REKLAMA

Po co Netflix będzie robił kolejny sezon House of Cards? Ano po to

Jeden największych serwisów VOD, Netflix, przedstawił swoje wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2015 roku i ma się czym pochwalić. Kalifornijska firma posiada w tej chwili ponad 60 milionów subskrybentów.

16.04.2015 12.16
Po co Netflix będzie robił kolejny sezon House of Cards? Ano po to
REKLAMA
REKLAMA

Około 40 milionów z nich to użytkownicy ze Stanów Zjednoczonych, natomiast pozostałe 20 milionów korzysta z usług Netflixa za granicą. Co dość znamienne, firma zanotowała znaczący przyrost liczby subskrybentów tuż po premierze... trzeciego sezonu House of Cards.

Wiele wspólnego ma z tym również coraz głębsza ekspansja usługi na zagranicznych rynkach, jak choćby ostatnie wejście do Australii.

Tylko w ciągu ostatniego kwartału serwis zyskał rekordowe 4,9 mln nowych użytkowników.

62,3 miliona subskrybentów pozwoliło Netflixowi uzyskać bardzo dobre wyniki finansowe. Łączny dochód wyniósł 1,57 mld dol., z czego każdy indywidualne odtworzenie generowało 0,77 dol, a nie jak przewidywano, 0,69 dol. Pomimo tego, zyski Netflixa zmalały w stosunku do pierwszego kwartału ubiegłego roku i to dość znacznie. Q1 2014 przyniósł firmie zysk na poziomie 53 mln dol., podczas gdy w tym roku było to zaledwie 23 mln dolarów.

house-of-cards-glowne

Mimo wszystko wzrost liczby subskrybentów i globalna ekspansja nastawiają firmę oraz jej inwestorów dość pozytywnie na nadchodzącą przyszłość. Autorskie seriale tworzone przez Netflixa odgrywają tutaj ogromną rolę, także gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego zobaczymy czwarty sezon House of Cards... to właśnie dlatego.

Netflix wciąż ma przed sobą długą drogę

Do lidera na rynku, HBO, jest mu bowiem jeszcze bardzo daleko. 60 milionów subskrybentów robi wrażenie, ale nie tak, jak aktywnych 138 milionów osób korzystających z płatnych usług twórców Gry o Tron.

Różnica w zyskach obydwu firm również jest miażdżąca na niekorzyść Netflixa, lecz nie oznacza to, że HBO może spać spokojnie. Netflix bardzo szybko się rozwija i choć nie ma szans, żeby przegonił giganta w najbliższym czasie, to z pewnością niedługo zacznie deptać mu po piętach.

Jeżeli serwis zrealizuje swoje ambitne plany, to w 2017 roku będzie obecny we wszystkich rejonach świata, gdzie tylko dostępny jest Internet, a przynajmniej w 200 zapowiadanych przez Netflixa krajach.

REKLAMA

Osobiście mam nadzieję, że szybki rozwój usługi przyspieszy bieg wydarzeń i o wiele prędzej doczekamy się jego obecności nad Wisłą. Naprawdę bardzo chętnie oddam im swoje pieniądze - niechże się tylko pospieszą z tą ekspansją.

I nie tylko ja. Z pewnością znajdzie się spora rzesza ludzi, chętna dołączyć do obecnych 60 milionów bez konieczności uciekania się do omijania blokad regionalnych i stosowaniu VPN-ów. W końcu... ileż można czekać?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA