REKLAMA

Gry w Polsce są drogie? Jest na świecie kraj, w którym granie to prawdziwe piekło

„Nikt nie jest patriotą, kiedy chodzi o podatki” – z trafnymi słowami George’a Orwella zgadza się dzisiaj zapewne każdy gracz, który mieszka w Brazylii. To właśnie wielki kraj Ameryki Południowej jest aktualnie największym piekłem dla osób uwielbiających gry wideo. Piekłem, którego przestraszyło się samo Nintendo, pakując swoje manatki i wyjeżdżając z Brazylii.

12.01.2015 17.02
Gry w Polsce są drogie? Jest na świecie kraj, w którym granie to prawdziwe piekło
REKLAMA
REKLAMA

Brazylia to piąty największy kraj na naszym globie. Ponad 193 miliony mieszkańców tego państwa może pochwalić się przynależnością do grupy BRICS – krajów rozwijających się z najlepszymi wskaźnikami i notowaniami (nie licząc coraz bardziej odizolowanej Federacji Rosyjskiej). Niestety, rosnące w oczach PKB regionalnego mocarstwa nie przekłada się bezpośrednio na dochody obywateli. Pod tym względem Brazylię dzieli od Polski prawie 30 innych krajów.

brazylia 1

Piractwo i bieda od zawsze szły ze sobą w parze. Mimo tego Brazylia powinna być wartościowym rykiem dla wydawców gier, głównie za sprawą bogatych ośrodków miejskich.

Wysokie wskaźniki przestępczości oraz gęsto zaludnione, kolorowe i rozpadające się fawele to tylko jedna strona tego kraju. Drugą są bogactwa kilkunastomilionowych ośrodków miejskich takich jak Sao Paulo czy Rio de Janeiro. Pod tym względem Brazylia jest bardzo podobna do Federacji Rosyjskiej z jej Moską oraz Petersburgiem. Jak wiemy, żaden szanujący się wydawca nie pominie dzisiaj rosyjskiego rynku przy wydawaniu gry komputerowej. Z Brazylią jest zupełnie inaczej, za sprawą działań samych rządzących.

ap836772989051

Rosja to kraj olbrzymiego piractwa. Mimo tego liczba potencjalnych odbiorów jest tam tak duża, że wielu światowych wydawców zdecydowało się na zastosowanie zupełnie odmiennej strategii. Oryginalne gry często są kolportowane w białych kopertach, niczym pirackie edycje. Brak pudełka, brak instrukcji, współpraca z lokalnymi wydawcami – wszystko to pozwala na stworzenie oferty na tyle atrakcyjnej, aby chociaż część Rosjan oderwać od serwisów z torrentami. Niestety, podobne podejście  nie jest możliwe do zastosowania w Brazylii.

Wszystko za sprawą potężnych danin, jakie zagraniczna firma operująca na terenie Brazylii musi płacić rządowi. Na importowane konsole nakładane są tutaj 63-procentowe podatki i cła.

Można napisać, że brazylijski gracz kupujący konsolę w praktyce kupuje je dwie – dla siebie i dla państwa. Dokładnie to samo tyczy się gier, nawet tych oferowanych w dystrybucji cyfrowej. Ogromne różnice między polskim i brazylijskim rynkiem doskonale widać na przykładzie platformy PlayStation 4. Importowane urządzenie kosztuje na naszym rynku około 1500 – 1600 złotych. W Brazylii jest to wydatek rzędu 4000 – 5000 złotych.

ps4

W tym miejscu warto napisać, jak z problemem brazylijskiego importu poradził sobie Microsoft. Ich Xbox One kosztuje w Brazylii „zaledwie” 2400 złotych. Wszystko dlatego, że… jest składany na miejscu. Co ciekawe, w czasach PlayStation 3 również konsola Sony powstawała w Brazylii. Stąd cena PlayStation 4 może się wydawać Brazylijczykom szczególnie bolesna. Chociaż Japończycy rozważają rozpoczęcie produkcji PS4 w kraju Ameryki Południowej, w dalszym ciągu są to jedynie plany.

Wysokie podatki zmuszają część z producentów do rozpoczęcia lokalnej produkcji. Inne podmioty po prostu uciekają z tego rynku, tak jak zrobiło to Nintendo.

Producent Wii U kilka dni temu pożegnał się z brazylijskim rynkiem. Powodem jest oczywiście olbrzymia opłata nałożona na importowane towary. Nintendo nie ma zamiaru produkować swoich platform w Brazylii, co za tym idzie, jest skazane na zaporowe ceny podobnie jak producenci PlayStation 4. Japończycy powiedzieli więc „dosyć”, po czym spakowali swoje manatki.

Firma oficjalnie potwierdziła, że nie będzie już sprzedawać swojego sprzętu w Brazylii. W stanowisku Nintendo of America gigant poinformował, że ani on, ani oficjalnie namaszczony lokalny dystrybutor nie odpowiada już za dystrybucję konsol Nintendo. Brazylia wraca więc do stanu, w którym Polska była przez kilka ostatnich lat, dopóki na naszym rynku nie pojawił się dystrybutor Conquest Entertainment. Stanu, w którym przez lata zdążyliśmy zapomnieć o Wielkim N, na korzyść produktów konkurencji.

wii u model
REKLAMA

Bardzo możliwe, że w Brazylii będzie dokładnie tak samo. Prawie 200-milionowy naród zapomni o Nintendo oraz wyjątkowej magii ich gier, na korzyść zaradnego Microsoftu oraz ledwo wiążącego tam koniec z końcem Sony. Z perspektywy gracza wieloletnia nieobecność ciekawej oferty Nintendo na polskim rynku nigdy nie była czymś pozytywnym. Zarówno, jeżeli chodzi o konkurencję, ale przede wszystkim z powodu utrudnionego dostępu do naprawdę kapitalnych tytułów na wyłączność.

Nie cierpię tekstów pokroju „myślicie, że w Polsce jest źle? To zobaczcie na XYZ”. Mimo wszystko zdaje się, że sam właśnie taki popełniłem. Kiedy jednak pomyślę, że mógłbym być teraz brazylijskim piratem, sfrustrowanym na rząd oraz zagranicznych producentów, naprawdę nie zazdroszczę pasjonatom gier w tym kraju. Rodzime doświadczenie z nieobecnością Nintendo w zupełności mi wystarczy, z kolei aktualne ceny konsol ósmej generacji są bardziej niż atrakcyjne, nawet na polską kieszeń.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA