REKLAMA

Doktor Google usankcjonowany - zamiast iść do lekarza... włącz komputer

Internet pełen jest pytań z zakresu zdrowia, na które inni internauci ochoczo odpowiadają. Zaczęło się nawet mówić żartobliwie o Doktorze Google, do którego zwracają się użytkownicy zamiast pójść do prawdziwego lekarza. Żarty jednak się skończyły, bo firma z Mountain View chce zacząć sama odpowiadać na takie pytania z wykorzystaniem Knowledge Graph.

10.02.2015 14.32
Doktor Google usankcjonowany – zamiast iść do lekarza… włącz komputer
REKLAMA
REKLAMA

O problemie diagnozowania się chorych ludzi u innych internautów głośno było pod koniec zeszłego roku, kiedy ujawniono plany Google’a dotyczące zbudowania platformy pozwalającej na zdobycie zdalnie profesjonalnej porady bez konieczności wychodzenia z domu.

Dzisiaj dowiadujemy się z kolei, że firma z Mountain View bierze sprawy w swoje ręce.

google-wyszukiwarka

Jak poinformowało Google na swoim oficjalnym blogu, do pola wyszukiwania co dwudzieste wpisane hasło ma związek ze zdrowiem. Zamiast kierować użytkowników poszukujących porady zdrowotnej za zewnętrzne strony twórcy wyszukiwarki chcą serwować im odpowiedzi bezpośrednio na stronie z wynikami.

Informacje zdrowotne w wyszukiwarce Google mają być częścią Knowledge Graph, czyli w dużym uproszczeniu systemu odpowiadającego na pytania użytkownika bez konieczności przekierowania ich do zewnętrznej strony. Doktor Google, teraz już oficjalnie a nie w formie żartu, ma być częścią tej platformy.

Po wpisaniu nazwy choroby do wyszukiwarki pojawią się podstawowe informacje na jej temat.

google-health-info-animated

Obok nazwy dolegliwości będziemy mogli wyczytać o najczęściej występujących objawach i sposobie leczenia danej choroby. Jedną z najważniejszych danych będzie z kolei potwierdzenie lub zaprzeczenie tego, czy dana przypadłość jest zaraźliwa.

Google oczywiście zaznacza, że Doktor Google powinien być jedynie punktem startowym do poszukiwania informacji. Obawiam się jednak, że dla wielu osób będzie to też ostatnie miejsce, gdzie przeczytają o trawiącej ich chorobie.

Człowiek szukający informacji w Google, zamiast u lekarza, sam jest sobie winien, prawda?

google-android-lollipop

Czyja wina by nie była, wiele osób - jeśli stanie się im coś poważnego po zastosowaniu się do porad znalezionych w internecie - będzie mieć pretensje do całego świata. Dopóki Google był tylko pośrednikiem, to firmie z Mountain View niewiele groziło.

Teraz jednak to się zmienia. Doktor Google, chociaż nie ma takiej nazwy, jest już oficjalnym produktem firmy. Tylko czekać na pierwsze pozwy skierowane w stronę giganta z powodu wyświetlenia niepełnych lub nieprawdziwych informacji.

W nieomylność Google’a naprawdę nie uwierzę, nawet jeśli dane zgodnie z obietnicami firmy zatwierdzane będą przez lekarzy. Błąd może zdarzyć się zawsze, a użytkownik może do tego mylnie zinterpretować objawy i z powodu Doktora Google’a zbagatelizować poważną chorobę.

REKLAMA

Tym razem chyba się nawet cieszę, że usługa nie startuje od razu w Polsce…

*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA