REKLAMA

Komputery stacjonarne odchodzą do lamusa, ale jest ktoś, kto na tym skorzysta

Komputer stacjonarny, całkiem słusznie, może wydawać się reliktem poprzedniej epoki. Zdecydowana większość użytkowników już porzuciła je na rzecz laptopów oraz tabletów. Teraz to samo robią producenci, dla których stacjonarne pecety stają się coraz mniej lukratywnym kawałkiem biznesu. Jednak czy ich użytkownicy na tym stracą? Okazuje się, że niekoniecznie.

25.03.2015 12.27
Komputery stacjonarne odchodzą do lamusa, ale jest ktoś, kto na tym skorzysta
REKLAMA
REKLAMA

Dane są bezlitosne. Sprzedaż komputerów stacjonarnych będzie z roku na rok topnieć. Przykładowo, według raportu stworzonego przez IDC w zeszłym roku sprzedało się prawie 134 miliony komputerów stacjonarnych i 174 miliony laptopów. Za 4 lata, w 2019 roku, sprzedaż desktopów ma spaść do 121 milionów, zaś komputerów przenośnych niemal się nie zmieni i wyniesie 170 milionów. Zdają sobie z tego sprawę także producenci podzespołów komputerowych, którzy starają się przenosić swoją aktywność ze stacjonarek w inne części rynku.

Gantner sprzedaż PC

Przykładowo, Intel najprężniej działa w segmencie laptopów, urządzeń mobilnych oraz Internetu Rzeczy. AMD zmonopolizował rynek podzespołów stosowanych w konsolach do gier i próbuje się przebić na rynku laptopów, zaś Nvidia tworzy własne urządzenia mobilne i stara się popularyzować technologie grania w chmurze. I choć każda z tych firm stara się zachować pozory normalnego funkcjonowania na rynku desktopów, wnikliwe oko może zobaczyć, że są coraz mniej w niego zaangażowane.

Chcecie przykładów? Proszę bardzo. Czy Intel stworzył procesory Broadwell z myślą o stacjonarnych pecetach? Nie. Czy AMD zamierza wypuścić swoje rewolucyjne układy Carrizo w wersji dla desktopów? Też nie. Czy Nvidia tworzyła architekturę Maxwell, by wydawać jak najlepsze karty graficzne? Ponownie - nie. Chip ten powstał głównie z myślą o układach mobilnych z serii Tegra. Jednak to, że komputery stacjonarne rozwijają się coraz wolniej, niekoniecznie jest złą informacją.

Jeśli kupicie stacjonarkę przy okazji premiery nowej generacji podzespołów, nie będziecie musieli jej modernizować przez wiele lat.

Intel oraz AMD zachowują się uczciwie i nie chcą udawać, że ich układy są zauważalnie szybsze od swoich poprzedników. Bo nie są. Zarówno procesory Intel Broadwell, jak też AMD Carrizo mają bardzo dobrą wydajność, ale energetyczną. Oznacza to, że na osiągnięcie danej wydajności potrzebują znacznie mniej energii. Za przykład ponownie posłużą tu procesory AMD Carrizo, które są tylko o 5% szybsze niż APU poprzedniej generacji, ale pobierają aż o 40% mniej energii niż one.

AMD Carrizo Energooszczędność

Zresztą nawet zmiany w samym układzie zostały przeprowadzone tak, by jak najlepiej dopasować go do urządzeń mobilnych. Do zmian tych należy między innymi zastosowanie do produkcji układu bibliotek HDL (High Density Library), które umożliwiają bardzo gęste pakowanie obok siebie podzespołów. Dzięki temu sprzęt zyskuje na wydajności, ale nie może być wysoko taktowany. A co za tym idzie, nie jest możliwe znaczne podbicie zegarów jego pracy i stworzenie w ten sposób jego wersji desktopowej.

Z kolei u Intela w procesorach Broadwell największą zmianą jest zmniejszenie procesu technologicznego z 22 do 14 nm, co przekłada się głównie na mniejsze zapotrzebowanie energetyczne. Oprócz tego firma poprawiła wydajność zintegrowanych układów graficznych, które są wykorzystywane w najwydajniejszych pecetach stosunkowo rzadko. A konkretnie, wyłącznie wtedy, gdy komputer nie jest używany do gier.

Ktoś, kto kupił procesor ponad 4 lata temu, nadal nie musi go wymieniać.

Właśnie w 2011 roku premierę miały procesory Intel Core 2. generacji o nazwie kodowej Sandy Bridge, które nawet obecnie wystarczają do uruchomienia praktycznie wszystkich najnowszych gier. O tym, że procesory desktopowe będą rozwijać się coraz wolniej, świadczy chociażby dzisiejsza zapowiedź stacjonarnych procesorów Intel Core 5. generacji. Będą się na nią składać tylko dwa modele, które w dodatku będą słabsze od obecnych już na rynku układów Intela.

Broadwell_Package_Diagonal

Oznacza to, że jeśli cztery lata temu kupiłeś całkiem przyzwoity komputer wyposażony w procesor Intela oraz dysk SSD, jedynym elementem, który powinieneś w miarę regularnie wymieniać jest karta graficzna. By zachować dotychczasowy komfort rozgrywki, warto kupować nowy model karty co dwa lata, bo właśnie mniej więcej z taką częstotliwością na rynku pojawiają się nowe generacje układów graficznych. Oczywiście nawet wtedy nie ma potrzeby kupowania najdroższego modelu. Wszystko zależy od naszych potrzeb. Do grania w większość gier w rozdzielczości FullHD starczy karta za mniej niż tysiąc złotych.

Kolejnym elementem, którego wymiana przyniosłaby jeszcze komfort mógłby być dysk SSD. Jednak jako że ich ceny ciągle lecą na łeb, na szyję, nie powinno to stanowić problemu dla jakiegokolwiek fana komputerów. Sam swojego Cruciala MX100 256 GB kupiłem za niecałe 400 zł. W porównaniu do cen sprzed kilku lat są to naprawdę grosze. Swoją drogą, dożyliśmy naprawdę ciekawych czasów. Jeszcze kilka lat temu dwuletni komputer był złomem, a teraz okazuje się, że nawet maszyna sprzed połowy dekady nadaje się do uruchamiania nowych tytułów.

komputer

Hej, hej, ale czy wolniejszy rozwój podzespołów komputerowych nie powoduje mniejszego postępu?

Dekadę temu byłoby to sensowne pytanie. Dziś jednak jestem przekonany, że gracze więcej zyskują na wolniejszym rozwoju komputerów niż tracą. Wszystko dlatego, że rytm rozwoju rynku gier komputerowych i tak napędzają konsole do gier. I choć Xbox One oraz Playstation 4 są w porównaniu z najnowszymi pecetami bardzo ograniczone sprzętowo, to ze względu na cenę większość graczy decyduje się na kupowanie właśnie ich. I to właśnie z myślą o nich tworzone są nowe gry. Może narażę się wielu osobom, ale uważam, że gry pecetowe są robione tylko przy okazji.

Podczas funkcjonowania poprzedniej generacji konsol byliśmy świadkami tego, że częste pojawianie się nowych podzespołów było tylko kolejnym pretekstem dla twórców gier, by zupełnie nie przejmować się optymalizacją swoich gier. Tytuł na konsolę było trzeba dopracować, by wycisnąć z niej ostatnie soku. W przypadku komputerów parcia na optymalizację nie było, bo… przecież w razie problemów z wydajnością możliwe było dokupienie lepszej karty graficznej.

Śmiejcie się lub nie, ale właśnie w ten sposób Ubisoft tłumaczył kiepską optymalizację Assassin’s Creed IV: Black Flag.

NVIDIA-GeForce-GTX-980_13
REKLAMA

Dlatego choć komputery stacjonarne powoli odchodzą do lamusa… gracze powinni być z tego zadowoleni. W końcu pecety to nie tylko maszynki do gier, ale też potężne narzędzia pracy. Z tego powodu można się spodziewać, że nigdy w całości nie znikną z rynku. A to, że dedykowane im podzespoły będą pojawiać się rzadziej? Trudno, jeśli dzięki temu na swoim pececie przez kilka lat będę mógł grać w nowe tytuły w jakości lepszej niż na konsoli i przy tym optymalizacja gier pecetowych będzie lepsza, to chyba jednak mi to pasuje i z jeszcze większą chęcią za kilka lat wymienię swojego desktopa na nowy model.

* Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA