach, na których smartfon wciąż jest dobrem luksusowym. W takich miejscach dostęp do sieci jest bardzo drogi. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że najpopularniejszą przeglądarką jest tam Opera Mini wyposażona w świetną funkcję kompresji danych. Google chce odzyskać ten rynek, dlatego wprowadza podobne możliwości do przeglądarki fabrycznie instalowanej na sprzętach z Androidem i idzie o krok dalej. Dowodem na to jest chociażby znaczne zwiększenie możliwości map Google w trybie offline. Jestem pewien, że ta strategia Google się sprawdzi. Co więcej, nie zdziwię się, jeśli zmiany te wprowadzą Operę do grobu. To smutne, ale cóż, takie są realia rynku.

REKLAMA

Czytaj więcej o Google I/O 2015:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA