REKLAMA

Mimo serii szkolnych błędów Apple i tak pokazuje Google'owi, jak powinno się aktualizować system w urządzeniach mobilnych

Nowy rok trwa dopiero od tygodnia, a już zdążyły się pojawić statystyki dotyczące adopcji najnowszych wersji dwóch najpopularniejszych mobilnych systemów operacyjnych. W przypadku oprogramowania od Google aktualny Android 5.0 Lollipop w ogóle nie znalazł się w zestawieniu. Apple za to może pochwalić się znacznie lepszym wynikiem.

08.01.2015 12.50
Mimo serii szkolnych błędów Apple i tak pokazuje Google’owi, jak powinno się aktualizować system w urządzeniach mobilnych
REKLAMA
REKLAMA

Nowy Android został zaprezentowany pod koniec zeszłego roku. Jak wynika z najnowszych tabel i wykresów opublikowanych wczoraj przez Google system w wersji 5.0 Lollipop to mniej niż 0,1 proc. smartfonów i tabletów wykorzystywanych przez użytkowników końcowych do łączenia się ze sklepem Google Play. To jednocześnie smutna, jak i śmieszna informacja w kontekście tego, jak radzi sobie konkurencja.

W przypadku mobilnego systemu Apple sytuacja jest diametralnie inna.

Użytkownicy iPhone’ów i iPadów nie muszą czekać na aktualizację miesiącami. Posiadacze urządzeń z ostatnich kilku lat mogą być pewni, że kolejna wersja iOS zostanie im udostępniona tego samego dnia, co wszystkim innym użytkownikom smartfonów i tabletów Apple, nawet tych najnowszych.

Nie oznacza to, że wszyscy aktualizację wykonają zaraz po jej udostępnieniu. Nie da się jednak ukryć, że w kilka miesięcy po premierze iOS 8 korzysta z niego większość wszystkich osób, które mają taką możliwość. Google powinno wreszcie wyciągnąć wnioski i zmienić coś w sposobie dystrybucji swojego systemu.

Na to się jednak nie zanosi, a Apple jeszcze długo będzie dostarczać użytkownikom oprogramowanie znacznie szybciej niż konkurencja.

Jak donosi serwis bgr.com, na początku stycznia 2015 roku dane pochodzące od Apple wskazują na to, że już ponad dwie trzecie użytkowników korzysta z iOS 8 - dokładnie jest to 68 proc. użytkowników. To wynik lepszy o 5 pkt. proc. niż w grudniu minionego roku.

Widać też, że tempo adopcji nowego systemu hamuje - wzrost w grudniu względem listopada był wyższy - ale i tak jest to świetny wynik, którego inne firmy mogą pozazdrościć. Mniej osób korzysta teraz z iOS 7, którego udział w rynku spadł o 4 pkt. proc. do 29 proc.

Starsze wersje systemu operacyjnego znajdują się na zaledwie 4 proc. tabletów i smartfonów sprzedanych przez Apple przez ostatnie lata.

ios-8-fragmentacja-1

Inne źródła badające penetrację rynku przez iOS 8 są zgodne z powyższymi danymi. Analitycy z Mixpanel prezentują podobne informacje na temat fragmentacji platformy iOS 8. Wg nich najnowszy system zainstalowany został na 70 proc. urządzeń, iOS 7 ma 28 proc. rynku, a poprzednie wersje zaledwie 3 proc.

Uważni czytelnicy zauważą, że zsumowanie podawanych wyników daje łącznie 101 proc., ale można zrzucić to na karb zaokrąglenia wyników. Nie zmienia to faktu, że Apple przoduje w szybkości dostarczania najnowszego oprogramowania swoim klientom i nie sposób nie docenić konsekwencji firmy w tym zakresie.

Wynik Apple mógłby być jeszcze lepszy.

Firma Tima Cooka może pochwalić się najlepszymi statystykami adopcji nowej wersji systemu, ale nie przeskoczyła poprzeczki postawionej samej sobie w poprzednich latach. Użytkownicy instalowali bowiem iOS 7 znacznie szybciej, niż teraz instalują iOS 8. Dzieje się tak z kilku powodów, z czego część wynika z nieuwagi i niechlujstwa programistów z Cupertino.

Jednym z powodów słabej adopcji nowego oprogramowania do iPhone’ów i iPadów jest to, że system iOS 8 nie wprowadza diametralnych zmian. To rok temu cały świat czekał z niecierpliwością na to, jak Jony Ive przeprojektuje iOS-a. Wersja oznaczona numerem 7 wywróciła do góry nogami to, co użytkownicy znali od lat.

W tym roku aktualizacja nie wzbudzała już takich emocji.

ios-8-fragmentacja-2

Brak emocji to brak zainteresowania. Dodać do tego można też to, że rynek nasyca się urządzeniami Apple. Nadal w użyciu jest wiele starszych iPhone’ów 4s. Użytkownicy zgłaszali problemy po aktualizacji, a inni posiadacze starszego sprzętu mogli z tego powodu z niej zrezygnować.

Wykorzystywane nadal z powodzeniem starsze smartfony nie doczekały się aktualizacji wcale, a znaleźć można wielu użytkowników “czwórki”, którym nie w głowie wymiana telefonu na nowszy. W nadchodzących latach urządzeń będących w użyciu, dla których nie będzie dostępnej aktualizacji, może wzrosnąć.

Nie bez znaczenia jest też to, że Apple skopało sprawę na samym początku.

Użytkownicy urządzeń mobilnych Apple przyzwyczaili się już, że mogą aktualizować swoje sprzęty poprzez mechanizm OTA - Over The Air, czyli pobierając paczkę z uaktualnieniem prosto na swoje urządzenie przez Wi-Fi. W tym roku jednak posiadacze modeli z 16 GB pamięci musieli obejść się w większości smakiem.

Owszem, Apple udostępniło aktualizację, ale wymagało do tego niebotycznie dużo wolnej przestrzeni na jej ściągnięcie i rozpakowanie. Jestem przekonany, że wiele osób zamiast usuwać filmy, muzykę i gry z urządzenia lub podłączać je do iTunes’a odrzuciło monit o możliwości wgrania iOS 8 i zapomniała o nim.

apple-iphone-6

Użytkownicy też stracili zaufanie do Apple po wypuszczeniu łatki 8.0.1. Po jej wgraniu telefony posiadaczy iPhone’ów 6 i iPhone’ów 6 Plus zmieniły się w drogie przyciski do papieru, bo łatka sprawiała w nich problemy z wykrywaniem karty SIM. Co prawda Apple szybko problem usunął, ale użytkownicy i tak się mocno przejechali.

Niesmak pozostał, co z pewnością ma odbicie w omawianych statystykach fragmentacji.

REKLAMA

*Część grafik pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA