REKLAMA

Albo na konferencji Apple'a absurd gonił absurd, albo to ja jestem już na to za stara

Apple Watch będzie hitem. Po prostu. Mogę nabijać się z ludzi, którzy pojada do Drezna stać w długich kolejkach, mogę nie chcieć zegarka z jabłkiem, ale kilkadziesiąt wersji zegarka i tak będzie sprzedawać się świetnie. Tylko, że poziom absurdu na konferencji sięgnął zenitu.

09.03.2015 20.21
Albo na konferencji Apple’a absurd gonił absurd, albo to ja jestem już na to za stara
REKLAMA
REKLAMA

Zacznijmy od tego, że Apple to po prostu firma kierowana przez mężczyzn i widać do na każdym kroku. Gdy na scenie pojawiła się gościnnie kobieta wyglądała bardzo nie na miejscu - scena konferencji Apple’a to miejsce zdominowane przez mężczyzn i tyle. Widać to w podejściu nawet do… zdrowia.

Health Kit i Research Kit, coraz mocniej promowane huby i aplikacje Apple’a służące do analizy stanu zdrowia i jego poprawy, wyglądają świetnie. Zaprezentowany open-source’owy Research Kit umożliwi testy i ćwiczenia na choroby takie jak choroba Parkinsona, zbieranie danych i pomoc przy astmie czy raku piersi. Zacna to inicjatywa, bo dane pomogą badać choroby i schorzenia.

Apple mocno skupia się na zdrowiu. Zegarek będzie potrafił zbadać puls, powie gdy za długo siedzimy i przyda się przy ćwiczeniach.

Wszystko by być zdrowszym, śledzić stan swojego ciała, swoje osiągi i lepiej zrozumieć fitness!

A mnie wciąż zastanawia, dlaczego Health Kit nie ma czegoś tak prostego, jak kalendarzyk menstruacyjny. Skoro mówimy o zdrowiu, śledzeniu postępów, analizowaniu własnego ciała, to dlaczego, do cholery, coś tak prostego jak cykl menstruacyjny - dla kobiet bardzo istotny, często sugerujący stan zdrowia - nie znajduje miejsca w ekosystemie Apple’a? W sklepach z aplikacjami pełno jest kalendarzyków dla kobiet, są po prostu przydatne, wygodne i sensowne. U samego Apple’a (ani w S-Health Samsunga) nie ma na nie miejsca. Mówimy czymś skierowanym do mniej więcej połowy populacji, mniej więcej połowy użytkowników urządzeń Apple’a. Pal licho - pomińmy to, przejdźmy do choroby Parkinsona. Bardzo ważnej, oczywiście. Jednak dotykającej mniej osób niż zwykły okres!

apple-watch

To tym bardziej dziwne, gdy spojrzy się na to z perspektywy kobiety. Apple zachęca do ćwiczeń, biegania, jazdy na rowerze. Każda kobieta, która romansowała z wysiłkiem fizycznym wie, jak ważne jest “zsynchronizowanie” go z własnym organizmem i cyklem.

Dlatego wydaje mi się, że mam prawo mówić, iż Apple to firma z typowo męskim punktem widzenia i typowo męskim podejściem do produktów.

KALENDARZYK CYKLU MENSTRUACYJNEGO WBUDOWANY W HEALTH KIT (i S-HEALTH), POPROSZĘ! Aplikacja pyta, obok grupy krwi, wieku czy wagi także o biologiczną płeć. Jeśli menstruacja jest dla mężczyzn tak straszna, niech kalendarz cyklu pojawia się tylko dla kobiet. Inaczej nie jest to poważna aplikacja, która pozwala śledzić własne zdrowie. Tyle. Aż tyle.

Drugim, trochę głupszym i bardziej absurdalnym szczegółem jest nazewnictwo. Głównie nazewnictwo nowej technologii zastosowanej w trackpadzie nowego Macbooka i ekranie zegarka - Force Touch. Biorąc pod uwagę różne znaczenia słowa “force”, w połączeniu z “dotykiem” mam wrażenie, że w Apple zaszwankowała zdolność przewidywania skojarzeń.

Pewnie się czepiam, pewnie macie rację. Jednak pozostaje we mnie jakiś niesmak.

Zwłaszcza w połączeniu z resztą absurdalnych elementów konferencji, na przykład dwoma materiałami wideo o stopach metali, z wypaśną, dumną muzyką. Czy z zaproszeniem kobiety, która pomaga innym kobietom w krajach rozwijających się i zestawieniem problemów kobiet Tanzanii tuż obok zegarka rozwiązującego “problemy pierwszego świata”, takie jak zdalne otwieranie drzwi garażu czy brak gotówki na kupienie coli w automacie.

A może po prostu to ja już jestem za stara na takie konferencje, na kreowanie małej, zamkniętej rzeczywistości i wymyślanie nieistniejących problemów, które potem można rozwiązać zbijając na tym miliardy.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA